Lodowe zagrożenie odpłynęło z Krosna

Sporo strachu napędził mieszkańcom Krosna wielki zator lodowy, który utworzył się w miejscu, gdzie Lubatówka wpada do Wisłoka. Poziom wody jednak się obniżył, kry spłynęły w dół rzeki. Prognozy są optymistyczne, choć synoptycy ostrzegają przed lokalnymi podtopieniami.
Widok na Wisłok z mostu przy ul. Okrzei. W tym miejscu zawsze piętrzy się kra

Przez kilka ostatnich dni przepływające przez Krosno rzeki znów skupiły na sobie uwagę mieszkańców i służb ratunkowych. Wszyscy z uwagą śledzili wskaźniki poziomu wody, które podczas weekendu niebezpiecznie zbliżały się w okolice stanu ostrzegawczego. Na razie zagrożenie jednak minęło. Jeśli nie spadnie deszcz, topniejący śnieg nie powinien poczynić większych szkód.

Źródło danych: Regionalna Stacja Hydrologiczno-Meteorologiczna IMGW w Krośnie

Woda na Wisłoku zaczęła podnosić się już końcem minionego tygodnia. W sobotę (20.02) rano wskaźnik pokazywał 217 cm, ale już w niedzielę (21.02) poziom wody znacznie przekroczył 3 metry. Taka sytuacja utrzymywała się do poniedziałku (22.02), o 7:00 rano woda sięgała 325 cm. Od tego czasu Wisłok opada. Wieczorem tego samego dnia było już 251 cm, a dane z wtorku (23.02), godz. 19:00 mówią o 265 cm - oznacza to, że do stanu ostrzegawczego brakuje niemal metr.

Poziom wody i stan zatoru lodowego cały czas były monitorowane przez straż miejską i sztab kryzysowy

Mieszkańcy z zainteresowaniem, ale i obawą przyglądali się sporemu zatorowi lodowemu, który powstał w pobliżu mostu na ul. Okrzei, w miejscu, gdzie potok Lubatówka łączy się z Wisłokiem. Był zdecydowanie największym, ale nie jedynym zatorem na terenie miasta. Podobne powstały też na rzece w dzielnicy Krościenko Niżne, na wysokości ogródków działkowych w pobliżu ul. Asnyka i na zakolu w okolicach obiektów MOSiR-u.

- Powstawaniu zatorów sprzyja utrzymująca się przez długi czas bardzo niska temperatura - tłumaczy Marek Toropolski z Biura Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Krosna. Jak informuje, podczas tej zimy Wisłok był pokryty lodem w niemal 90 procentach, miejscami grubość kry sięgała 40 cm.

Zima była rekordowa, Wisłok pokryty został lodem niemal w całości

Ostatnie cieplejsze dni i niewielkie opady deszczu spowodowały, że woda się podniosła. - W miejscach nasłonecznionych i gdzie woda jest bardziej rwąca, kra się pokruszyła i popłynęła, natomiast w miejscach zacienionych, płytkich, na zakrętach, kra nie dała rady przepłynąć i osadziła się - wyjaśnia dalej. Z górnego biegu rzeki woda przyniosła kolejne kawałki kry i tak powstał piętrzący się zator lodowy.

Na szczęście warunki atmosferyczne sprzyjały, woda zdecydowanie opadła i zator poradził sobie bez pomocy wojska i straży pożarnej - popłynął dalej.

Dlaczego kra jest tak niebezpieczna? - Gdyby Wisłok przekroczył stan ostrzegawczy (350cm), a zator w dalszym ciągu utrzymywałby się, poziom wody jeszcze by się podniósł. Mogłyby wystąpić lokalne podtopienia zwłaszcza w okolicach ul. Jeleniówka i Lunaria - mówi Marek Toropolski.

Wielka kra wywołała nieco niepokoju, ale też zamieszania, bo uniemożliwiła chociażby odczyt poziomu wody. Najprawdopodobniej uderzając we wskaźnik, uszkodziła go. Pojawiały się błędne odczyty, podające np. stan wody na poziomie 1000 cm.

Niebezpieczeństwo związane z zatorem lodowym minęło, kry przepłynęły w dół rzeki

Teraz sytuacja jest opanowana, trzeba jednak śledzić prognozy i obserwować rzeki. Meteorolodzy ostrzegają, że topnienie pokrywy śnieżnej spowoduje jeszcze wzrost stanu wód na wszystkich rzekach województwa.

- Gdyby zaczęło dziać się coś niedobrego, jesteśmy przygotowani - zapewnia Marek Toropolski. - Mamy ok. 50 kubików piasku, 6 tys. worków i pakowarkę do piasku po przeglądzie. Wszystkie służby są w pogotowiu.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)