Te niewielkie rośliny wrzosowate miały być żywym dowodem przyjaźni miasta Krosna i Edewechtu - niemieckiej gminy w Dolnej Saksonii, gdzie znajduje się szkoła współpracująca ze Szkołą Podstawową Nr 14 przy ul. Wojska Polskiego.
Wspólne sadzenie rododendronów odbyło się z wielką pompą. Zasadzili je przedstawiciele władz obu miast, m.in. burmistrz Edewechtu i prezydent Krosna. W akcji brali udział również uczniowie SP nr 14. Posadzono aż 400 roślin.
Różaneczniki (bo pod taką nazwą są również znane te niewielkie krzewy) zostały celowo posadzone już w tym roku, aby za trzy lata rozkwitły w całej okazałości. Wówczas szkoły będą obchodzić swój srebrny jubileusz współpracy - 25 lat. Krzewy mogą jednak nie dotrwać do tego czasu – mają opadnięte kwiaty i zeschnięte liście.
Co jest tego przyczyną? - Jeżeli chodzi o samą technikę sadzenia, to wszystko było w porządku - zapewnia jeden z krośnieńskich ogrodników, specjalizujący się w hodowli rododendronów. Według niego, przyjęły się wszystkie z zasadzonych roślin, bo przywieziono je nierozkwitnięte, a na początku maja wszystkie kwiatostany pięknie się rozwinęły. Pojawiły się też młode liście.
- Wszystkie wymagają natychmiastowego podlania, ziemia jest tak sucha, że głowa boli - mówi dalej ogrodnik. - Za chwilę będzie to sytuacja nieodwracalna, bo krzewy całkowicie uschną.
Potrzebna jest duża ilość wody, co najmniej beczkowóz.
Cieniolubne rododendrony wprawdzie znajdują się pod rozłożystymi gałęziami drzew, ale przez to nie dochodzi do nich ani słońce, ani deszcz. O ich podlewaniu zapomniało prawdopodobnie miasto, jak i biorąca udział w projekcie szkoła. W ostatnich tygodniach nie było też zbyt wielkich opadów deszczu.
Ogrodnicy, którzy widzieli rododendrony w parku na Zawodziu, zwracają nam też uwagę, że wszystkie słupki po zeschniętych kwiatach należałoby ręcznie oderwać: – Chodzi o to, aby rośliny nie marnowały energii na wydawanie owoców, tylko mogły rozwijać liście. Wtedy znowu zakwitną w kolejnym roku.
Do parku wybiera się w przyszłym tygodniu grupa uczniów z SP 14, aby zadbać o posadzone przez siebie rośliny. Rododendrony wymagają jednak natychmiastowego podlania.
Małgorzata Habrat
No niestety różanecznik nie jest gatunkiem rodzimym ( jest jedno naturalne stanowisko niedaleko Leżajska, ale to wyjątek) więc rzeczywiście aby przetrwał u nas niezbędne są odpowiednie zabiegi pielęgnacyjne. No ale skoro zdecydowano się na tę roślinę (bardzo ładną i atrakcyjną) to rzeczywiście pasowałoby kogoś uczynić odpowiedzialnym za jej utrzymanie. Miejmy nadzieję że uda się je uratować choć w przypadku kolejnych podobnych inicjatyw lepiej wybierać bardziej "wytrzymałe" gatunki. Ja byłbym za berberysem, gatunkiem rodzimym, który kiedyś został dość mocno przetrzebiony - bardzo ładne kwiaty i owoce, zimozielony, no może zapach nie wszystkim odpowiada...
Rododendrony więdną?nie tylko .. wystarczy popatrzeć na klomby posadzone na Magurow czy na Naftowej,rabatki k/starego cmentarza wzdłuz ogrodzenia. żadne z nich nie sa podlane i także lada dzien uschną.Az takie oszczędności??????czy czekanie na deszcz?
Ja zapytam się tak: Gdzie są panowie prezydenci, którzy w blasku kamer i fleszy sadzili te rośliny? Może oni by, o tym przypomnieli, skoro sami zapoczątkowali tą akcję.
Pchaj się na afisz, jak tylko potrafisz, ale "ciemy naród" już tego nie kupuje.