W większych miastach moda na murale rzeczywiście rozkwitła już spory kawałek czasu temu. Robi je chociażby Rzeszów, a robione przez Rzeszów murale robią niemałą furorę. Ale przede wszystkim poprawiają estetykę rzeszowskiej przestrzeni.
Najwyższy czas na Krosno, upomina się o nie nasz czytelnik. Wskazuje nawet miejsce, do którego mural pasowałby jak ulał. To sporych rozmiarów, niezbyt urodziwa, dyplomatycznie rzecz ujmując, ściana kamienicy, która zdominowała krajobraz wejścia na starówkę od ulicy Piłsudskiego. Po drugiej stronie ulicy, niczym lustrzane odbicie, wizerunek tej części miasta podkopuje ściana o nieco innym kształcie, ale podobnie wątpliwej estetyce.
To raptem dwie przykładowe lokalizacje, jednak z docierających regularnie do redakcji propozycji miejsc, nie tylko w obrębie starówki, które aż proszą się o street artowe prace, można by bez trudu wykreślić mapę muralowych życzeń.
O to, kiedy zaczną się spełniać, zapytaliśmy magistrat.
Najpierw wywołana do tablicy starówka. Zielone światło inicjatywie gotowa jest zapalić dr Marta Rymar, Miejski Konserwator Zabytków. - Jeśli byłby jakiś fajny projekt muralu, to dlaczego nie? Jestem za – deklaruje. Pod słowem "fajny" kryją się wysokie walory artystyczne pracy oraz dopasowana do zabytkowego charakteru starówki kolorystyka dzieła. Nie schowała się za nim natomiast narzucona z góry tematyka. - Dopuszczam różną treść murali. To nie jest tak, że skoro to jest strefa zabytkowa, to tematyka musi być związana z historią, dajmy na to widok średniowiecznego miasta – uspokaja Marta Rymar.
Czyli wszystko zależy od projektu, który wcześniej, po uzyskaniu zgody właściciela ściany na jej zamalowanie, trzeba by urzędowi pokazać. Jeśli mural potraktowany zostanie jako reklama, pomysł zaopiniuje Miejski Konserwator Zabytków. Jeśli miałby być wyrazem działań czysto artystycznych, a to o takie prace rzecz się tu rozchodzi, decyzja oprze się najprawdopodobniej o instancyjne oczko wyżej – Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Poza starówką, na obszarach nieobjętych ochroną konserwatorską, kwestie formalne kończą się w zasadzie na zgodzie właściciela ściany.
Zaczynają się z kolei kwestie związane z kasą, bo oczekiwana sztuka na wysokim poziomie raczej nie będzie darmowa, a całkiem możliwe, że nie będzie też tania. Największą kasą w tym mieście dysponuje natomiast Miasto. Sypnie na mural groszem?, pytamy Joannę Sowę, rzeczniczkę prezydenta Krosna. Może i sypnie, brzmi odpowiedź, ale nie od razu i na pewno nie na pierwszy lepszy projekt. - Absolutnie nie mówimy muralom "nie". Jesteśmy otwarci na propozycje, ale to musi być naprawdę fajna propozycja, pomysł, którym Miasto będzie się mogło pochwalić, taki mural z prawdziwego zdarzenia – określa brzmiące już znajomo wytyczne. - Oczywiście udzielenie dofinansowania to nie jest pstryknięcie palcem. Przy tego typu projektach jest pewna droga administracyjna, którą trzeba przejść – trzeba to dokładnie zaplanować, opisać, ale teraz jest najlepszy czas, aby o takich sprawach rozmawiać, ponieważ pracujemy właśnie nad budżetem na przyszły rok i możemy o tym pomyśleć.
Czyli droga do powstania w Krośnie murali jest jakby otwarta.