Przypomnijmy, od 1 marca opiekę nocną i świąteczną na terenie powiatu krośnieńskiego świadczy wojewódzki szpital w Krośnie. Każdy, kto wymaga doraźnej pomocy, nie ma zgłaszać się do pogotowia przy ul. Grodzkiej - jak to było dotąd, a do szpitala, na ul. Korczyńską (lub do NZOZ VIVA w Dukli).
W środę (6.03) dyrektor szpitala zorganizował konferencję prasową, podczas której omówiono początki funkcjonowania nocno-świąteczej pomocy. Poinformowano też o szpitalnych inwestycjach i planie wyjścia z długów.
- Bezwzględnie funkcjonowanie diagnostyki ambulatoryjnej i Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w jednym miejscu ułatwi pacjentom życie - podtrzymuje dyrektor szpitala Piotr Lenik. - Zauważyliśmy, że lokalizacja nocno-świątecznej pomocy poza szpitalem to błąd - wtóruje mu lek. med. Andrzej Bazia, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. - Teraz pacjenci nie będą odsyłani, są same plusy. Większość pacjentów i tak trafia do szpitala, wszyscy wiedzą, gdzie on jest.
- Przedtem wielokrotnie zdarzało się tak, że pacjent trafiał na SOR, a tam lekarz odmawiał przyjęcia dlatego, że ta pomoc świąteczna miała funkcjonować na pogotowiu. A gdy na pogotowiu okazało się, że pacjent był chory aż tak, że musi jechać do szpitala, lekarz pisał mu skierowanie i pacjent z powrotem jechał do szpitala, gdzie miał wykonywane specjalistyczne badania. Teraz wyeliminowaliśmy odsyłanie chorego. Pacjent trafia do szpitala, jest przyjmowany przez lekarza nocnej pomocy. Jeśli on stwierdzi, że wymagana jest konsultacja specjalistyczna czy badania, pacjent przekazywany jest na górę. Mamy wszystko pod ręką - tłumaczy Andrzej Bazia. Nawiązuje do znanego z mediów przypadku tragicznie zmarłej 2,5-letniej dziewczynki. - Gdyby to dziecko trafiło do szpitala, gdyby przy szpitalu była nocna i świąteczna pomoc, na pewno dziecko nie byłoby odesłane. Czas skończyć z poradami telefonicznymi przez lekarzy.
Przez pierwszy weekend świadczenia opieki doraźnej przez szpital w Krośnie przewinęło się ponad 250 osób, przez ośrodek w Dukli - około 80 osób. - To był łagodny weekend, statystycznie zwykle zgłasza się więcej pacjentów. Być może było ich mniej w związku ze zmianą lokalizacji opieki nocno-świątecznej - mówi lek. med. Jan Gołąb, zastępca dyrektora ds. lecznictwa.
Na forach internetowych nie brak jednak krytycznych opinii na temat pomocy udzielanej przez szpital. "Byłem wczoraj rano z chorym 5-letnim synem - porażka, czekaliśmy 3 godziny na przyjęcie. Niektórzy pacjenci czekali jeszcze dłużej. Po małej pyskówce dowiedzieliśmy się, że lekarz pojechał do pacjenta na wizytę domową. Ogólne wielkie zamieszanie, sanitariusze biegają od drzwi do drzwi. Niech ktoś kompetentny się tym zajmie nim dojdzie do tragedii" - to tylko jeden wpis z Opinii. W podobnym tonie wypowiada się więcej osób.
- Jak się coś nowego tworzy, to pewne niedociągnięcia zawsze będą, ale będziemy się starać je eliminować - mówi Andrzej Bazia. A co w sytuacji, gdy dyżurujący lekarz musi wyjechać do pacjenta, a na korytarzu czekają już kolejni? - Wtedy będzie ich przyjmował pediatra. Gdyby sprawa okazała się poważna, jest jeszcze SOR, gdzie jest dyżurny internista. Nie ma problemu - odpowiada Jan Gołąb.
Końcem roku na ręce marszałka województwa podkarpackiego - właściciela szpitala w Krośnie - trafił plan restrukturyzacji placówki przygotowany przez jej dyrektora. Zakłada on, że lata 2013-2014 to okres, po którym koszty i przychody szpitala mają się bilansować. - Zobowiązałem się do tego obejmując posadę dyrektora - podkreśla Piotr Lenik.
Szpital 2012 rok zamknął na stracie minus 4,8 mln zł. - Uwzględniając odpis amortyzacyjny, który mogą uwzględnić tylko te szpitale, które inwestują, jesteśmy powyżej zera. Urząd marszałkowski nie dopłaci więc do krośnieńskiego szpitala nic - twierdzi dyrektor. Rok 2013 planuje zakończyć na minusie nieprzekraczającym milion, natomiast kolejny już wynikiem dodatnim.
Restrukturyzacja oznacza m.in. redukcję zatrudnienia. - Uwzględniamy kończące się umowy, przejścia na emerytury oraz program dobrowolnych odejść. Zakładamy, że na koniec 2013 roku liczba etatów zmniejszy się o 3 procent - informuje dyrektor. Obecnie w szpitalu zatrudnionych jest 1300 pracowników.
Dyrektor chwali się rekordowo wysokim w historii krośnieńskiego szpitala kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia. Wynosi on 98 mln zł - to o 6 mln więcej niż rok wcześniej. - To na pewno usprawni funkcjonowanie szpitala, zwiększy jego potencjał - zapewnia Piotr Lenik. - Dla pacjentów oznacza to więcej przyjęć, bo ich liczbę limituje kontrakt. Maleje kolejka, możemy udzielić więcej porad i hospitalizacji - podkreśla Jan Gołąb.
Szpital przygotowuje się także do kolejnych inwestycji. Najważniejsza i najbardziej kosztowna to dokończenie budowy bloku operacyjnego. - Wartość tej inwestycji już przekroczyła 50 mln zł - informuje Piotr Lenik. - Mamy zapewnienie marszałka województwa, że otrzymamy 7,5 mln zł na II etap. Mamy nadzieję, że do końca roku uda nam się zamknąć tę inwestycję i od 2014 roku ruszyć z pracą w bloku operacyjnym na miarę XXI wieku.
Termomodernizacji doczeka się szpitalny budynek przy ul. Grodzkiej, gdzie mieszczą się oddziały: paliatywny, dermatologiczny, zakład opieki leczniczej i dzienny oddział psychiatryczny. Przewidziano też prace na lądowisku dla helikopterów - musi ono być dostosowane do wymogów Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Na inwestycje te szpital ma otrzymać dotacje. Za środki zewnętrzne dyrektor chce ponadto stworzyć trakt porodowy oraz zainwestować w zakład opieki leczniczej.
- Przeprowadziliśmy ankiety wśród pacjentów - wskazują na dwa główne mankamenty - stan toalet oraz brak telewizji. Sprawa niby banalna, ale na pewno do zrozumienia od strony leżącego na łóżku pacjenta. Trwa już postępowanie przetargowe, myślę, że do miesiąca rozpoczniemy instalowanie odbiorników - zapowiada dyrektor. - Z kolei za środki z PFRON-u chcemy wymienić windy oraz wyremontować szpitalne toalety - dodaje.