Mapa powodzi określi gdzie nie budować

Znane jest już nowe opracowanie zasięgu terenów zalewowych w Krośnie. Zapoznali się z nim urzędnicy i radni, którzy musieli zaopiniować studium. Decyzja jest pozytywna, ale nie obyło się bez uwag. - Na niektórych obszarach rzeczywistość jest inna niż na papierze - tłumaczyli.
Wycinek mapy obrazujący centrum miasta. Widać jak podczas powodzi rozlewa się woda z Wisłoka i Lubatówki

Opracowanie pod nazwą "Określenie zagrożenia powodziowego w zlewni Wisłoka" to dokument wydany przez specjalistów z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie. Zgodnie z unijnymi wytycznymi, taki dokument jest niezbędny do wypracowania specjalnego planu zarządzania ryzykiem powodziowym, który ma powstać do 2015 roku.

Studium powstało na bazie danych m.in. geodezyjno-kartograficznych, hydrologicznych i meteorologicznych, brano też pod uwagę stany wód na przestrzeni 30 lat. W ten sposób wyznaczono obszary bezpośredniego zagrożenia powodzią. Opracowanie ma przyczynić się do minimalizowania strat powodziowych, ale też być ważnym dokumentem w planowaniu przestrzennym.

- W porównaniu ze starym studium, na podstawie którego pracujemy w tej chwili, tereny zalewowe, zarówno dla Wisłoka, jak i Lubatówki - tak jak się spodziewaliśmy - zmieniły się - mówi Katarzyna Bigoś, naczelnik Wydziału Urbanistyki. - Ogólnie zmniejszyły się, ale nie wszędzie tam gdzie przewidywaliśmy, bo np. teren zielonego rynku w dalszym ciągu w całości jest uznawany za teren zalewowy. Zauważalna zmiana jest np. w okolicach ul. Jeleniówka - kiedyś cały ten teren traktowano jako zagrożony powodzią, teraz są już "wyspy", gdzie zgodnie z prawdą woda nie dochodzi.

Samochód, który w czasie powodzi utknął pod zakładem stolarskim w pobliżu mostu na ul. Niepodległości. Co ciekawe, na mapie teren ten nie jest traktowany jako zalewowy

Rada Miasta jednomyślnie pozytywnie zaopiniowała przedłożone opracowanie, ale - choć nikt w profesjonalizm wykonanego studium nie wątpił - miała też szereg zastrzeżeń. Najważniejsze, w formie uwag, zostaną przedstawione wykonawcy.

Głosownie odbyło się na sesji Rady Miasta (13.08) i przebiegło spokojnie, ale podczas obrad Komisji Urbanistyki i Geodezji Rady Miasta Krosna (05.08) temat został gruntownie przedyskutowany.

Białobrzegi i okolice ul. Jeleniówka. Dotychczas cały ten obszar był uznany za zalewowy, teraz zaznaczone są już miejsca, gdzie woda nie sięga

Opracowanie na nieaktualnej mapie?

Wątpliwości co do rzetelności opracowania wzbudzała mapa, na którą naniesiono granice terenów zalewowych. Pochodziła z 2004 roku, brakuje na niej wzniesionych przez ostatnie lata obiektów, np. galerii handlowych w pobliżu Wisłoka czy wybudowanych dróg. Według radnych, jest wielce prawdopodobne, że zmiany w zagospodarowaniu terenu zmieniły zasięg powierzchni zalewowych w terenach sąsiednich.

Krzysztof Smerecki, p.o. naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta tymi wątpliwościami podzielił się już z dyrekcją RZGW: - Pytałem o lokalizację nowych obiektów. Okazało się, że to są tematy, które są pomijalne dla tego typu wyliczeń - mówi.

Rozbieżności, uwagi

Radni wskazywali, że w wielu miejscach zasięg obszarów zalewowych zaznaczonych na mapie nijak ma się do realiów, które obserwowali chociażby podczas tegorocznej powodzi. Oto kilka rozbieżności:

  • targowica - jej teren w całości uznany jest za zalewowy, w rzeczywistości - tylko częściowo,
  • odcinek ul. Legionów i parking pod skarpą - nie jest uznany za zalewowy, a bywa pod wodą,
  • teren położony przy Ogródku Jordanowskim od ulicy Grodzkiej do torów kolejowych - nie jest terenem zalewowym, a występują tam podtopienia.

- Mimo wielu wysiłków związanych z dokładnością wykonania, opracowanie nie jest dopasowane do realiów, które mamy dziś w mieście. Cóż z tego, że ludziom z bazaru będziemy opowiadać, że oni są na terenie zalewowym, jak wiedzą, że tylko w części są zalewani, a i tak tylko cofkami z kanalizacji. Uważam, że obszary zurbanizowane trzeba potraktować szczególnie, a nie z dużym przybliżeniem - komentował Piotr Przytocki, prezydent miasta.

Według specjalistów z RZGW cały teren targowicy jest obszarem zagrożonym powodzią

Różnice znów tłumaczył Krzysztof Smerecki: - Nie robi się symulacji na podstawie jednego wydarzenia, które ma specyficzne warunki, dlatego nie ma co patrzeć na mapę tegorocznej powodzi. Opracowanie było robione na podstawie danych zebranych z ostatnich kilkudziesięciu lat, bo dopiero wypośrodkowanie na podstawie modelu matematycznego daje taki wynik. Ale trzeba też pamiętać o tym, że studium nie stanowi 100-procentowej pewności, że wody będą w ten sposób wyglądać. To swego rodzaju uogólnienie.

Problemy z kanalizacją źródłem powodzi

Podczas dyskusji podkreślano, że powódź w Krośnie ma dwa źródła: jednym są rzeki, drugim - intensywne opady i cofki z kanalizacji. Tej ostatniej przyczyny nie uwzględnia model opracowany przez RZGW, stąd też rozbieżności na mapie w stosunku do realiów.

To właśnie kanalizacja jest główną przyczyną wielu podtopień w mieście, m.in. w obrębie ul. Legionów, targowicy czy właśnie w rejonie Ogrodu Jordanowskiego. - Podczas intensywnych opadów przepływy w naszej kanalizacji wzrastają kilkunastokrotnie. Ona nie ma szans pomieścić tej wody. Dlatego są wybicia z kanalizacji i podtopienia - tłumaczy Krzysztof Smerecki. - Dlatego sądzę, że te niektóre uwagi będą odrzucone przez RZGW.

Przypominał też definicję powodzi. Należy ona do naturalnych zjawisk, którym nie sposób zapobiec. - Nie ma żadnej budowli hydrologicznej, która zabezpieczy przed powodzią, żadnej zapory, ani wału. Naszym zadaniem jest ograniczenie ryzyka występowania powodzi. Róbmy w mieście to, czym powinniśmy się zająć - wadliwie działającą naszą infrastrukturą - wskazywał.

Czy Osiedle Parkowe powstanie?

Dyskusja radnych skierowała się w stronę planowanego Osiedla Parkowego, którego budowa ma ruszyć jesienią tego roku przy ul. Parkowej, na działce w pobliżu Ogrodu Jordanowskiego. Teren bezpośrednio sąsiaduje z wałami nad Lubatówką. Inwestor - KPB-Development dysponuje już prawomocną decyzją o warunkach zabudowy, ubiega się o pozwolenie na budowę. Kontrowersję wzbudza fakt, że na obniżonym terenie zbiera się woda, co Magdalena Łącka - prezes spółki - tłumaczy brakiem kanalizacji deszczowej. Podkreśla też, że przed wyborem lokalizacji terenu pod osiedle, sytuacja była dokładnie analizowana.

Poziom Lubatówki podczas tegorocznej, majowej powodzi. Widać, że woda nie przelewa się przez wały

Niektórzy radni podkreślali, że wydanie pozwolenia na budowę w tym rejonie byłoby nierozsądne. - Nikt mi nie powie, że teren od mostu na ul. Piłsudskiego do mostu kolejowego, nie jest terenem zalewowym - mówił radny Adam Krzanowski. Jednak przygotowane przez RZGW opracowanie, zarówno to nowe, jak i to, którym urzędnicy dysponowali dotychczas, jasno określa, że teren, o którym mowa, nie jest zaliczany do terenów zalewowych. - Przed wydaniem decyzji o warunkach zabudowy raz jeszcze upewnialiśmy się w RZGW. Potwierdzili, że to nie jest obszar zagrożony powodzią - podkreśla Katarzyna Bigoś. - Nie możemy przecież tego samowolnie zmienić.

Na tym opracowaniu wyraźnie widać, że działka przy torach, na której ma stanąć Osiedle Parkowe nie jest zakreślona na niebiesko, czyli nie jest zaliczana do terenów zalewowych

- Wały są wzmacniane, podwyższane, będą spełniały wymogi bezpieczeństwa i pewnie tak będzie, że to osiedle nie będzie zalewane, mogą jedynie występować zjawiska związane z niedoskonałością systemu kanalizacyjnego - mówi prezydent miasta, Piotr Przytocki. - Woda w tym rejonie nie przeszła przez wały, one same też nie przeciekają, a Ogródek Jordanowski był podtopiony przez kanalizację - dodaje Marek Toropolski z Biura Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta.

Budować czy nie budować?

Tereny zalewowe zwykle określa się dla tzw. wody stuletniej (przez specjalistów zwanej Q1 %), której prawdopodobieństwo wystąpienia szacowano na raz na 100 lat. Obecnie jednak ryzyko jest znacznie większe. - Zmienia się klimat, mamy coraz więcej terenów zurbanizowanych, zamkniętych dla wody. Leśne tereny tracą swoją funkcję retencyjną, coraz więcej obszarów stanowią nieużytki, a wiadomo, że ziemia zruszona, uprawiana, lepiej wchłania wodę - tłumaczą urzędnicy. Dlatego powódź o takich rozmiarach może pojawiać się częściej.

Od 20 października 2010 zmieniają się wytyczne dotyczące wydawania decyzji o warunkach zabudowy. Każdy obiekt planowany do budowy w obszarze zalewowym musi być opiniowany przez dyrekcję Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie.

- Są tereny, gdzie na pewno nie wolno budować, ale jest cała masa takich terenów na pograniczu, w stosunku do których nie powinniśmy się ograniczać, tylko dawać bardzo rygorystyczne zastrzeżenia, np. żeby obiekty były bez piwnic, z wysokim fundamentem. Wtedy prawdopodobieństwo uszkodzeń budynku w przypadku podtopienia będzie niewielkie - twierdzi Krzysztof Wilk z Wydziału Geodezji. - Nie bójmy się ograniczać terenów do inwestycji - mówi z kolei radny Adam Krzanowski. - Natura Polaka jest taka: dziś podniosę fundament, a za chwilę wyciągnę rękę po odszkodowanie, przecież mnie zalało - polemizuje.

Uwagi, m.in. te dotyczące rozbieżności opracowania z realiami oraz aktualności mapy, trafiły do RZGW. Tam zostaną przeanalizowane - albo zostaną uznane i dokument zostanie skorygowany, albo zostaną odrzucone.

W ten sam sposób opracowanie musiały zaopiniować wszystkie samorządy leżące w obszarze zlewni Wisłoka - jest ich około 50. Ostatecznie zaakceptowany przez nie dokument (po analizie zgłoszonych uwag) będzie obowiązywał samorządy w działaniach z zakresu ochrony przeciwpowodziowej, m.in. w procesie planowania przestrzennego.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)