Przypomnijmy. 19 kwietnia przy ul. Staszica, naprzeciwko kawiarni, zaparkowało czarne auto terenowe marki suzuki. Z tyłu samochodu, na niewielkim stelażu, znajdowały się dwa martwe dziki. Kierowcy nie było ok. pół godziny. W tym czasie wokół jego „trofeów” zebrała się grupka zniesmaczonych mieszkańców.
- Nie trzeba być specjalistą od polowań, żeby wiedzieć, że tak nie transportuje się złowionej zwierzyny - stwierdził tego dnia jeden z przechodniów na ul. Staszica. Był to niemal najłagodniejszy z komentarzy, które padły pod adresem myśliwego - nie tylko na ulicy. Pod artykułem też zawrzało.
Kilka minut po tym, jak myśliwy zostawił samochód z dzikami pod oknami naszej redakcji, zawiadomiliśmy straż miejską i policję. - Kierowca został już przesłuchany i usłyszał zarzuty: poruszanie się pojazdem z zasłonięta tablicą rejestracyjną oraz wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym - informuje asp. Paweł Buczyński, oficer prasowy KMP w Krośnie. O dalszych losach myśliwego zdecyduje sąd.
Sprawa została również od razu skierowana do łowieckiego rzecznika dyscyplinarnego okręgu krośnieńskiego, który prowadzi odrębne postępowanie. Czekamy na jego ekspertyzę.
Kierowca suzuki złamał podstawową zasadę etyki łowieckiej, która brzmi: "Myśliwy dba o pozytywny wizerunek łowiectwa, a swoim postępowaniem przyczynia się do kształtowania dobrej opinii o Polskim Związku Łowieckim" ("Zasady Etyki Łowieckiej", pkt. 4).
Jeden z członków krośnieńskiego koła łowieckiego w rozmowie przez telefon nie krył oburzenia. - Ten myśliwy jeszcze powinien był flagę na dachu wywiesić, żeby wszyscy zobaczyli, co wiezie. Szkoda słów. Po pierwsze, nie każdy takie rzeczy chce oglądać. Po drugie, nieprzykryta zwierzyna narażona jest na kurz, słońce, deszcz, wiatr. Nie wspomnę o tym, że może przenosić choroby.
Wytyczne dotyczące zasad bioasekuracji przez myśliwych jasno określają, jak powinno się przewozić złowione zwierzęta. Przede wszystkim, używany do tego celu środek transportu musi być uszczelniony (z tusz mogą wyciekać płyny ustrojowe) oraz wyłożony odpowiednim materiałem, np. folią ogrodową.
Czy myśliwy przejeżdżający 19 kwietnia przez centrum Krosna z niezabezpieczonymi, martwymi dzikami o tym wszystkim zapomniał?