Dróżnik, czyli osoba odpowiedzialna za opuszczanie szlabanów, pracuje w jednym z pomieszczeń w budynku na stacji Krosno Miasto. Posiada tam m.in. sprzęt do komunikacji z pociągiem oraz monitory z podglądem na przejazd na ul. Bohaterów Westerplatte, który oddalony jest o ok. 250 metrów.
To właśnie dróżnik, po otrzymaniu informacji o nadjeżdżającym pociągu, musi wcisnąć odpowiedni przycisk, aby szlabany zamknęły ruch samochodowy na przejazdach. Tym razem tak się nie stało.
O sobotnim zdarzeniu na przejeżdzie na ul. Boh. Westerplatte poinformował nas pan Łukasz. Był jego uczestnikiem. - To była bardzo niebezpieczna sytuacja. Jechaliśmy za samochodem, który zatrzymał się tuż przed samymi torami, po których poruszał się pociąg pasażerski. Rampy były podniesione, nie działały też światła sygnalizacyjne. Nie było również żadnej informacji o awarii urządzeń.
Przejeżdżający pociąg jechał z Zagórza do Rzeszowa. Na stacji Krosno Miasto powinien być planowo w sobotę o godz. 14.43.
Pan Łukasz poinformował o całym zdarzeniu policję. Funkcjonariusze byli na miejscu już kilkanaście minut później. - Policjanci zastali 59-letnią dróżniczkę, która miała zajmować się opuszczaniem i podnoszeniem zapór. Po sprawdzeniu stanu trzeźwości okazało się, że była trzeźwa - informuje st. asp. Paweł Buczyński, rzecznik KMP Krosno. Potwierdza również, że rogatki nie były zamknięte na dwóch przejazdach, na ulicy Lwowskiej i na ulicy Bohaterów Westerplatte. - Obecnie wyjaśniamy szczegółowe okoliczności tego zdarzenia. Ustalamy, dlaczego pomimo nadjeżdżającego pociągu przejazd nie został zamknięty.
W poniedziałek pracowała tam inna zmiana dróżników. Pracownicy nic nie wiedzieli o zaistniałej sytuacji. - Jesteśmy zaskoczeni. Pracujemy na zmiany po 12 godzin. Nas w sobotę nie było.
Jak podkreśla policja, najważniejsze, że nikomu nic się stało. Kierowcy byli na tyle świadomi, że nie pojechali "na pamięć", tylko zwrócili uwagę na niebezpieczeństwo oraz poinformowali służby. Taka sytuacja mogła się przecież powtórzyć tego samego dnia.
Śledztwo w tej sprawie będzie prowadzić prokuratura. Sprawa może zostać zakwalifikowana jako sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi kara pozbawienia wolności od 3 do 8 lat.
O wyjaśnienia poprosiliśmy biuro prasowe PKP.
"Na przejeździe kolejowo-drogowym w Krośnie wystąpiła usterka, o której natychmiast powiadomiony został maszynista pociągu relacji Zagórz – Rzeszów Główny. Skład przejechał przez skrzyżowanie z bezpieczną prędkością poniżej 20 km/h, podając wielokrotnie sygnał ostrzegawczy „baczność”. Są to standardowe działania dla zachowania bezpieczeństwa, w przypadku zaistnienia sytuacji awaryjnej (...). Drugi przejazd przy przystanku Krosno Miasto był zamknięty i pociąg przejechał z rozkładową prędkością" - napisała Dorota Szalacha z Zespołu Prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. w Warszawie.
"Dróżniczka, pełniąca obowiązki na tym przejeździe jest długoletnim pracownikiem, wykonującym sumiennie swoją pracę" - podkreśla PKP w liście do redakcji.
Urząd Miasta planuje inwestycję, która ma polegać na obniżeniu torów kolejowych na odcinku od ul. Hallera do ul. Piastowskiej. Dzięki temu, przejazd samochodem przez tory będzie odbywał się bezkolizyjnie, nad torami. - Mamy już zaawansowane projekty. W tym roku będziemy kontynuowali prace projektowe - zapewnia prezydent Krosna Piotr Przytocki. Wspólna inwestycja miasta i kolei będzie dofinansowana z funduszy unijnych.
"Urząd Miasta planuje inwestycję, która ma polegać na obniżeniu torów kolejowych na odcinku od ul. Hallera do ul. Piastowskiej. "
Panie Piotrze czy naprawdę nie ma Pan na co już wydawać pieniędzy mieszkańców?
Nawet jak UE da 33%, PKP 33% miasto będzie w plecy o34% tylko po to, żeby pociąg 2 - 3 razy dziennie przejechał pod jezdnią. Czy zdajecie sobie sprawę jakie to będą koszty? W takim mieście jak Krosno jest to kuriozalne!!!
Jedynym wyjaśnieniem dla tej inwestycji, tych decyzji, jest planowane wznowienie połączeń międzymiastowych PKP Krosno z największymi miastami, regionami. Ale to pewnie kilka lat minie po 2020 zanim cokolwiek ruszy. Ukazywały się artykuły na ten temat:
https://krosno24.pl/informacje/skrot-trasy-kolejowej-do-rzeszowa-szybko-nie-powstanie-lacznica-nadal-w-planach-i2682
https://krosno24.pl/informacje/przez-krosno-znowu-jezdzi-pociag-dowiezie-na-linie-dalekobiezne-i9707/
https://krosno24.pl/informacje/wygodniej-i-taniej-niz-w-busie-jaslo-ma-studencki-pociag-do-krakowa-co-z-krosnem/
https://krosno24.pl/informacje/z-krosna-zniknie-czesc-przejazdow-kolejowych/
"Urząd Miasta planuje inwestycję, która ma polegać na obniżeniu torów kolejowych na odcinku od ul. Hallera do ul. Piastowskiej. "
Tylko po co jeśli PKP w Krośnie przejedzie 2-3 razy dziennie wydawać takie pieniądze? Jak zobaczę w Krośnie "pędolino" to będę obiema rękami za ale sytuacja kolei w Krośnie jaka jest każdy widzi... a raczej nie widzi bo tych pociągów poprostu nie ma. Gdzie są pociągi jak dawniej np do Warszawy, Łodzi czy nawet do Rzeszowa? NIE MA!!! A tak na marginesie do Jasła można dojechać nawet rowerem... albo przejść się spacerkiem te 25 km.
Gdzie jest sens i logika wydawać pieniądze na tak dużą inwestycję przy obecnym natężeniu ruchu PKP?
"Mamy już zaawansowane projekty. W tym roku będziemy kontynuowali prace projektowe - zapewnia prezydent Krosna Piotr Przytocki"
Panie Piotrze czy naprawdę nie ma Pan na co już wydawać pieniędzy mieszkańców?
"Wspólna inwestycja miasta i kolei będzie dofinansowana z funduszy unijnych."
No i co z tego że będzie dofinansowana? Miasto i tak musi swoje pieniądze wyłożyć na zbędną inwestycję!!!
Nawet jak UE da 33%, PKP 33% miasto będzie w plecy o34% tylko po to, żeby pociąg 2 - 3 razy dziennie przejechał pod jezdnią. Czy zdajecie sobie sprawę jakie to będą koszty? W takim mieście jak Krosno jest to kuriozalne!!!
W takim razie skoro doszło do awarii, to zachodzi pytanie dlaczego dróżnik nie wyszedł na przejazd aby kierować ruchem? (posiada takie uprawnienia)
Żeby ruch w mieście odbywał się bezkolizyjnie, należy niezwłocznie puścić tory pod ziemią. Pociągi powinny wjeżdżać do tunelu na wysokości galerii Vivo i Mercury, a pojawiać się na dworcu PKP. Ale znając życie to zakończy się to na szeregu projektach za które różne osoby wezmą ciężkie pieniądze i finał.
Dróżniczka zamyka rogatki po informacji od dyżurnego ruchu z Krosna lub z Tarowisk . Nie wiadomo czy takową otrzymała . Jeżeli by była w toalecie lub zesłabła jak ktoś tu napisał Dyżurny powiadamia maszynistę o braku kontaktu z dróżnikiem przejazdowym , przejazd odbywa się przez przejazd drogowy z prędkością pociągu 15km/h . Nie oskarżajmy nikogo zanim zajscie nie zostanie wyjasnione.