Nowe plany na Armagedon: powrót do lnu

W najbliższych latach w Krośnie powstać może Centrum Dziedzictwa Lnu. Pomysł na uruchomienie w mieście takiego obiektu ma miejscowy biznesmen Mirosław Zarzycki.
Hala, w której przez ostatnie lata mieścił się klub Armagedon, być może odzyska pierwotną funkcję tkalni lnu. Nad takim rozwiązaniem zastanawia się właściciel obiektu Mirosław Zarzycki

Mirosław Zarzycki kupił halę po tkalni "Lnianki" przy ul. Pużaka w 2000 roku. Dwa lata później uruchomił w niej klub Armagedon, największy na Podkarpaciu. - W jednym momencie bawić się w nim mogło nawet 800 osób! - wspomina. - Potem ludzie się porozjeżdżali po Polsce i świecie, i zaczęło brakować klientów - tłumaczy przyczyny zamknięcia klubu w kwietniu 2014 roku.

Przez długi czas nie mógł znaleźć pomysłu, co zrobić z budynkiem. Kierunek działań podpatrzył w CDS: - Część osób może nie popiera tego projektu, ale kurczę! Krosno kojarzy się w Polsce ze szkłem, tak jak Polska kojarzy się na świecie z papieżem i Lechem Wałęsą! To jest świetny pomysł. I zwiedzając ostatnio CDS, przypomniałem sobie o tym, że Krosno słynęło przecież także z przemysłu lniarskiego i że warto zastanowić się nad przypomnieniem także tej historii.

Zanim znikną ostatnie ślady po Armagedonie, Mirosław Zarzycki chce zorganizować w pustej hali po klubie wielką, pożegnalną dyskotekę. Ma się ona odbyć w czerwcu, na zakończenie roku szkolnego

A jest co przypominać. Upadłe 20 lat temu Zakłady Przemysłu Lniarskiego w Krośnie oficjalną działalność rozpoczęły ponad sześćdziesiąt lat wcześniej, zaś nieoficjalną jeszcze w latach zaborów. W szczytowym okresie w "Lniance" pracowało dobrze ponad dwa tysiące osób, a jej wyroby wysyłane były na cały świat. W połowie lat 90. przyszło załamanie na rynku lnu, bo nagle ubrania musiały ściśle przylegać do ciała.

Ale historia to jedno, a reaktywacja produkcji to drugie. Mirosław Zarzycki chce bowiem, aby stoły ponownie nakrywano obrusami, a ciała okrywano lnianymi koszulami z Krosna. O pomoc w realizacji tych zamierzeń zwrócił się do Unii Europejskiej. - W zeszłym tygodniu złożyłem wniosek o dofinansowanie tego projektu ze środków unijnych. Liczę na 21 mln zł wsparcia, które przeznaczę na zakup nowoczesnych maszyn i rozkręcenie produkcji - zdradza. I dodaje, że ucieszyły go również zapowiedzi rządu, który w ogłoszonym właśnie programie "Gospodarka+" obiecał pomoc w odbudowie przemysłu, zwłaszcza w miastach o peryferyjnym położeniu.

Fragment wystawy w Muzeum Rzemiosła - jedyna pozostałość po przemyśle lniarskim w Krośnie

Planom biznesmena kibicuje Ewa Mańkowska, dyrektor Muzeum Rzemiosła, które od wielu lat, poprzez organizację Biennale Lnu i Tkaniny Artystycznej, przypomina o drugiej, obok hutnictwa szkła, branży przemysłu, która niegdyś rozsławiała Krosno. - Jakieś 10 lat temu miałam okazję zwiedzać zakłady przemysłu lniarskiego w Mysłakowicach. Żałowałam wówczas, że Krosno nie doczekało czasów, kiedy len znowu stał się modną tkaniną, bo na wyroby z tamtego zakładu był ogromny popyt. Obecnie ubrania z naturalnych tkanin są bardzo popularne, dlatego myślę, że uruchomienie takiego centrum to fajny pomysł - ocenia.

Sprostowanie (2 kwietnia 2016 roku)

Drodzy Czytelnicy,

w związku z nadspodziewanie dużą liczbą osób, które skłonne są uwierzyć w zapowiedź utworzenia w hali przy ul. Pużaka Centrum Dziedzictwa Lnu i proszą nas o potwierdzenie tej informacji, spieszymy rozwiać wszelkie wątpliwości:

właściciel obiektu nie złożył wniosku o dofinansowanie takiego projektu ze środków unijnych, ponieważ wciąż nie wie, co zrobić z halą po Armagedonie. Niemniej jednak, pomysł podsunięty mu przez nas w ramach primaaprilisowego żartu, naprawdę go zainteresował. - Jeszcze się okaże, że zostaniecie "ojcem chrzestnym" tego przedsięwzięcia - usłyszeliśmy.

Jeśli Mirosław Zarzycki zdecyduje się na reaktywację działalności lniarskiej, naprawdę liczył będzie na fundusze unijne. I na rząd Beaty Szydło, który naprawdę ogłosił program "Gospodarka+".

Dyrektor Ewie Mańkowskiej opisany w artykule pomysł naprawdę całkiem się podoba.

Zaś plan organizacji wielkiej, pożegnalnej dyskoteki w opustoszałej hali po Armagedonie, w którym część z Was doszukiwało się primaaprilisowej "wrzutki", nie miał z kolei z 1 kwietnia nic wspólnego: Mirosław Zarzycki naprawdę planuje taką dyskotekę.

Redakcja

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)