MIEJSCA

Na Podwalu jeszcze straszy. Zrujnowany przystanek zostanie wyburzony

Czy to nawiedzony dom? Nie, to przystanek „Podwale 01”, na którym pasażerowie czekają w „strasznych” warunkach: wśród śmieci, wyłamanych blach, zniszczonych ławek i obsypujących się cegieł. Najpewniej nie wiedzą, że winne są temu… duchy PRL-u. Jednak niebawem wiata przestanie istnieć.
Wiktor Kazanecki
Zaniedbany budynek to nie relikt przeszłości, ale nadal działający przystanek
Wiktor Kazanecki

„Podwale 01” to jedyny przystanek w centrum miasta, z którego korzystają tylko prywatni przewoźnicy. - Komfort czekania w tym miejscu jest żaden. Miasto chyba zapomniało o tym miejscu, bo skoro po przeciwnej stronie ulicy postawiono nową wiatę to dlaczego tutaj nie? - dziwiła się pasażerka Beata. Natomiast pan Mirosław nie miał złudzeń: - Nie pamiętają o przystankach, gdzie nie stają MKS-y.

Rozsypujący się budynek nieopodal poczty i dawnego budynku Telekomunikacji Polskiej (dzisiaj Orange) nie jest zwykłym przystankiem. W Krośnie ze świecą szukać podobnej, murowanej konstrukcji. 40 lat temu zbudowali ją w czynie społecznym pracownicy Z.U.N. Naftomet, co upamiętnia wisząca na niej tablica. Przez wiele lat służył pasażerom zarówno autobusów PKS jak i MKS. Ale już w PRL-u popełniono błąd, którego skutki pasażerowie odczuwają do dziś.

Historyczna tablica przypomina, że przystanek postawili pracownicy dawnego Naftometu
WIKTOR KAZANECKI

- Działka, na której początkiem lat 80. XX wieku rozbudowano budynek dawnej poczty, z niewiadomych nam przyczyn obejmowała część gruntu, gdzie powstał ten przystanek. Wówczas zajęto również fragment nieruchomości obok, m.in. pod budowę drogi i murów oporowych – wyjaśnił Krzysztof Smerecki, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej.

W tamtych latach obie działki były państwowe, więc nikt nie przejmował się ich stanem prawnym. Problem zaczął się kilkanaście lat temu, gdy Telekomunikacja Polska stała się firmą prywatną (a później zmieniła nazwę na Orange). Własnością firmy stała się działka z przystankiem, a magistrat władał sąsiednim gruntem. Mimo starań władz Krosna, Orange nie chciało zamienić się działkami.

Pasażerowie niechętnie chronią się pod zabrudzoną i zniszczoną wiatą. Wolą stać tuż obok
wiktor kazanecki

Tymczasem wiata coraz bardziej straszyła. Stała się miejscem nocnych spotkań przy alkoholu, których uczestnicy traktują ją jak śmietnik. Na ścianach pojawiły się malunki, ze środka wyłamywano blachy oraz elementy ławek, a tynk i cegły zaczęły się obsypywać. Przystanek wygląda jak zapomniana ruina, chociaż stoi w centrum Krosna.

W ubiegłym roku miejscy urzędnicy zgłosili zły stan techniczny wiaty do Inspektora Nadzoru Budowlanego, który wszczął stosowne postępowanie. Dopiero wtedy Orange postanowiło uregulować sytuację. W połowie grudnia prezydent Krosna Piotr Przytocki spotkał się z przedstawicielami firmy. Razem uzgodnili zamianę działek, a Rada Miasta jednogłośnie to zaakceptowała (30.12).

Pasażerowie jadący w przeciwnym kierunku od pół roku korzystają z nowego przystanku. Ci, stojący w PRL-owskiej wiacie, mogą tylko się przyglądać

wiktor kazanecki

I ta decyzja radnych zakończyła historię murowanego przystanku. - Jak warunki pogodowe na to pozwolą, zostanie ona rozebrana – poinformował Krzysztof Smerecki. Nie oznacza to jednak, że zlikwidowane zostanie samo miejsce odjazdów autobusów.

ZOBACZ TEŻ W ARCHIWUM PORTALU: