Dominika Biernacka pochodzi z Krosna. Jest absolwentką krośnieńskiej uczelni. Na Instagramie działa od 2014 roku. Prowadzi konto lifestylowe. Publikuje przede wszystkim zdjęcia przedstawiające stylizacje ubrań i paznokci, kosmetyki, miejsca, jedzenie, a także ważne wydarzenia ze swojego życia. Współpracowała z różnymi firmami, również z Krosna.
Czujesz się influencerką [wpływowa osoba na social mediach, od ang. influence - wpływ - przyp. red.]?
- Influencerka kojarzy mi się z osobą działającą na dużą skalę, która ma na przykład 100 tys. obserwujących. Najbliższe jest mi popularne ostatnio określenie twórca internetowy i to z tą nazwą najbardziej się utożsamiam.
Dla wielu działalność w mediach społecznościowych to praca. A dla ciebie?
- Nie jest to jedyne źródło mojego utrzymania - pracuję również na etacie. Dlatego działalność w mediach społecznościowych to dla mnie połączenie pracy z hobby. Działając w social mediach, nie robię nic na siłę. Nie zmuszam się do dodawania czegoś. Z drugiej strony to również pewnego rodzaju praca, bo przygotowanie materiałów do publikacji również zajmuje czas. Na przykład nagranie 15-sekundowej rolki, wybranie fragmentów i ich montaż, może mi zająć godzinę.
Przygodę na Instagramie rozpoczęłaś ok. 10 lat temu. Od czego się zaczęło?
- Na samym początku nie wiązałam przyszłości z social mediami. Po prostu, jako licealistka zaczęłam dodawać zdjęcia, a z dnia na dzień pojawiali się kolejni obserwatorzy, którzy zostawiali lajki i komentarze pod postami.
Jak wtedy wyglądał Instagram?
- Pamiętam, że miał tylko kilka filtrów do obróbki zdjęć, nie było aplikacji do retuszowania fotografii, instastory czy reelsów, a przede wszystkim statystyk. Zdjęcia pokazywały głównie codzienność użytkowników, liczyła się liczba lajków pod nimi. Poza tym, mało kto słyszał o współpracach z firmami. Później, po pojawieniu się filtrów, konta na Instagramie były bardzo wyidealizowane. Niewielu użytkowników pokazywało prawdziwych siebie. Był boom na poprawianie swojego wyglądu. Teraz w niektórych krajach trzeba to zgłaszać i informować, że dane zdjęcie jest przerobione, inaczej można zapłacić grzywnę. W Polsce jeszcze tego nie ma. Mimo to coraz mniej ludzi korzysta z filtrów i pokazuje się naturalnie. W ubiegłym roku na topie były reelsy, a teraz zauważyłam, że większą popularnością niż zdjęcia na Instagramie cieszy się instastories. Jest też więcej profili, bo starzy użytkownicy zostają, a pojawiają się nowi, młodzi.
Jakie korzyści niesie ze sobą działalność w social mediach?
- Na pewno poznawanie nowych osób, a także rozwijanie się i zdobywanie nowych doświadczeń. To również możliwość wypróbowania i przetestowania czegoś fajnego.
Ile czasu spędzasz na Instagramie?
- To jest zależne od dnia, sytuacji i wolnego czasu. Zdarza się, że jest to 15-20 minut dziennie, gdy wrzucam post czy relację, a czasami dwie godziny, bo np. przeglądam reelsy czy aplikację.
Śledzisz swoje statystyki?
- Uwielbiam to robić! Często sprawdzam godziny i efekty dodanych stories, reelsów oraz zdjęć nie tylko swoich, ale też innych użytkowników. Lubię zastanawiać się, co można zmienić, ulepszyć czy pokazać. W końcu to od statystyk zależy, kiedy najlepiej zamieścić zdjęcie, żeby dotarło do jak największej liczby użytkowników oraz co dodać, aby stało się klikalne. Zdarza się, że udzielam wskazówek właścicielom firm, z którymi podjęłam współpracę. Na przykład jedna pani nie wiedziała, że pod zdjęciami na swoim profilu ma statystyki.
30 tys. obserwujących to spora liczba...
- Kiedyś jedna pani powiedziała mi, że obserwuje mnie pół Krosna. To jest trochę przerażające, gdy człowiek wyobrazi sobie tych wszystkich ludzi. To nie jest tak, że inni pokazują mnie sobie na ulicy. Ale dziwne i trochę stresujące są sytuacje, gdy ktoś mnie zaczepia, bo widział mnie na Instagramie. Powoli się z tym oswajam.
Czy często zdarza się, że mieszkańcy Krosna Cię rozpoznają?
- Tak, zazwyczaj przydarza mi się to w przedziwnych sytuacjach. I to nie tylko w pracy miałam kilka takich przypadków. Kiedyś szłam za dziewczyną, która oglądała moją relację na smartfonie. Skręciłam w inną ulicę, żeby za nią nie iść. Przyznaję, że zawsze jest miło, gdy ktoś mnie pozna i powie coś miłego. Czasami dziwię się, że rozpoznają mnie starsze osoby, takie po 50. czy 60. Młodzi raczej się wstydzą podchodzić i otwarcie porozmawiać.
Spotkałaś się kiedyś z przykrymi sytuacjami?
- Jasne, że tak. Potrafiłam być zhejtowana np. za wygląd albo za publikowanie relacji z wizyty w innym mieście, bo przecież nic nie robię, tylko się wożę. Pod tym wywiadem pewnie też trafią się takie komentarze. Najczęściej hejtują mnie osoby z fikcyjnych, anonimowych kont bez zdjęć profilowych, które często nie mają imienia, nazwiska czy fotek. Dlatego takie profile po prostu blokuję. Staram się nie przywiązywać uwagi i nie przejmować się takim hejtem. Osoby, które mają taką wielką przyjemność z hejtowania innych, muszą pamiętać, że to może się źle skończyć, bo osoba hejtowana może sobie z czymś takim nie poradzić.
Ale domyślam się, że zdarzają się też miłe sytuacje…
- Oczywiście. Wiele osób pyta mnie o rady. Ciekawe jest to, że często pada pytanie: czy naprawdę? Na przykład: czy naprawdę coś tyle kosztuje? Czy naprawdę włosy po zabiegu są takie? Czy naprawdę ci się to sprawdza? Pytają też np. jak wygląda wizyta w salonie fryzjerskim. Jeśli korzystają z moich polecajek, to również mi piszą, że było cudownie lub super i wysyłają zdjęcia na potwierdzenie. Zdarza się też, że to ja o coś pytam na instastory i wtedy ktoś mi coś poleca. Takie interakcje są bardzo fajne.
Dodajesz głównie zdjęcia swoich stylizacji, miejsc, gdzie byłaś, kosmetyków, ale też takie, które bezpośrednio dotyczą twojego prywatnego życia. Które z tych postów cieszą się największym zainteresowaniem ze strony obserwujących?
- Zdjęcia emocjonalne, które wyrażają uczucia, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. To one zbierają najwięcej polubień i reakcji. To są głównie zdjęcia z najważniejszych wydarzeń w życiu: zaręczyn, ślubu, ciąży i narodzin dziecka. Życie prywatne wzbudza ogromne zainteresowanie. Ludzie lubią wiedzieć, jak się komuś żyje, czy wiedzie mu się dobrze, a jeśli źle, to jeszcze lepiej. Lubią więc obserwować wzloty i upadki. Niektórzy widzą na Instagramie to, co chcą widzieć, a inni myślą, że widzą wszystko. A przecież to zaledwie 10% tego, co wydarza się w moim życiu.
Teraz działalność na Instagramie opiera się nie tylko na interakcjach z obserwującymi, ale również na współpracach z różnego rodzaju firmami. Jak to wygląda u ciebie?
- Pamiętam swoją pierwszą współpracę i niedowierzanie najbliższych, że ktoś za darmo wysłał mi coś do testowania. Sama byłam nieco podejrzliwa. Teraz prowadzę przeróżne współprace – płatne i barterowe, a także stałe i jednorazowe. Nie zamykam się na jedną dziedzinę, ale nie przyjmuję też wszystkiego. Zwracam uwagę na to, co mi się podoba i czy będę miała w miarę wolną rękę w tworzeniu materiałów. Kiedyś skontaktowała się ze mną firma, której przedstawiciele chcieli wszystko wiedzieć i mieć pod kontrolą. Bardzo mi to nie pasowało, więc to się szybciej skończyło niż zaczęło. Rozumiem ewentualne sugestie, ale w ich przypadku, to było przytłaczające. A ja lubię wykazywać się kreatywnością.
Skąd więc czerpiesz inspiracje?
- Z oglądania Instagrama lub Pinteresta, czasem z głowy, a zdarza się też, że mój mąż wykazuje się kreatywnością i proponuje, żeby zrobić coś w określony sposób. I to też jest fajne. W sumie to inspiracje napływają z każdej strony.
Wychowałaś się w Krośnie. Czy jest ono dla ciebie inspirującym miejscem?
- Czasami tak, czasami nie. Zdarzają się fajne miejsca, wydarzenia, ale wiadomo – to nie jest duże miasto. Uważam, że na miarę swoich możliwości jest inspirujące. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej.
Nawiązywałaś też współprace z firmami z Krosna?
- Tak. Gdy zaczynałam, nie wiem, czy dwie firmy w Krośnie miały swojego Instagrama. Teraz widzę, że coraz więcej przedsiębiorców otwiera się na Instagrama i inne social media. Próbują w ten sposób reklamować swoje produkty i im to wychodzi. Współpracowałam z kilkoma krośnieńskimi firmami i miło to wspominam. Cieszę się, że nasze miasto otwiera się na ten internetowy świat. Sądzę, że duża w tym zasługa pandemii, bo po jej wybuchu życie przeniosło się do Internetu. Wtedy też wiele sklepów czy firm zaczęło myśleć o takiej współpracy, bo zaczęli się promować w social mediach.
Uważasz, że działalność na Instagramie może być fajnym pomysłem na życie?
- Może być bardzo dochodowym pomysłem na życie pod warunkiem, że albo się czemuś poświęcamy, albo nie. Ważna jest wytrwałość i regularność, bo jeśli odpuszczamy, to spadają nam zasięgi i aktywność na profilu. Przede wszystkim trzeba być kreatywnym, mieć pomysł na siebie i dobrze to wykorzystać. Są osoby, które doskonale sobie z tego żyją, ale nie zamykają się na inne możliwości – zakładają swoje firmy, wydają ebooki, rozwijają się i promują to na swoim profilu. Chodzi o to, że aplikacja już nieraz miała awarię na dzień czy dwa. I pytanie co wtedy? Świat się wali, bo aplikacja nie działa.
Co radzisz osobom, które chcą rozpocząć przygodę z Instagramem?
- Aby uważały w Internecie na wszystko. Młode osoby mają teraz dużo większe szanse na rozwój swojego konta. Są wychowani w dobie Internetu, łatwiej przychodzą im pewne rzeczy i mogą to fajnie wykorzystać. Tylko nie mogą się w tym zapętlać, bo Internet ma dużo zagrożeń.
Jakie są twoje dalsze plany?
- O części projektów nie mogę na razie mówić. Na pewno nie mam zamiaru przerzucać się z Instagrama na TikToka. W tym roku chciałabym pokazać trochę Podkarpacia. W naszym województwie są bardzo ciekawe i nieodkryte miejsca.
To prawda. Życzę ci spełnienia tych planów i dziękuję za rozmowę.
Instagram – serwis społecznościowy i aplikacja, których użytkownicy publikują swoje zdjęcia
Instastory – format publikowania treści na Instagramie, który umożliwia dodawanie relacji na żywo, zdjęć, filmu, animacji czy planszy z napisami dostępnych przez 24 godziny.
Reels – inaczej rolka, czyli krótki, atrakcyjny i wciągający film, w którym można opowiedzieć np. historię swojej marki czy przedstawić treści edukacyjne
Social media - strony internetowe oraz aplikacje na urządzenia mobilne, które pozwalają na tworzenie, publikację i wymianę różnego rodzaju treści między ich użytkownikami.
@Endrju89, były podobne badania przeprowadzane na dzieciach z USA, Wielkiej Brytanii oraz Chin i Japonii, po porównaniu okazało się że zachodnie latorośle celują właśnie w "nowoczesne" zawody typu instagramerki czy influencerzy, natomiast w Azji dzieci chcą być naukowcami.
Nie chciałabym krytykować tej Pani, wręcz przeciwnie, szacun że znalazła wolną niszę , która daje zarobek i satysfakcję. Dziwię się tylko, że ktoś to ogląda, śledzi i się tym fascynuje. Przecież to wszystko jest sponsorowane, sztuczne, forma reklamy, narzucania stylu i sposobu myślenia. Oglądając coś takiego człowiek przestaje być sobą, traci indywidualność. Ktoś powie, że nie musi tak być. Ale tak jest, potwierdzają to badania. Inaczej nikt by im za to nie płacił.
Teraz to, co myślałem się potwierdziło. Nie ważne o czym napiszesz, co pokażesz. To ma się sprzedać. Wszędzie statystyki, o której godzinie wrzucić posta, o której nie. Jaka grupa wiekowa ogląda.... lepiej mi w różowym, czy w niebieskim? Dajcie znać w komentarzach... Nie chcę takich "influencerów". Strasznie to puste. Kto to łyka? I jak długo można? Faktycznie wolę przeglądać anonse na Krośnie
Taki jest postęp i rozwój techniki. "Nie chcę, nie wiem, nie potrzebuję" takie pojawiają się często głosy wobec zawansowanej technologi, lecz podobno tak samo mówiono gdy w zagrodzie pojawił się ekran telewizora. Obecnie świat wirtualny wygrywa ze światem realnym, lecz nie jest to dane na zawsze.
Strasznie to smutne, że społeczeństwo idiocieje w takim tępie, że potrzebni są tzw. influencerzy.