10-letni peugeot 406 przeszedł właśnie na zasłużoną emeryturę. Choć to samochód nadal sprawny i zadbany, na ciągłe służbowe podróże już się nie nadaje. Urząd Miasta już od kilku lat nosił się z zamiarem wymiany auta, ale jak podkreślano w magistracie, ciągle były ważniejsze wydatki. A że sam prezydent do rozrzutnych nie należy, nie przeszkadzało mu specjalnie, że na oficjalne spotkania niemal każdy samorządowiec przyjeżdżał bardziej reprezentacyjnym samochodem niż wysłużony peugeot z instalacją gazową. Z czasem pokonywanie nim dużych odległości wiązało się jednak z dużym ryzykiem i wydatkami, a że nadarzyła się okazja, doszło do wymiany służbowego wozu.
Od kilkunastu dni pod Urzędem Miasta stoi już czarna limuzyna - skoda superb. Nie jest nowa. - To 4-letnie używane auto. Zakupione zostało w Rzeszowie za 46 500 zł - informuje Joanna Sowa, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. Skoda ma bogate wyposażenie, ale niewielki przebieg (89 tys.), silnik Diesla, pojemność 2,0. - To nie jest limuzyna, jaką jeżdżą włodarze ościennych miast, a nawet wsi, postawiliśmy na dobry, ale używany samochód, w rozsądnej cenie - dodaje Sowa.
- To był już najwyższy czas, żeby wymienić ten samochód. To wstyd, żeby prezydent jeździł takim marnym autem. Ale jest oszczędnym człowiekiem, każdą złotówkę przelicza, nawet teraz były opory ze strony przydenta, żeby wymieniać samochód - mówi Andrzej Omachel, kierowca służbowego auta. - Na oficjalnych spotkaniach na tle innych miast wyglądaliśmy jak ubodzy krewni. Jak nim przyjeżdżaliśmy, to zawsze jakieś uśmieszki się pojawiały, bo nie dość, że na gazie to jeszcze stary.
Instalacja gazowa była kłopotliwa np. podczas Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, kiedy to do naszego miasta zjechali prezydenci Polski i Węgier: ś.p. Lech Kaczyński i Laszló Sólyom. Służbowy samochód właśnie ze względu na instalację LPG nie mógł jechać w kolumnie oficjeli.
- Peugeot jest w dobrym stanie, ale na dalekie wyjazdy już się nie nadaje. W Polsce to jeszcze nas zholują, ale za granicą jest już więcej problemów - dodaje Andrzej Omachel. A wyjazdów jest sporo - krajowych, ale też zagranicznych do partnerskich miast - najdalej do niemieckiego Edewechtu (ponad 1200 km) i węgierskiego Zalaegerszeg (ponad 600 km). Z oferty przejazdu "naszym" peugeotem chcąc nie chcąc musieli też korzystać oficjele przybywający do Krosna. Przesiadali się do niego po wylądowaniu w podrzeszowskiej Jasionce. Z grzeczności nie komentowali.
Joanna Sowa podkreśla, że służbowe auto nie jest samochodem prezydenta, ale całego Urzędu. - Wiadomo, że to prezydent używa go najczęściej, bo najczęściej wyjeżdża w służbowe podróże, ale jeśli konieczna jest delegacja pracowników, to oni też z niego korzystają.
Auto wykorzystywane jest też na co dzień np. do przewozu poczty czy dokumentów, które krążą między trzema budynkami Urzędu Miasta. Po godzinach trafia do garażu przy ul. Staszica.
Urząd Miasta dysponuje jeszcze dacią logan oraz skodą fabią, ale te wozy użytkuje straż miejska. Z kolei pracownicy drogownictwa i ochrony środowiska mają do dyspozycji fiata pandę.
Stary szary peugeot jest wystawiony na sprzedaż. Ofertę Urzędu Miasta znajdziemy na jednym z ogólnopolskich serwisów ogłoszeniowych. Za 12,5 tys. każdy może wejść w posiadanie "prezydenckiego" samochodu: przebieg - blisko 270 tys. km, silnik benzynowy (poj. 1,7) z instalacją LPG. Jak czytamy w ogłoszeniu: "Samochód w bardzo dobrym stanie. Nie wymaga nakładów finansowych. Instalacja gazowa 3-letnia, używany przez jednego kierowcę. Po wymianie sprzęgła i rozrządu przy przebiegu 240 tys. km, wymienione tylne zawieszenie - wszystkie wymienione części są oryginalne. Pierwszy właściciel, bezwypadkowy, garażowany".