Symulowany pożar umiejscowiony był w dolnej części kościoła, gdzie poza miejscem do odprawiania nabożeństw znajdują się pomieszczenia użytkowe.
Według scenariusza, w jednej z sal miała znajdować się grupa młodzieży. Dla potrzeb ćwiczeń kilka osób udawało ofiary, które podczas ewakuacji zagubiło się. Dym, który kłębił się z pomieszczeń był jednak prawdziwy – strażacy zastosowali zadymiarki.
Na miejsce przybyło aż 13 samochodów z jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej oraz 2 pojazdy Państwowej Straży Pożarnej. Łącznie w „akcji” uczestniczyło niemal 40 strażaków.
Strażacy na placu przy kościele rozłożyli sieć węży. Wodę do celów gaśniczych pobierano z potoku Lubatówka pływającymi motopompami i przepompowywali do samochodu gaśniczego.
Akcję prowadzono także wewnątrz pomieszczeń. Strażacy weszli tam w aparatach ochrony dróg oddechowych, aby przeszukać pomieszczenia i zlokalizować zagubionych ludzi oraz miejsce pożaru. – Zagubione osoby udało się odnaleźć m.in. z wykorzystaniem kamery termowizyjnej. Do oddymienia pomieszczeń użyto wentylatorów, które wtłaczały czyste powietrze do środka, powodując wydmuchiwanie dymu poprzez pootwierane przez strażaków okna – opowiada bryg. Mariusz Kozak, naczelnik wydziału operacyjnego KM PSP Krosno.
Ofiary pożaru wynoszono na zewnątrz, a następnie oddawano pod opiekę strażaków posiadających przeszkolenie kwalifikowanej pierwszej pomocy.
Ćwiczenia trwały prawie 1,5 godziny.