Znaki zakazu pojawiły się przy wjazdach na rynek od strony ul. Zjazdowej i Piłsudskiego. O ich ustawieniu poinformował nas czytelnik. Zadał tylko jedno pytanie: dlaczego?
- Ponieważ tak zdecydował zarządca drogi, czyli Prezydent Miasta Krosna - odpowiada Tomasz Wajdowicz, komendant straży miejskiej w Krośnie.
Wywołany do tablicy Piotr Przytocki przeczuwa, że tą decyzją nie zaskarbi sobie sympatii w motocyklowych kręgach. Nie da się jednak przekonać, że wprowadzenie zakazu to błąd. Na taki krok zdecydował się bowiem w oparciu o listę "grzechów", których, jego zdaniem, motocykliści nagminnie się na starówce dopuszczali: - Jeździli bez celu, tylko po to, żeby jeździć, poniewierając przy tym wszystkich hałasem. Nie potrafili się dostosować do tego miejsca i nadużywali motocykli do celów, którym nie powinny służyć: do wyścigów, do jazdy na skróty. Widziałem też motocykle, które pracowały stojąc tuż obok ogródka kawiarnianego. Dlaczego ludzie mają to wąchać i słuchać?
Od zakazu nie ma wyjątków. Co zatem z posiadaczami motocykli, którzy mieszkają na terenie starówki (wiadomo o co najmniej dwóch takich osobach)? - Zarządca drogi zawsze może zastosować odstępstwo od danej normy, dlatego, po złożeniu odpowiednich wniosków, otrzymają zgodę na wjazd - uspokaja komendant Wajdowicz.
Zostają jeszcze dostawcy, choć zakaz przysporzy kłopotów tylko tym, którzy korzystają z pojazdów o pojemności skokowej przekraczającej 50 cm3. Mniejsze jednoślady to według Kodeksu drogowego motorowery, a tych ustawione właśnie znaki nie dotyczą.
Prezydent Przytocki dobrze przeczuwał. Jego decyzja oburzyła motocyklistów, m. in. Roberta Hanuska, radnego z klubu Samorządne Krosno, prywatnie posiadacza jednośladu. - To absurd! - złości się radny. - Gdyby ta decyzja była w gestii Rady Miasta Krosna, zrobiłbym wszystko, aby do tego nie dopuścić, bo to działanie pozbawione jest argumentów. Mało tego, jest sprzeczne z prawem miejscowym, ponieważ zgodnie z uchwałą rady, motocykliści mogą parkować na starówce za darmo. Czyli co? Z jednej strony prezydent pozwala im nie płacić za parkowanie, a z drugiej zakazuje im wjazdu?
Decyzję odbiera przy tym jako przejaw dyskryminacji motocyklistów. - Przecież nie tylko motocykle hałasują. Co z samochodami? - pyta radny. - Skoro wydaje się tak wielkie pieniądze na rewitalizację starówki, to trzeba się zastanowić nad kompleksowym rozwiązaniem ruchu w rynku, a nie tylko ograniczać wjazd - w tym wypadku motocyklistom.