Samolot Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) pojawił się nad Krosnem po godz. 16. Zwana od kolorowego malowania "Papugą" maszyna (Beech 300 Super King Air 350) krążyła nad lotniskiem przez około 1,5 godziny, wykonując kilka przelotów nad pasem startowym. W ich trakcie załoga sprawdzała, czy oświetlenie odebranego na początku września przez Urząd Lotnictwa Cywilnego obiektu zostało poprawnie ustawione. To tzw. oblot świateł.
- Oblot podzielić można na dwa odrębne zadania: oblot świateł podejścia, drogi startowej i krawędzi drogi startowej, oraz oblot świateł PAPI - tłumaczy Mateusz Sokołowski, rzecznik Prasowy PAŻP. - Pierwszy polega na wzrokowym sprawdzeniu świateł z powietrza przez pilotów i inspektora, m.in. pod kątem kompletności, a także balansu i interferencji między poszczególnymi grupami świateł. Drugi to weryfikacja poprawności ustawienia każdej z czterech lamp PAPI, które podczas podejścia wskazują pilotowi, czy jest na ścieżce schodzenia, czy też pod lub nad nią. Dla każdej z nich trzeba wykonać osobne podejście
.
Rzecznik dodaje, że druga część oblotu jest znacznie bardziej czasochłonna, ponieważ załoga nie tylko sprawdza poprawność działania lamp PAPI, ale także kąt ich świecenia. Aby to zrobić, maszyna musi wykonać cztery loty po łuku, przecinając oś pasa i rejestrując, kiedy światła zaczynają i przestają być widoczne. Wyniki wszystkich pomiarów muszą mieścić się w odpowiednich normach.
Zapis wyliczonych przez Mateusza Sokołowskiego procedur znajduje się w serwisie FlightRadar24, na którym widać kolejne przeloty "Papugi" nad pasem:
Ewentualna zmiana ustawienia którejś z lamp wymagała ręcznego przestawienia z ziemi, dlatego na pasie czekała ekipa, która dokonywała korekt zgodnie ze wskazówkami załogi.
Odbiór zakończył się pomyślnie, potwierdza Katarzyna Bęben, prezes spółki Lotnisko Krosno. - Po otrzymaniu świadectwa z PAŻP, zgłosimy do Urzędu Lotnictwa Cywilnego wniosek o wpis do rejestru. Nie powinno to zająć zbyt dużo czasu - mówi. Niemniej jednak, zanim samoloty zaczną lądować po zmroku, upłynąć może ponad miesiąc.
Czekają na to przede wszystkim szkoły lotnicze, które w programach szkolenia mają zapisane lądowanie w warunkach nocnych. Każde lądowanie z użyciem oświetlenia trzeba będzie jednak zgłosić obsłudze lotniska przynajmniej 24 godziny przez operacją. - Jesteśmy lokalnym lotniskiem użytku wyłącznego, więc tego wymaga instrukcja, zgodnie z którą od marca do września działamy w godz. 8-20, a w pozostałych miesiącach - od godz. 8 do godz. 16. Nie przewidujemy dyżurów poza tymi godzinami - wyklucza szefowa lotniska.
W najbliższym czasie spółka ma także uzyskać koncesję na sprzedaż paliwa lotniczego z wybudowanej na wakacjach kontenerowej stacji paliw.