Anna Pernal ze sklepu "Groszek" przy ul. Dmochowskiego, przy drodze na Miejsce Piastowe opowiada, że to był zwykły, lutowy dzień. - Klient kupił ciastka, a przy okazji zdrapkę "Mega pensja" za 10 złotych. I wyszedł.
Kilka dni później okazało się, że właśnie w tym punkcie Lotto padła główna wygrana "Mega pensji". To 250 tysięcy złotych jednorazowej wygranej i wypłata 5 tysięcy złotych co miesiąc przez okres 5 lat. Wystarczyło, że mężczyzna, który kupił los wydrapał dwa symbole "Mega pensja".
To pierwsza tak duża wygrana w punkcie Lotto w sklepie "Groszek". - Mieliśmy wygraną 300 zł w zdrapce, a kilka tysięcy złotych wygrał klient, który skreślił "piątkę" w lotku - przypomina sobie Anna Pernal. Przyznaje, że przy okazji zakupów, wiele osób próbuje szczęścia i prosi o los.
- I zdrapkę "Siódemeczkę" za 2 złote, proszę - zwraca się przy kasie jeden z klientów. - Nie ma? To jakąkolwiek inną - dodaje. - Nie wszystkie zdrapki u nas wygrywają - żartuje sprzedawczyni, bo wieść o wygranej już się rozniosła po dzielnicy.
Zwycięzca nie pojawił się jeszcze w "Groszku", wygraną sprawdził w innym punkcie. Panie kasjerki mają jednak nadzieję, że szczęśliwiec poczęstuje ich chociaż czekoladkami.
Gratuluję szczęściarzowi wygranej!!! oraz miłego i przemyslanego wydawania :-)
Statystyka jest brutalna. Taka wygrana najszybciej w tym sklepie za jakieś 30 lat... A wygrany niech lepiej pozostanie incognito, czekoladki dla pań można przesłać gońcem, najlepiej na 8 marca.
Jedyna możliwość, by ze zdrapek wyjść na plus...
Inaczej nie da się na tym zyskać...
To co raz wygrasz, za moment oddasz z nawiązką
Gratulacje!
>Panie kasjerki mają jednak nadzieję, że szczęśliwiec poczęstuje ich chociaż czekoladkami.
A ja mam nadzieję, że szczęśliwiec nikomu się nie pochwali i będzie w spokoju sobie żył. Bo jak zacznie chwalić się na prawo i lewo swoim szczęściem, to nagle wielu "przyjaciół" się znajdzie. I kasa się rozpłynie szybciej, niż może się komukolwiek wydawać. Bo to tylko ćwierć miliona.