W ubiegłym sezonie debiutująca w koszykarskiej ekstralidze drużyna Miasta Szkła Krosno zaskoczyła sportowy świat. Wskazywany jako jeden z kandydatów do spadku beniaminek grał rewelacyjnie i w połowie sezonu plasował się na 4. miejscu w tabeli. Krośnianie awansowali także do turnieju finałowego Pucharu Polski, w którym zajęli 3. miejsce.
Tuż po turnieju pucharowym zespół opuścił jej lider Chris Czerapowicz. Szwed, który wybił się w Krośnie, odszedł do drużyny MoraBanc Andorra, rywalizującej w lidze hiszpańskiej, najsilniejszej w Europie. Trener krośnian Michał Baran musiał na nowo ułożyć grę podopiecznych, jednak od tego momentu Miasto Szkła wyraźnie osłabło. Sezon zakończyło ostatecznie na 12. miejscu, z bilansem 15 zwycięstw i 17 porażek.
- To był udany sezon – ocenia Michał Baran. - Przed startem rozgrywek uważano, że każde zwycięstwo będzie naszym sukcesem. Okazało się, że walczyliśmy jak równy z równym z teoretycznie o wiele silniejszymi i bogatszymi zespołami. Już w połowie sezonu byliśmy pewni utrzymania w lidze, co oznaczało, że osiągnęliśmy zakładany cel.
Po zakończeniu rozgrywek drużynę opuściło większość składu. Zostało tylko trzech zawodników – weteran kadry Dariusz Oczkowicz, Devante Wallace oraz Seid Hajrić. - Chciałem, aby w Krośnie zostało jeszcze trzech innych graczy, jednak na przeszkodzie stanęły kwestie finansowe. Nie byliśmy w stanie spełnić ich oczekiwań – tłumaczy Michał Baran.
Wraca tym samym temat budżetu klubu, oscylującego w granicach 2 mln zł. Już w ubiegłym sezonie był to jeden z najniższych w lidze kapitałów, a po spadku drużyn z Tarnobrzega i Kutna, które dysponowały porównywalnymi środkami, Krosno stało się finansowym kopciuszkiem w Polskiej Lidze Koszykówki.
Niemniej jednak kadrze trenerskiej udało się zmontować skład, naprawdę dobry jak na klubowe realia, uważa Michał Baran. - Nowi zawodnicy mają duży potencjał. Powiedziałbym nawet, że drużyna jest bardziej utalentowana niż ta z zeszłego sezonu, choć zawodnicy są niżsi. Przygotowania do rozgrywek idą pełną parą, drużyna się zgrywa, między zawodnikami pojawia się chemia – opowiada trener.
Do zespołu dołączyło pięciu Polaków: Krzysztof Jakóbczyk, Marcin Sroka, Damian Pogoda oraz znani już krośnieńskiej publiczności Grzegorz Grochowski i Michał Musijowski. Skład wzmocniło także czterech obcokrajowców: Łotysz Davis Lejasmeiers, Chorwat Jakov Mustapić, Szwed Anton Gaddefors oraz Amerykanin JayVaughn Pinkston.
W tym ostatnim Michał Baran upatruje nowego lidera drużyny. Na Pinkstona trafił podczas NBA Summer Leauge 2017 – odbywających się w USA "targach" zawodników. - Jay ma za sobą pełną sukcesów karierę w amerykańskiej lidze akademickiej. To znakomity zawodnik, przymierzany był nawet do gry w NBA, ale na przeszkodzie stanęła mu kontuzja. Wyleczył ją i zgodził się przyjść do Krosna – nie kryje satysfakcji.
W drużynie pojawili się nie tylko nowi gracze. Do sztabu szkoleniowego - Michała Barana, jego asystenta Kamila Piechuckiego oraz fizjoterapeuty Pawła Cieślika - dołączył Michał Barański, trener przygotowania fizycznego, który ma być dodatkowym wzmocnieniem zespołu.
Sezon rozpoczyna się 30 września, od meczu krośnian we własnej hali z drużyną GTK Gliwice, ale kibice będą mieli okazję poznać i zobaczyć w akcji nową drużyne już w najbliższy weekend. W dniach 9-10 września w hali przy ul. Bursaki odbędzie się Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Krosna, o który, oprócz gospodarzy, rywalizować będą trzy ekstraligowe zespoły – Rosa Radom, MKS Dąbrowa Górnicza i GTK Gliwice (program turnieju i informacje o biletach znajdują się tutaj).
Plan na nadchodzące miesiące? - Musimy zapomnieć o poprzednim sezonie, zresetować wszystko – mówi trener. - Mamy praktycznie nową drużynę i bogatszą finansowo ligę, trzeba o tym pamiętać. Podchodzimy z pokorą do rozgrywek, tak jak w poprzednim roku chcemy się przede wszystkim utrzymać - określa główny cel.
Koszykarze liczą, że w jego realizacji pomogą im kibice, którzy wypełniać będą halę po brzegi. - W ekstralidze znani byliśmy z kompletu widzów. Zdajemy sobie sprawę, że przyciągały ich dobre wyniki. W nadchodzącym sezonie zrobimy wszystko, aby naszą grą nie wygonić ich z hali – obiecuje Michał Baran.