Region Krosna i pogranicza polsko-słowackiego posiada bogate tradycje tkackie. Ich początki sięgają prawdopodobnie starożytności, jednak pierwsze źródła historyczne pochodzą ze średniowiecza. Wzmianki o tkactwie Krośnie znalazły się w dokumencie z 1365 roku.
Początki Zakładu Przemysłu Lniarskiego „Krosnolen” sięgają XIX wieku. W Korczynie założono Towarzystwo Tkaczy, które przyczyniło się do utworzenia specjalistycznych szkół w Korczynie i Krośnie.
Końcem wieku w dawnym Pałacu Biskupim (ul. Piłsudskiego) powstała fachowa szkoła tkacka, która w 1891 roku przeniosła się do nowej siedziby przy obecnej ul. Kazimierza Wielkiego. To budynek dawnego klasztoru pojezuickiego. Obecnie znajduje się tam siedziba Karpackiej Państwowej Uczelni. Szkoła tkacka była początkiem "Szczepanika”, czyli ZSP nr 1. Jednak po tkactwie nie ma tam teraz śladu.
W 1918 roku rozpoczęto odbudowę Fabryki Blichu i Apretury, która powstała przed I wojną światową i zajmowała się bieleniem, farbowaniem i wykańczaniem tkanin powstałych w Krośnie i okolicy. W pobliżu stacji kolejowej stworzono Zakłady Lniarskie – Len. W 1933 roku wykupiło je Łódzkie Przedsiębiorstwo Scheibler i Grohmann oraz przemysłowcy ze Zduńskiej Woli: Reinchenbaum i Klein. Tak powstały Zakłady Przemysłu Lniarskiego „Krosnolen”, nazywane później „Lnianką”.
Maszyny w zakładach ruszyły 27 kwietnia 1934 roku. Wówczas produkowano wyłącznie przędzę dla innych zakładów włókienniczych. W kolejnych latach zakłady przechodziły modernizację. Powstała nowa hala, uruchomiono tkalnię, niciarnię, wykańczalnię, szwalnię i farbiarnię oraz laboratorium do badania surowca, przędzy i tkanin. Liczba pracowników wzrosła z blisko 400 do ponad 1400. Rozpoczęto także eksport, m.in. do Bułgarii i Szwecji. Do wybuchu II wojny światowej zakłady miały cztery wydziały i prowadziły produkcję od przygotowania włókna do gotowego produktu – tkaniny lnianej.
Podczas wojny przejęły je władze niemieckie. Działalność nie została całkowicie zawieszona, ale znacznie ograniczona, głównie ze względu na brak surowca. Zatrudniano ok. 700 pracowników. Powstałe produkty przeznaczano dla wojska i różnego rodzaju instytucji.
Okupanci zamierzali całkowicie zburzyć "Lniankę", jednak planu nie zdążyli zrealizować. Dzięki grupie pracowników udało się zachować część maszyn i tkanin, które Niemcy demontowali i wywozili. Gdy w 1944 roku do Krosna wkroczyła Armia Czerwona wznowiono pełną produkcję i odbudowano zakłady. Były już one jednak własnością państwa.
Wtedy powstał także stadion dla Legii, czyli klubu sportowego "Lnianki". Posiadał drewniane trybuny i funkcjonował do momentu otwarcia miejskiego kompleksu sportowego przy ul. Legionów.
Od 1950 do 1980 roku "Lnianka" stała się potężnym zakładem. Posiadała kilkadziesiąt nowych budynków i obiektów, nowe maszyny produkcyjne, przebudowane obiekty energetyczne, budynki socjalne, a nawet sanatoryjne i wypoczynkowe. Stała się także jedynym zakładem, który poza przerabianiem surowca, zajmował się także kontraktowaniem i dozorowaniem upraw lnu.
Pod takim hasłem propagowano modę na len, co sprzyjało spółce. Na krośnieńskim Rynku otwarto sklep Polski Len, sprzedający wyroby miejscowej firmy, ale także innych zakładów w Polsce.
Krosnolen szczycił się naturalnymi tkaninami wysokiej jakości, wykonanymi wyłącznie z lnu. Najbardziej popularnymi produktami były pościele, prześcieradła, ręczniki, obrusy, serwety, zasłony i ścierki. W ofercie były nawet lniane tapety samoprzylepne. Z początkiem lat 80. nagradzane na targach serwety haftowane otworzyły nowe rynki zbytu w USA, Kanadzie, Meksyku, Australii, RFN, Francji, we Włoszech i krajach skandynawskich. Znakiem rozpoznawczym był niebieski kwiat lnu, a na nim stylizowana litera „K”.
Chociaż państwo odznaczyło "Lniankę" Orderem Sztandaru Pracy I Klasy, to pracownice skarżyły się na warunki. W 1980 roku Irena Kamieńska zrealizowała w krośnieńskich zakładach film pt. „Robotnice”, emitowany w tym samym roku w TVP 1.
Ukazano w nim ciężar pracy kobiet pośród kurzu, hałasu i wielkich maszyn. Tkaczki w różnym wieku, często starsze, skarżą się na słabą wentylację, ciężkie i niewygodne obuwie oraz fartuchy, zimną wodę do mycia i brak wolnych sobót. – Nie ma działu cięższego jak przędzalnia i same kobiety pracują – mówi jedna z nich. – Dyrekcja nam nie idzie na rękę, ale oni od nas okropnie wymagają – dodaje kolejna.
Po filmie, który poraził widzów, poprawiono warunki pracy. Można go zobaczyć poniżej.
Początek lat 80. przyniósł wielu zakładom w Polsce, także "Lniance", strajki robotnicze. Pomimo problemów z zaopatrzeniem, produkty pochodzące z Krosna były całkowicie sprzedawane. 1/5 produkcji trafiała do ZSRR, a zakład otrzymał wyróżnienie od ministra handlu za wybitne osiągnięcia w eksporcie. Krosnolen zatrudniał wówczas ponad 2200 osób.
Spółka miała w planach podwoić produkcję. Aby tego dokonać, połączyła się z Zakładem Przemysłu Lniarskiego Hakon w Hrubieszowie. Fuzja była kontrowersyjna, sprzeciwiali się jej m.in. pracownicy. Hakon, chociaż realizował zamówienia, był niewypłacalny. Wraz z połączeniem zakładów całe zadłużenie przejęła Lnianka. W 1989 roku produkcję udało się zwiększyć o 1/4, wzrósł eksport i produkcja przędzy, poprawiły się wyniki finansowe i płace. Kolejne lata były jednak nieudane. Zadłużenie wynosiło ok. 12 ówczesnych mld zł, a wartość odsetek zbliżała się do wartości majątku spółki.
W 1991 roku władze Krosna podjęły próbę ratowania Lnianki. Zakwalifikowano ją do grupy 15 zakładów, które miały przejść przekształcenia własnościowe prowadzone przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju Przemysłowego (UNIDO). "Lnianka" była jedynym zakładem z grupy, który nie wypracował samodzielności.
W 1993 roku zarząd przejęła firma Pro-Inwest International Ltd. Rok później, gdy "Lnianka" obchodziła 60-lecie, jej dług wynosił już 70 mld zł. Pomimo tego jubileusz świętowano organizując pokaz tkanin i mody w krośnieńskim BWA.
Nowemu właścicielowi udało się wypracować minimalne zyski. Dług umorzono w 80%. Jednak 1995 rok przyniósł kryzys w branży lniarskiej na całym świecie. Spadły ceny tkanin, kontrahenci zerwali umowy. Rozpoczęły się grupowe zwolnienia pracowników, a wraz z nimi strajki i protesty. 9 października 1996 roku ogłoszono upadłość. O spłatę długów upomniało się 200 firm.
Grunty i obiekty po upadłych zakładach postanowiono sprzedać. W całości chciał je kupić Nowy Styl, jednak do tego nie doszło. Firma przejęła jedynie biurowiec przy ul. Pużaka, gdzie obecnie ma siedzibę. W 2000 roku z dawnego biurowca zdemontowano neon „ZPL Krosnolen”.
Sprzedano także ośrodek wypoczynkowy w Polańczyku i część budynków przy ul. Pużaka i Kletówki.
Muzeum Rzemiosła zachęca mieszkańców do przekazywania pamiątek po "Lniance" (ścierek, obrusów, etykiet, lnianych kalendarzy, makatek), aby uchronić je przed wyrzuceniem. Warto także podzielić się zdjęciami lub wspomnieniami.
- Produkty z „Lnianki” gościły kiedyś niemal we wszystkich gospodarstwach domowych. Dziś zalegają w szafach, na strychach – a wiele z nich trafiło już dawno na śmietnik. Chcemy te przedmioty ocalić, to ostatni dzwonek, by zachować pamięć o krośnieńskim lnie – mówią pracownicy muzeum.
Dodatkowo w najbliższy weekend (8-9 sierpnia) muzeum organizuje wystawę poświęconą Zakładom Przemysłu Lniarskiego. Odbędzie się w sobotę w godz. 10:00-17:00 i w niedzielę 10:00-16:00. Szczegóły tutaj.
Historia chwalebna, jednak cywilizacja przemysłu nie dawała jej szans , a do tego nie była ekologiczna, bo często farby dostawały się do Lubatówki . Nic nie może wiecznie trwać.
@errata: Dziękuje za przypomnienie o ulicy Lniarskiej. Miło byłoby, gdyby powstał też jakiś skwerek "Lniarski", z lnem, z jakąś pamiatką po "Lniance". Albo chociaż kącik z lnem w jakimś parku.
Ulica Lniarska powinna być obok dawnych budynków zakladu(obecnie ul.Pużaka) od "S"-ki do ul.Podkarpackiej ale to już w gestii władz miasta Krosna.
O Zakladach Przemysłu Lniarskiego "Krosnolen"wydana była monografia przez red.Artura Batę.Wydziałów zakład miał 5 ,piątym była szwalnia.W 1934 roku robotnik zarabiał 5 dolarów m-cznie,a w 1980 20 dolarów.Z zakładem utożsamiały wlasny los niekedy całe rodziny,niektórzy przepracowali w nim po 44 lata.W 1936 roku załoga to 427 pracowników,po rozbudowie i modernizacji w 1981roku załoga liczyła 2225 osób.90 % załogi stanowwiły kobiety.Produkcja obejmowała:serwety kolorowe,tkane,drukowane,haftowane,zdobione ścierki kolorowo tkane i ręczniki,tkaniny zasłonowe drukowane i tkane, makatki i bieżniki, tkaniny prześcieradlowe, leżakowe, meblowe,kanwowe,sukienkowe ,oraz drobną konfekcję zdobniczą. Eksport obejmowal: USA, Kanadę, ZSRR, Meksyk, Austarlię, Francję, Szwecję, Włochy, Danię Holandię, Hiszpanię, Algerię,Norwegie, Sudan, RFN,NRD, Finlandię, jugoslawię, Japonię, Czechosłowację, Bułgarię, Wietnam i Węgry.
Szkoda ,że po "restrukturyzacji" zlikwidowano zakład (mógł pozostać mini zakład-tkalnia i szwalnia) wychodząc z założenia zniszczenia produkcji lnu przez polskiego rolnika a proponując produkcję z pokrzywy chińskiej......
@carynska
Taki kapitalizm zgotował nam AWS i jego sympatycy, pamietam te czasy msze za ojczyznę, strajki a później hasla ''kapitalizm co ludzką ma twarz''. Istotnie to była ludzka twarz dla kółka wzajemnej adoracji. Pamietacie glosne prywatyzacje niektorych panstwowych zakładów w latach 90tych a nawet początkiem XXI wsi? Gdzie zakłady sprzedawano za procent wartosci towarów zalegajacych w magazynach. To było jak wynoszenie z domu rzeczy przez pijaka, z prywatyzacją nie miało nic wspólnego. W ciagu ostatnich 30tu lat polska stała się montownią zachodniej Europy, bez jakiegokolwiek rodzimego przemysłu. Dostarczycielem taniej siły roboczej tudzież. Podziękujmy zatem wszystkim rządom od '89 roku. Najwazniejsze, że nasze dzieci mogą sie uczyć w szkolach religii (i to wiecej niż przykładowo fizyki), jest dobrze a jak wieść gminna niesie będzie jeszcze lepiej - tylko zastanawia mnie dlaczego z tego dobrobytu mamy największy odsetek samobójstw w Europie, cóż to pozostanie niewyjaśnioną zagadką.
Tereny wokół Krosna ( Szczepancowa, Zręcin, Korczyna) były obsiane lnem. Do roszarni przy zakładzie przyjezdzaly furmanki wyladowane lnem. Jak zbierało się na deszcz i wilgotność powietrza rosła, z roszarni unosił się charakterystyczny zapach. Krosnianie mowili: Lnianka śmierdzi, będzie lało. To se już ne vrati.
Jestem ciekaw, gdzie podziały się najnowoczesniejsze na ówczesne czasy (lata 90) maszyny tkackie , wykonujące nawet hafty i aplikacje, sprowadzone z Japonii? Jaki businessman (czytaj złodziej) oblowil się na ich kolokwialnie mówiąc, opyleniu? Ta sprawa nurtuje żyjących jeszcze, byłych pracowników Lnianki do dzisiaj.
Tej sprawy nikt nie wyjaśnił. Została zamieciona pod dywan.
Moja mamy obszywala scierki kuchenne..miala chałpnictwo ...pamietam jak przywozono jej cale sterty scierek az pod sufit i musiała obszyc całą do okoła i wszyc wieszaczek.zapach lnu w domu pamiętam do dzisiaj
@wokol_krosna W Krośnie jest ulica LNIARSKA, więc pamięć nie zginęła. Lidl jest na ulicy Lniarskiej, centrum handlowe...
Znów wiadać, jaka to zła była komuna. Ludzie mieli pracę, zakłady kwitły, była produkcja. Jak ten okrutny system padł, to wtedy wreszcie można było sobie odpocząć na bezrobociu.
Dobrze, że przypomniano historie "Lnianki". To ważna część historii Krosna. Oby ktoś podjął się jej reaktywacji. Wyroby lniane - ubrania, pościele, obrusy są na świecie bardzo cenione za właściwosci zdrowotne, ale też bardzo drogie. Warto wrócić do ich produkcji. Poza tym, na marginesie - olej lniany też wraca do łask jako źródło zdrowia. Są wokół Krosna tereny do uprawy, oby znalazł sie ktoś, kto ponownie powoła zakłady lniane do zycia. A na razie dobra i stała ekspozycja na ten temat w muzeum,. A czy jest w Krośnie jakaś ulica upamiętniajace produkcję wyrobów lnianych? Przydałaby się . Podobnie jak ulica lotnicza czy węgierska. Przy okazji dyskusji o ulicach można przypomnieć sobie przeszłość miasta.