Krośnianin na garach w "Piekielnej Kuchni"

W startującej we wtorek wieczorem (6.09) nowej edycji kulinarnego show "Hell's Kitchen" zobaczymy pochodzącego z Krosna Marcina Zdeba. - Było iście piekielnie. Był pot i łzy, był dramat, ale i śmiech, cały wachlarz emocji - opowiada "Zdebu".
W pierwszym odcinku nowego sezonu programu "Hell's Kitchen" zobaczymy pochodzącego z Krosna 29-letniego Marcina "Zdebu" Zdeba, grafika komputerowego, perkusistę i amatora gotowania

29-letniego Marcina Zdeba od zawsze ciągnęło do mocnych wrażeń. Im więcej pod górę, im więcej błota i im więcej dają ci z liścia w twarz, tym dla niego lepiej. To jest hartowanie samego siebie, uważa.

W "Hell's Kitchen" czuć się więc musiał wyjątkowo swojsko, bo mało gdzie można się dać sponiewierać tak mocno, jak w kulinarnym show Polsatu, którego 6. edycja rusza we wtorkowy wieczór (6.09, godz. 20.05). Bo "Piekielna Kuchnia" słynie z dosłownie ognistej atmosfery i, delikatnie mówiąc, szorstkiego zachowania prowadzącego, w roli którego w obecnym sezonie debiutuje Michał Bryś, szef kuchni i współwłaściciel warszawskiej restauracji L’enfant Terrible. O pracę w jego lokalu oraz o 100 tys. zł walczyć będzie 16 uczestników.

Aby zostać jednym z nich, pochodzący z Krosna Marcin "Zdebu" Zdeb musiał przebrnąć przez dwa castingi. Na pierwszy, w Krakowie, zgłosił się dosłownie w ostatniej chwili, na godzinę przed jego zakończeniem. - To była rozmowa, w czasie której prowadzący casting chcieli poznać mnie bliżej. Umiejętności kulinarne trzeba było zaprezentować na drugim castingu, w Warszawie – opowiada.

Przepustkę do programu dały mu tosty z parówkami-ośmiorniczkami, wymyślony naprędce specjał, który miał przywołać smak dzieciństwa, a z którego wykonaniem uwinąć się musiał w 10 minut. - Ośmiorniczki, bo gdy się natnie końcówki parówek, to one pod wpływem ciepła się rozchylają i wyglądają jak macki ośmiornicy – zdradza sekrety przepisu. - Przez te 10 minut jury cały czas próbowało mi przeszkadzać, zadawali różne pytania, na przykład o nazwy specjalistycznych sprzętów kuchennych. Na większość odpowiadałem: "Nie wiem" – uśmiecha się "Zdebu", który kucharzyć, zwłaszcza dla gości, lubi od dawna i sprawia mu to niemal tak dużą radość jak czołganie się w błocie.

I jak, nomen omen, gra na "garach" w kapeli metalowej, pasja, która czyni z niego bodaj najbardziej wyrazistego uczestnika programu. - Uczestnika z Krosna – podkreśla. - Bo choć podpisany jestem jako uczestnik z Krakowa, w którym mieszkam obecnie, moje serce zawsze było i jest w rodzinnym Krośnie. Podkreślałem to także w programie.

O swoich losach w programie "Zdebu" oczywiście nie może opowiadać. - Ale to, co z niego wyniosłem, to moje – komentuje lakonicznie. Zachęca jednak do śledzenia kolejnych odcinków. - Działo się, oj działo. Było iście piekielnie. Był pot i łzy, był dramat, ale i śmiech, cały wachlarz emocji – przyznaje. - Zwłaszcza, że w obecnej edycji będę jednym z naprawdę niewielu amatorów. To niesamowicie windowało poprzeczkę, ale zakasałem rękawy, zatarłem ręce i do boju.

Fanpage "Zdeba" jako uczestnika "Hell's Kitchen" śledzić można tutaj.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)