Karolina Miller i Piotr Andruszko poznali się 21 lat temu, gdy byli jeszcze dziećmi. Oboje uczyli się w szkole muzycznej „Pro Musica” w Krośnie(pisaliśmy o niej tutaj). Dzięki niej odbyli pierwsze wspólne wyjazdy na koncerty do Anglii, Francji, Finlandii czy Włoch. – To zaszczepiło w nas bakcyl podróżowania – wspomina po latach Karolina, siedząc w jednej z kawiarni w rodzinnym mieście.
Niezwykłą pasję para krośnian rozwinęła na studiach. Każdą zaoszczędzoną złotówkę młodzi ludzie woleli poświęcić na poznanie nowego miejsca niż na typowo „studenckie życie”. Jak mówią ze śmiechem, podobne podejście mają do dzisiaj, dlatego posiadają niewiele oszczędności, ale za to mnóstwo wspaniałych wspomnień.
W 2011 roku, wówczas jeszcze studiujący w Krakowie młodzi podróżnicy, ruszyli autostopem po Europie, by kilka dni spędzić w Barcelonie, a później w Paryżu. – To była prawdziwa szkoła przetrwania i genialna przygoda – podsumowują jedną z pierwszych tak dalekich i samodzielnych wypraw.
Trzy lata później na kierunek podróży obrali Amerykę Południową. - Nie mieliśmy jeszcze wtedy zbyt dużo funduszy, ale nie mogliśmy przegapić takiej okazji, jaką były bilety za 200 euro w obie strony – tłumaczą pasjonaci.
W ciągu niecałych dwóch miesięcy Piotr i Karolina przemierzyli szlaki Brazylii, Argentyny, Chile, Boliwii i Peru, podziwiając wodospady, jeziora, pustynie oraz starożytne (Machu Picchu) i współczesne miasta (Rio de Janerio, Buenos Aires, La Paz, Lima). – Okazało się, że kilka tygodni to bardzo mało w porównaniu do tego, co udało się nam zobaczyć – Karolina wraca myślami do jej zdaniem najlepszej podróży, jaką odbyli.
To właśnie wędrówka po Ameryce Południowej przyczyniła się do powstania bloga, który dla wielu internautów stał się inspiracją do podróży – zarówno rzeczywistych, jak i wirtualnych.
Rudeiczarne, bo tak nazywa się blog, był początkowo pamiętnikiem, który ich bliskich informował, że podróżnicy „żyją i mają się dobrze” na odległym kontynencie. Z czasem przekształcił się jednak w regularne i barwne opisy wyjazdów pary krośnian.
Posegregowane i uzupełnione zdjęciami wpisy mogą służyć jako poradnik dla tych, którzy planują wyjazd do miejsc, w jakich byli już Karolina i Piotr. Może być to również ciekawa lektura dla osób chcących trochę lepiej poznać świat.
Zmiana stylu prowadzenia bloga zeszła się w czasie z poważniejszą zmianą w życiu krośnian, czyli przeprowadzką na Maltę.
Krośnianie prowadzą też swój kanał na Youtube:
Dlaczego akurat tam? Bez wątpienia wabikiem było słońce, które w tym najbardziej wysuniętym na południe miejscu w Europie świeci przez około 300 dni w roku. Kuszący był też język angielski, którym można się porozumieć bez problemu, gdyż na wyspie jest to drugi język urzędowy.
Poza tym dzięki typowo południowemu podejściu do życia Maltańczyków, w państwie wielkości Krakowa można się czuć naprawdę jak na wakacjach. - To, czego nie zrobisz dziś, zrobisz jutro, a jeśli nie jutro, to za miesiąc – tłumaczy maltański styl życia Karolina.
- Maltę można właściwie określić jednym słowem „mela” – dodaje Piotr i zaraz wyjaśnia: - To jest słowo praktycznie na wszystko. Tak, nie, nie wiem, do zobaczenia... i to zarówno w języku oficjalnym jak i nieoficjalnym.
Pewnie w dużej mierze dzięki swobodzie Maltańczyków krośnianie nie natknęli się na większe trudności, gdy zmienili miejsce zamieszkania. Karolina szybko, bo dosłownie w dwa dni znalazła pracę w branży turystycznej. Piotr niedługo później w swoim zawodzie, w branży informatycznej. – Gdy się przeprowadzaliśmy, zostawiliśmy w Krakowie pracę, samochód, mieszkanie. Nikogo nie znaliśmy na Malcie. A teraz mamy przyjaciół, którzy nie chcą nas puścić z wyspy – opowiada para podróżników.
Na słonecznej Malcie krośnianie mieszkają już od dwóch lat, choć mieli spędzić na niej tylko rok. Życie na wyspie tak im się spodobało, że nie są pewni, ile jeszcze na niej zostaną. Z drugiej strony wiedzą, że ich pobyt w jednym z najmniejszych krajów w Europie przerywany częstymi podróżami (w porze zimowej praktycznie co weekend), prawdopodobnie za jakiś czas dobiegnie końca. Nie mogliby zostać na Malcie na zawsze, bo jak sami mówią, za bardzo „ich nosi”.
W przyszłym roku kalendarzowym chcą wyruszyć na niecały rok do południowo-wschodniej Azji. W planach mają takie kraje jak Iran, Pakistan, Kirgistan, Uzbekistan. Koniecznie chcą też odbyć w tamtych rejonach wolontariat i pomagać starszym ludziom, dzieciom lub zwierzętom. - Pojedziemy, bo marzenia są po to, żeby je spełniać. Każde marzenie można spełnić, jeśli się bardzo chce – Karolina mówi z przekonaniem o odważnych planach duetu. Razem z Piotrem wielokrotnie udowodnili, że nie są to puste słowa.
Zwiedzili łącznie 56 krajów, w niektórych byli po kilka razy. Zawsze sami decydują o tym, gdzie i jak pojechać, w miarę możliwości ograniczając koszty podróży. Śpią w hostelach lub u osób prywatnych, poznanych np. na platformie Couchsurfing (serwis internetowy, na którym można zaoferować darmowe zakwaterowanie lub znaleźć nocleg w wielu miejscach świata).
A kiedy chcą kupić bilety lotnicze do jakiegoś kraju, ale wiedzą, że teraz nie powinni ze względów finansowych lub zawodowych, „rozsądnie” rzucają monetą. - Jeśli wypadnie orzeł – lecimy, a jeśli reszka – rzucamy jeszcze raz – mówią z uśmiechem. W ten sposób Karolina i Piotrek byli na Filipinach, w Gruzji czy w Meksyku.
Relacje z ich podróży oraz codziennego, maltańskiego życia możecie śledzić na mediach społecznościowych: Facebook, Instagram i Youtube. Na bieżąco będą publikować tam materiały z najbliższej podróży do Rosji, gdzie wybierają się już 15 sierpnia.
Najdalej na południe wysuniętym punktem Europy nie jest Malta tylko wyspa Gavdos koło Krety. Nawet popularna ostatnio wyspa Lampedusa jest na południe od Malty.
Tak przeczuwałem, że szybko dyskusja tutaj pójdzie w stronę pieniędzy (większość tematów do tego się sprowadza). Moi znajomi jeździli na stopa do Indii czy Hiszpani, a nie mieli w kieszeni więcej niż na jedzenie. Mam też takich którzy spakowali się i wyjechali w podróż do okoła świata lub przeprowadzili się na Islandię. Za żadną z tych osób nie stał jakikolwiek większy majątek. Znam też takich, którzy pracując zdalnie zwiedzają świat. Naprawdę da się :)
Krosno Miasto wyjazdów dalekich. To nawet może powstać stała rubryka "krośniań tygodnia" gdzie redaktor opisze czyjąś historię i losy.