„Podwale 01” to jedyny przystanek w centrum miasta, z którego korzystają tylko prywatni przewoźnicy. - Komfort czekania w tym miejscu jest żaden. Miasto chyba zapomniało o tym miejscu, bo skoro po przeciwnej stronie ulicy postawiono nową wiatę to dlaczego tutaj nie? - dziwiła się pasażerka Beata. Natomiast pan Mirosław nie miał złudzeń: - Nie pamiętają o przystankach, gdzie nie stają MKS-y.
Rozsypujący się budynek nieopodal poczty i dawnego budynku Telekomunikacji Polskiej (dzisiaj Orange) nie jest zwykłym przystankiem. W Krośnie ze świecą szukać podobnej, murowanej konstrukcji. 40 lat temu zbudowali ją w czynie społecznym pracownicy Z.U.N. Naftomet, co upamiętnia wisząca na niej tablica. Przez wiele lat służył pasażerom zarówno autobusów PKS jak i MKS. Ale już w PRL-u popełniono błąd, którego skutki pasażerowie odczuwają do dziś.
- Działka, na której początkiem lat 80. XX wieku rozbudowano budynek dawnej poczty, z niewiadomych nam przyczyn obejmowała część gruntu, gdzie powstał ten przystanek. Wówczas zajęto również fragment nieruchomości obok, m.in. pod budowę drogi i murów oporowych – wyjaśnił Krzysztof Smerecki, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej.
W tamtych latach obie działki były państwowe, więc nikt nie przejmował się ich stanem prawnym. Problem zaczął się kilkanaście lat temu, gdy Telekomunikacja Polska stała się firmą prywatną (a później zmieniła nazwę na Orange). Własnością firmy stała się działka z przystankiem, a magistrat władał sąsiednim gruntem. Mimo starań władz Krosna, Orange nie chciało zamienić się działkami.
Tymczasem wiata coraz bardziej straszyła. Stała się miejscem nocnych spotkań przy alkoholu, których uczestnicy traktują ją jak śmietnik. Na ścianach pojawiły się malunki, ze środka wyłamywano blachy oraz elementy ławek, a tynk i cegły zaczęły się obsypywać. Przystanek wygląda jak zapomniana ruina, chociaż stoi w centrum Krosna.
W ubiegłym roku miejscy urzędnicy zgłosili zły stan techniczny wiaty do Inspektora Nadzoru Budowlanego, który wszczął stosowne postępowanie. Dopiero wtedy Orange postanowiło uregulować sytuację. W połowie grudnia prezydent Krosna Piotr Przytocki spotkał się z przedstawicielami firmy. Razem uzgodnili zamianę działek, a Rada Miasta jednogłośnie to zaakceptowała (30.12).
Pasażerowie jadący w przeciwnym kierunku od pół roku korzystają z nowego przystanku. Ci, stojący w PRL-owskiej wiacie, mogą tylko się przyglądać
I ta decyzja radnych zakończyła historię murowanego przystanku. - Jak warunki pogodowe na to pozwolą, zostanie ona rozebrana – poinformował Krzysztof Smerecki. Nie oznacza to jednak, że zlikwidowane zostanie samo miejsce odjazdów autobusów.
Lepiej późno,niż nigdy.....Kiedy wreszcie zacznie funkcjonować pojęcie przestrzeni publicznej? Nie mylić z własnością.Czyli jeżeli ktoś doprowadza swoją nieruchomość do ruiny ( zwłaszcza zabytek lub np. w obszarze chronionym) albo zapaskudza chaosem reklamowym,to miasto powinno wejść na hipotekę i zrobić porządek.Naprawdę,demokracja i anarchia to dwie różne rzeczy.
A swoją drogą,to kiedy straż miejska pogoni dzikie wysypisko gruzu przy Podwalu (obok świętej pamięci szmateksu) oraz namierzy to bydlę,które nocą podrzuca na chodnikach wory śmieci, później leżakujące tam miesiącami?Mandat taki dać,żeby do trzeciego pokolenia spłacali!I pod pręgierz!
Duchy PRLu wybudowały mieszkania dla połowy Polaków. Tak dzisiaj połowa Polaków mieszka w mieszkaniach wybudowanych za opluwanej komuny. Trzeba Was trochę poduczyć. W polsce nigdy nie było komunizmu - był socjalizm. To duża różnica. Nawet przystanki były lepsze niż budowane teraz. Chroniły od deszczu, wiatru i słońca. Teraz przystanki są jak firanka w zimie: dalej piękna ale g...no warta.
Tam stawały PKS-y kiedyś
Chroncie zabytki a zwlaszcza ta tablice bo takie rzeczy nie do pomyslenia dzisiaj.
Mlodzi nie rozumia juz teraz ze: cos mozna bezinteresownie za darmo zrobic.
Taka to już ciekawa sytuacja że nikt już przenigdy nie wykona przystanku dla mieszkańców w czynie społecznym a władza od lat walczy z ORANGem o jeden zwykły przystanek z dwoma przyjazdami autobusu dziennie. Cena nowego pzystanku pewnie będzie ogromna ale na szczęscie płacę niskie podatki.
Syf malaria, ale w czasie ulewy nieraz wielu ochroniła.