W tej chwili w trakcie realizacji jest trzeci etap regulacji Wisłoka. Remont koryta obejmuje odcinek od ujścia Lubatówki do mostu na ul. Konopnickiej, jednak z braku pieniędzy prace prowadzone są tylko na fragmencie tego odcinka, w pobliżu kuźni przy ulicy Moniuszki. W tym miejscu brzeg jest najbardziej narażony na erozję (rozmywanie brzegów przez wodę). Na razie ze względu na protest jednej z mieszkanek prace zostały wstrzymane.
Prace na Wisłoku prowadzone są od kilku lat. Kategoryczne protesty ekologów sprawiły, że roboty zostały na jakiś czas wstrzymane, a potem kontynuowane, ale sposobami bardziej przyjaznymi środowisku. Kolejna odsłona konfliktu przyrodników i władz miasta odbyła się jeszcze końcem roku 2006. Wtedy to rozpoczęła się realizacja wspomnianego trzeciego etapu prac na Wisłoku. Zdaniem przyrodnika dr. Łukasza Łuczaja ofiarą pił i buldożerów padł drzewostan na zakolu rzeki na wysokości ulicy Moniuszki i Białobrzeskiej.
Na wycinkę drzew na zakolu Urząd Miasta wydał zezwolenie, ale najprawdopodobniej w wyniku pomyłki wykonawca wyciął także kilka drzew na działce należącej do Zarządu Ogródków Działkowych "Jeleniówka". - Zniszczono uroczy zagajnik z wielkim łanem kwitnących wiosną czosnków niedźwiedzich - gatunek obecnie chroniony. Obawiamy się, że instytucje wodne i urzędy niewiele nauczyły się od ostatnich protestów ekologów w całej Polsce i wciąż zajmują się głównie szpeceniem przyrody, produkując kilometry uformowanych przez buldożery brzegów o tzw. profilu trapezowym - mówi dr Łukasz Łuczaj ze Społecznego Komitetu Obrony Rzek Podkarpackich.
Na tym odcinku Wisłoka, na brzegu wypukłym robiony jest przekop. - Chodzi o to, żeby poszerzyć nieco koryto, żeby przeprowadziło tzw. wodę dziesięcioletnią. To przepływ mogący się pojawić z prawdopodobieństwem raz na 10 lat. Te wody dziesięcioletnie już się nie mieszczą w korycie i powodują zalanie - wyjaśnia Hanna Ryś naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta.
Pieniądze na regulację Wisłoka pochodzą z budżetu miasta oraz Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie - administratora rzeki. Gmina Krosno w sumie na ten odcinek przeznaczyła 300 tys zł. 150 tys. ma dołożyć RZGW. - Mamy wstępną informację od RZGW, że udało się zdobyć pieniądze i w tym roku będzie zrobiony cały odcinek, który był przewidziany w projekcie - mówi Hanna Ryś.
Regulacja Lubatówki jest zaplanowana na 3 etapy. Pierwszy obejmuje odcinek od ujścia potoku do mostu kolejowego (w górę potoku). Zakres prac drugiego i trzeciego etapu obejmie odcinek od mostu aż po zakole niedaleko kościoła w Suchodole. Najprawdopodobniej Podkarpacki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Rzeszowie sfinansuje prace wchodzące w zakres całego pierwszego etapu. Te na pewno będą rozpoczęte jeszcze w tym roku.
Istnieje spora szansa, że regulacja Lubatówki nie przysporzy tylu konfliktów co regulacja Wisłoka. Prace te mają być bowiem prowadzone z uwzględnieniem postulatów przyrodników, ekologów i wędkarzy, zgodnie z ustaleniami podjętymi podczas wizji lokalnej jeszcze w kwietniu 2005 roku.
Obrońcy potoku podkreślali, że planowana regulacja może zniszczyć cenne krajobrazowo tereny miasta, naturalne koryto rzeki, populacje wielu cennych roślin, ryb, ptaków i innych zwierząt. Podczas spotkania podjęto decyzję o rezygnacji z zakresu blisko 2/3 prac regulacyjnych, głownie dotyczących 2 i 3 etapu regulacji Lubatówki. - Najważniejsze, że udało się dojść do kompromisu, z pewnych zabiegów projektant zrezygnował, a do pewnych udało się ekologów przekonać, że są niezbędne - nie kryje zadowolenia Hanna Ryś.
Ustalono także, że drogi służące do dowozu materiałów mogą być ułożone tylko na lewym brzegu Lubatówki, a roboty ziemne wykonywane ręcznie bez udziału maszyn, które mogłyby pracować w wodzie. - Dzięki temu zachowane zostaną niezwykle cenne miejsca - siedliska zimorodka, pliszki górskiej oraz strzyżyka, wychodnie skalne oraz wiekowe drzewa. Jest to jeden z mniej znanych, ale w skali miasta bardzo cenny obszar przyrodniczy, miejsce spacerów mieszkańców i spotkań z przyrodą. Zapewne widok trzykilometrowego odcinka potoku, który w całości zostałby uregulowany , odebrałby temu miejscu jego piękno i niezwykły klimat - twierdzi Grzegorz Bożek ze Stowarzyszenia "Pracownia na rzecz Wszystkich Istot".
Prace regulacyjne są bardzo kosztowne, szczególnie jeśli muszą być wykonywane ręcznie. Kilometr prac na rzece kosztuje około półtora miliona zł.
Regulacja głównie polega na stabilizacji brzegów i poszerzeniu koryta. Na brzegach tzw. wklęsłych, czyli tych, które są atakowane przez wodę, robi się opaskę w postaci kamiennego narzutu. Ponadto brzegi zabezpiecza się wyplecionymi z drutu koszami, wypełnionymi kamieniem. Ustawia się je w formie graniastosłupów. - Wszystkie stosowane materiały są naturalne, nie stosuje się betonu ani żadnych materiałów obcych i szkodliwych środowisku - tłumaczy Hanna Ryś.
Niestety, wszystkie te zabiegi nie zapobiegną powodzi. Chcąc jej zapobiec trzeba by było regulować koryta na przyjęcie tzw. wody stuletniej. W Krośnie problem powodzi rozwiązałyby wały przeciwpowodziowe, jednak na najbardziej newralgicznych odcinkach Wisłoka i Lubatówki nie ma miejsca na ich budowę. Celem regulacji jest przede wszystkim zatrzymanie postępu erozji brzegów oraz usprawnienie przepływu wody.
Prace prowadzone są na wniosek mieszkańców, których posesje znajdują się w sąsiedztwie rzek. Urząd Miasta dysponuje korespondencja z kilku lat, w której mieszkańcy domagali się regulacji.
Krajobraz po regulacji nie jest najładniejszy. Zanim urosną drzewa, które posadzono w miejsce wyciętych, upłynie trochę wody. Jednak już powróciły ryby i bobry. Te ostatnie w miejscach swoich siedlisk zaczęły już robić spore szkody.
Po regulacji Lubatówki miasto planuje rewitalizację wałów przeciwpowodziowych. Powstaną bulwary Lubatówki. Gotowa jest już cała dokumentacja techniczna. Wały zostaną odpowiednio uformowane, aby spełniały swoje funkcje przeciwpowodziowe. Korona wału będzie w kilku miejscach podwyższona. Powstaną ścieżki spacerowe, rowerowe, ławeczki i odpowiednie oświetlenie.