- Od zamknięcia szkoły szklarskiej nikt w Krośnie nie kształci w zawodach związanych z hutnictwem szkła, jest nisza w tym zakresie i powoli zaczyna brakować specjalistów, a jest na nich zapotrzebowanie. Hutnictwo jest więc zawodem z perspektywami – tak na początku br. Ewa Starowiejska, dyrektor ZSP nr 2 w Krośnie, uzasadniała decyzję o uruchomieniu dwóch kierunków związanych z hutnictwem szkła – technika technologii szkła oraz operatora urządzeń przemysłu szklarskiego. Zajęcia teoretyczne odbywać się miały w szkole, a praktyczna nauka zawodu w hucie lub w CDS.
Mimo licznych informacji w mediach oraz wielu spotkań pracowników szkoły z gimnazjalistami z Krosna i z regionu, nabór przyniósł tylko dwa podania o przyjęcie na nowe kierunki, po jednym na każdy z nich. W rezultacie nauka w technikum nie ruszyła wcale (gimnazjalista, który starał się o przyjęcie na ten kierunek, wybrał ostatecznie inną szkołę), a Arek Marosz ubiegający się o przyjęcie do zasadniczej szkoły zawodowej trafił do klasy wielozawodowej, w której połowa uczniów kształci się na kucharzy, zaś drugą połowę stanowią pojedyczne osoby, które wybrały różne kierunki, m.in. mechanika, sprzedawcę i piekarza.
Hutniczy rodzynek w multizawodowej klasie mieszka w Lubatowej. We wsi działa huta szkła, w której pracuje jego szwagier oraz wielu znajomych. Rąk do pracy nigdy tam za wiele, dlatego zdecydował się wybrać właśnie taki kierunek. Ten zawód ma przyszłość, tłumaczy. Praktyczną naukę zawodu, ręczne formowanie szkła, odbywał będzie w zakładzie w rodzinnej miejscowości.
Ewa Starowiejska nie kryje rozczarowania wynikami tegorocznego naboru. - Od trzech lat staram się o reaktywację edukacji w zawodzie hutniczym, a mimo to cały czas się to nie udaje – przyznaje zmarkotniała. Powody swojego rozczarowania widzi zaś trzy: - Po pierwsze: szkolnictwo zawodowe przez wiele lat tkwiło w zapaści, promowano naukę w liceach, dlatego potrzeba jeszcze trochę czasu, aby je odbudować. Po drugie: hutnictwo szkła to jednak bardzo ciężki zawód. A po trzecie: myślę, że część chętnych odstraszyć mogła upadłość likwidacyjna huty, nie wiadomo było, kim będzie nowy właściciel i czy będzie chciał nadal produkować szkło.
Obrót spraw w ZSP nr 2 nie napawa optymizmem także Michała Pilcha, dyrektora Wydziału Produkcji Ręcznej w spółce Krosno Glass (byłe KHS). Na hali, którą zarządza, pracuje obecnie około 260 hutników, o średniej wieku ponad 40 lat. - To dość znaczna średnia – ujmuje delikatnie dyrektor Pilch. - Zwłaszcza, że hutnik szkła to zawód, któremu przysługuje przejście na emeryturę pomostową po ukończeniu 55 roku życia. Hutnicy korzystają z tego przywileju, i z roku na rok tracę najbardziej doświadczonych pracowników.
Aby pozyskać świeżą hutniczą krew, zakład raz, dwa razy w roku składa zapotrzebowanie w PUP. Od czasu do czasu zgłaszają się do niego także hutnicy zatrudnieni w innych przedsiębiorstwach, którzy z różnych względów chcą zmienić miejsce pracy. To jednak wciąż za mało, dlatego huta od kilku lat prowadzi własny "program" szkolenia. - Te z osób pracujących na stanowiskach podręcznych, na przykład jako pomoc dołowa (osoby pomagające hutnikom pracującym na podestach - red.), które wyrażają chęć nauki zawodu, przyjmowane są do zespołów hutniczych na okres sześciu miesięcy lub roku, ucząc się podstawowych czynności – objaśnia Michał Pilch. - W ten sposób pozyskujemy pięciu, sześciu hutników rocznie. To jednak kropla w morzu potrzeb, bo zapotrzebowanie jest o wiele większe. Można wręcz powiedzieć, że hutnik szkła to zawód wymierający – nie zostawia złudzeń.
Dyrektor Ewa Starowiejska deklaruje, że nie ustanie w staraniach o reaktywację edukacji w zawodach hutniczych i w przyszłym roku znowu spróbuje uruchomić kierunki. - W końcu Krosno szkłem stoi. I musi nadal stać – mówi.