Do liczącego ponad 60 lat zakładu zegarmistrzowskiego przy ulicy Staszica przychodzili nie tylko krośnianie, ale również mieszkańcy innych miast i miejscowości, a przede wszystkim kolekcjonerzy z całej Polski. Każdy wiedział, że pan Kazimierz zrobi wszystko, żeby naprawić przyniesiony mu zegarek lub zegar. W końcu był mistrzem w swoim fachu.
- Dla taty wyrażenie „będzie zrobione” było święte – wspomina Paweł Krok. – Nie kończył swojej pracy o 16:00, ale dopiero wtedy, kiedy udało mu się naprawić dany zegarek lub zegar. Jeśli czegoś nie umiał, to robił wszystko, żeby się tego nauczyć. Miał ogromną wiedzę i doświadczenie, precyzję i spryt, a przy tym był niesamowicie skromnym człowiekiem. Nigdy nie klasyfikował nikogo po zegarku, a mi zawsze powtarzał, że jest od tego, żeby naprawiać.
Kazimierz Krok urodził się 3 marca 1950 roku. Zakład zegarmistrzowski odziedziczył po swoim ojcu, Władysławie, który tego fachu uczył się u samego Michała Mięsowicza – mistrza zegarmistrzowskiego i założyciela Pierwszej Krajowej Fabryki Zegarów Wieżowych w Krośnie. Do tej pory w zakładzie wisi podarowany przez rodzinę Mięsowiczów zegar, który dla pana Kazimierza był cenną, rodzinną pamiątką.
- Dziadek przez 2-3 lata prowadził sklep u Mięsowiczów i naprawiał zegary. Później założył swój własny zakład. Tato i jego starszy brat Antoni jako dzieci często towarzyszyli swojemu ojcu w zakładzie. Gdy dziadek odchodził na emeryturę, poprosił tatę, żeby ten zrezygnował z pracy elektryka w krośnieńskiej hucie i przejął jego fach – mówi pan Paweł.
Pan Kazimierz zgodził się na to i prowadził go przez 44 lata. Dyplom mistrzowski w Izbie Rzemieślniczej w Rzeszowie otrzymał 13 grudnia 1985 roku. Jak sam mówił, aby być zegarmistrzem, trzeba być precyzyjnym i dokładnym. - Jeśli nie ma się tej smykałki i polotu, to nic z tego nie będzie. Będzie się zegarmistrzem, ale takim przeciętnym – mówił pan Kazimierz.
Naprawa zegarów, zwłaszcza tych, które trudno było ponownie uruchomić, sprawiała mu ogromną satysfakcję.
Jak ktoś przynosi "szczerupę" i dam radę ją naprawić, jestem przeszczęśliwy. Już nawet nie interesują mnie pieniądze, tylko to, że potrafię go uruchomić
- mówił.
W ubiegłym roku pan Kazimierz wziął udział w nagraniach do jednego z odcinków cyklu filmowego "Majstersztyk. Dzieła mistrzów krośnieńskiego rzemiosła" o Michale Mięsowiczu. – Pan Kazimierz był zawsze chętny do pomocy i bardzo profesjonalny. Gdy nagrywaliśmy film, cieszył się, że ktoś chce go uwiecznić. Czuł, że zbliża się koniec jego życia. Mówił: nagrajmy to, bo za chwilę może mnie tu nie być – wspomina Magdalena Czelna-Mikosz z Muzeum Rzemiosła w Krośnie, które realizowało film.
Zakład nadal będzie funkcjonował, bo pan Kazimierz jako jeden z niewielu krośnieńskich rzemieślników doczekał się swojego następcy. Trzy lata temu jego syn porzucił swoją dotychczasową pracę i rozpocząć nową u swojego taty. –Od dzieciństwa miałem styczność z zakładem. Tato zawsze znajdował mi dodatkową pracę. Więc sprzątałem tutaj, naprawiałem budziki i zegarki. Wspólnie robiliśmy renowacje zegarów, a od tych kilku lat zaczął mi przekazywać swoją specjalistyczną wiedzę – mówi pan Paweł.
Bycie zegarmistrzem nie jest łatwe. – Prawdziwi mistrzowie to ludzie z 30-40-letnim stażem. To osoby, które, gdy otworzą zegarek, wiedzą co trzeba zrobić, żeby go naprawić. To jest po prostu sztuka – tłumaczy pan Paweł. - Wiem, że zegarmistrzostwo mam we krwi. Nigdy nie miałem problemów z precyzją. Jednak jeśli chodzi o wiedzę, mój tato miał jej o niebo więcej. Dlatego niektóre rzeczy będzie mi bardzo trudno zrobić bez jego pomocy. To co robił, to było mistrzostwo.
Dzisiaj rzemiosło zegarmistrzowskie powoli zanika. – Tato niegdyś przyjmował po sto zegarków tygodniowo, teraz jest ich 5-6.
Okazuje się, że w Krośnie jest wiele osób, które kochają zegary i zegarki. Kupują zepsute i przynoszą do zakładu przy ulicy Staszica, aby je naprawić. - Wtedy wartość przedmiotu staje się stuprocentowa - dodaje pan Paweł.
- Pan Kazimierz jako przedstawiciel wielopokoleniowej pracowni zegarmistrzowskiej był postacią silnie wpisaną w krajobraz dziedzictwa rzemieślniczego Krosna - mówi pani Magdalena z Muzeum Rzemiosła. - Jesteśmy szczęśliwi, że w ostatnim czasie mieliśmy przyjemność korzystać z jego wiedzy, doświadczenia i autorytetu.
Msza żałobna Kazimierza Kroka zostanie odprawiona w poniedziałek (12.04) o godzinie 13:30 w kościele pw. Św. Piotra i św. Jana z Dukli w Krośnie. Urna z prochami zostanie złożona na cmentarzu w Krośnie.
Było dwóch dobrych zegarmistrzów w Krośnie. Pan Kazio Krok i Pan Janusz Ciołkosz, niestety obaj odeszli. Szkoda takich solidnych i porządnych fachowców. Mam nadzieję, że syn pana Kroka, będzie godnie zastępował swojego ś.p. ojca. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym.
wielka strata [*]
Szkoda, że nie wspomniano w artykule o Panu Krzysztofie Bednarskim, który był pracownikiem Pana Kroka o ile się nie mylę około 25 lat, a którego też już niestety z nami nie ma. Rowniez pasjonat i mistrz w swoim fachu.
Mój Mistrzu będzie mi Ciebie bardzo brakować. Droga będzie zawsze prowadziła do Zakładu gdzie już nie będzie Ciebie i tych rozmów o Krośnie i ludziach w nim mieszkających. o sprawach Miasta Krosna. Myślę a jestem pewny, że piękną radycję itego dzieła zegarmistrzoskiego podejmie Syn Paweł Pana Kazimierza, któremu życzę powodzenia podtrzymując tradycję po Ojcu.
Smutna wiadomość, wiele razy do tego Pana przychodziłem z moim zegarkiem i zawsze wychodziłem zadowolony. Życzę następscy wytrwałości, z pewnością jak zajdzie potrzeba zjawię się. Szkoda zegarmistrz przy rondzie to historia.
Spokój duszy Pana Kazimierza. Wielkiego, a za razem skromnego człowieka z pasją. Z moim przybranym Tatą, (też już świętej pamięci) kupiłem u Pana Kazimierza zegar, nakręcany, produkcji CCCP, model Vesna (chyba) było to 35 lat temu. Moim zdaniem było nakręcanie zegara z delikatnością dziecka. Trwało to kolejne 15 lat (wtedy wyprowadziłem się z rodzinnego domu, a zegar nadal nakręca Mama) i działa do tej pory. Na nawet ten sam zapach co w dniu zakupu.
Piękne wspomnienie pana Zegarmistrza i mojego Taty sprzed 35 lat.
Odszedł niezwykle uprzejmy i ciepły człowiek, mistrz w swoim fachu ...... szkoda, wielka strata, bo klient wychodził od pana Kazimierza podbudowany, że jeszcze tacy ludzie na tym świecie są........
Panie Pawle myślę, że będzie pan kontynuował ten zawód, już unikatowy, ale ....... Uprzejmość i grzeczność wobec klienta odziedziczył Pan po Ojcu / wiem co piszę.../
Wyrazy wspólczucia dla Rodziny