Krośnieńska Spółdzielnia Mieszkaniowa podwyżkę rozłoży w czasie. Od 1 września nastąpi wzrost cen zaliczek za ciepło na poziomie ok. 30%, a w styczniu 2023 roku dojdzie kolejna - ok. 40%. Łącznie mieszkaniec zapłaci ok. 70% więcej za ciepło w kaloryferach.
Dla przykładu, lokator, który ma 50-metrowe mieszkanie, płacił zaliczkę ok. 2,20 zł za metr, czyli miesięcznie 110 zł za centralne ogrzewanie. Rocznie jest to koszt ok. 1320 zł. Po 70% podwyżce będzie płacił o ponad 900 zł więcej za cały rok, czyli ok. 77 zł miesięcznie więcej.
- Przez ostatnie lata zrobiliśmy praktycznie wszystko, co jest możliwe w zakresie obniżenia kosztów zakupu energii cieplnej. Dociepliliśmy ściany, stropodachy, wymieniliśmy okna na klatkach schodowych oraz drzwi wejściowe. Zainstalowaliśmy urządzenia do regulacji instalacji centralnego ogrzewania i ciepłej wody - informuje Rafał Kielar, prezes Krośnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Spółdzielnia wypracowany zysk netto z pozostałej działalności za 2021 rok, czyli kwotę 600 tys. zł chce przeznaczyć na dopłatę do kosztów energii cieplej dla mieszkańców.- W taki sposób możemy realnie pomóc naszym mieszkańcom, aby zmniejszyć dotkliwość podwyżki - dodaje prezes.
W każdym mieszkaniu na grzejnikach są zainstalowane podzielniki kosztów, które wskazują zużycie ciepła. - Na koniec roku są odczytywane i na ich podstawie oraz powierzchni użytkowych lokali wykonywane jest rozliczenie ciepła. Mieszkańcy mogą uzyskać nadpłaty albo niedopłaty naliczone w odniesieniu do wpłaconych zaliczek.
Spółdzielnia „Jedność” zarządza 13 blokami. Od sierpnia zaliczki na ogrzewanie będą tam większe także o blisko 70%. Spółdzielnia przez 9 ostatnich lat nie korygowała ich wysokości. Również ona przeprowadziła termomodernizację bloków, a mieszkańcy zgodzili się, aby środki z funduszu remontowego przeznaczyć na kolejne działania termomodernizacyjne tj. izolację stropów czy wymianę okien piwnicznych, aby ubytków ciepła było jak najmniej. - Dodatkowo w zeszłym roku ze środków europejskich robiliśmy audyty energetyczne bloków. Wiemy, co można poprawić - informuje Marek Klara, prezes Spółdzielni „Jedność”.
Ciepło do kaloryferów w blokach dostarcza Elektrociepłownia Krosno znajdująca się przy ulicy Sikorskiego. Aby je uzyskać, spala biomasę oraz miał węglowy. Wzrost kosztów tych paliw w odniesieniu do sezonu grzewczego 2020/2021 wynosi ponad 14 mln zł, czyli 270% więcej. Wzrost cen dla mieszkańców o blisko 70% jest i tak mniejszy niż wstępnie zakładano, ponieważ, aby zbilansować działalność elektrociepłowni, ceny musiałyby wzrosnąć o 100%.
– Sezon, który jest przed nami, wydaje się absolutnie najtrudniejszy w ostatnich latach, a być może nawet w historii krośnieńskiej elektrociepłowni z uwagi na problemy z dostępnością paliw i gwałtownie rosnące koszty ich zakupu - informuje Janusz Fic, prezes Krośnieńskiego Holdingu Komunalnego.
Cena ciepła z Elektrociepłowni Krosno, w porównaniu do innych podobnych obiektów, jest jedną z najniższych w naszym regionie. To dzięki inwestycjom oraz ich wsparciu ze środków Unii Europejskiej. Spółka zainwestowała w modernizację i rozbudowę sieci ciepłowniczych na terenie miasta, dzięki czemu ok. 30 km, czyli ponad 80% sieci ciepłowniczych, jest wykonanych w technologii rur preizolowanych. W ostatnich latach na inwestycje w krośnieńskiej elektrociepłowni wydano ponad 72 mln zł.
- Gdyby Spółka nie zrealizowała inwestycji, które umożliwiły produkcję energii elektrycznej i cieplnej jednocześnie, to na chwilę obecną całość produkowanego ciepła musiałaby być wytwarzana na bazie miału węglowego. W takiej sytuacji koszty produkcji ciepła byłyby wyższe jeszcze o co najmniej 50% w stosunku do tych, które obowiązują od 1 sierpnia tego roku - wyjaśnia Janusz Fic.
Kolejne podwyżki? A zostanie nam cokolwiek na życie?
Pamiętam czasy kiedy Gomułka podniósł ceny na mięso o 5%, a stoczniowcy chcieli spalić wszystkie komitety. Dziś 70% i spoko...
"Jaki wpływ na ceny będzie miało uruchomienie budowanej spalarni?"
Teoretycznie powinna być kosmiczna obniżka ceny, a w praktyce będzie to zależało od tego kto będzie rządził w mieście.
Jedno jest pewne: od sezonu grzewczego 2022 wrócą maseczki, ale nie przeciwko covid, tylko do oddychania w ogóle. Już wcześniej było ciężko wieczorem przejść po mieście, a teraz po tych podwyżkach węgla, gazu itp. wróci palenie opon, plastiku i wszystkiego co się da spalić, zaoszczędzi PSZOK, bo stare meble też pójdą do spalenia, a straż miejska może sobie kontrolować ile chce. Jedno jest pewne: rząd się wyżywi i na pewno nie będzie im zimno
Najbardziej w tej sytuacji interesują mnie trzy kwestie:
1. Czy gdy ceny paliw wrócą do normy, to ceny ogrzewania spadną? Czy po prostu będą sztucznie podtrzymywane jakby nic się nie stało?
2. Jaki wpływ na ceny będzie miało uruchomienie budowanej (?) spalarni?
3. Czy te podwyżki mogłyby być zrekompensowane przez osoby które walczyły z budową spalarnią i jakimkolwiek próbom dywersyfikacji źródeł energii? :>
Nadchodzi trudny czas, szczególnie dla emerytów i rencistów dla których te kilkadziesiąt złotych miesięcznie to zakupy spożywcze na kilka dni. A dla tych którzy mają kredyty hipoteczne to kolejne obciążenie w budżecie który o tak jest nadszarpnięty wzrostem kosztów kredytu.
A co zrobi samorząd, miasto czy rząd żeby pomóc przetrwać tym najuboższym?