W jednej z krośnieńskich kawiarni spotykam się z członkami ViArtu, aby poznać ich historię. Mówią o sobie, że są grupą przyjaciół, która wspiera się nie tylko na planie filmowym, ale również w życiu codziennym. I to jest dla nich największe osiągnięcie.
Nikodema „Pikczersa” Wróbla, Jakuba „Subuka” Stanisza i Macieja Gdowika kilka lat temu połączyła pasja do filmów. – Doszliśmy do wniosku, że chcielibyśmy tworzyć własne produkcje. Nasza przygoda zaczęła się od jednego statywu za 40 zł i zepsutej lustrzanki – wspomina Nikodem.
Grupa filmowa ViArt narodziła się w 2018 roku. Pierwszą produkcją, jaką chcieli zrealizować, był serial fantasy o podróżach w czasie z wieloma efektami specjalnymi. Projekt przerósł ich możliwości. - Po dwóch latach go anulowaliśmy, bo się nie przyjął. Mimo to w trakcie jego tworzenia bardzo się rozwinęliśmy – mówi Maciek.
Teraz Nikodem reżyseruje, gra w filmach, tworzy rekwizyty i scenariusze. Kuba zajmuje się efektami specjalnymi, a Maciek odpowiada za obsługę kamery i montaż materiału.
Obecnie do ViArtu przynależy ok. 30 osób z całego Podkarpacia, w tym też z Krosna. Razem z założycielami grupy w kawiarni zjawiła się też Weronika Jurczyk. Do grupy dołączyła na wakacjach w 2020 roku. – Na Spotted Krosno zobaczyłam ogłoszenie, że grupa szuka statystów do filmu. Zgłosiłam się, bo szukałam przyjaciół. Spędziłam z tymi ludźmi cały dzień i się w nich zakochałam – wspomina.
Przez te kilka lat Weronika ze statysty stała się producentem wykonawczym i scenarzystą. Booktrailer książki „Florentyna od kwiatów” Agnieszki Kuchmister według jej pomysłu zwyciężył w ogólnopolskiej edycji międzynarodowego Booktrailer Film Festival.
Półtoraminutowy booktralier rozgrywający się w dwudziestoleciu międzywojennym powstawał przez dwa miesiące. Do jego stworzenia grupa wynajęła dom u państwa Marciszów w Korczynie. – Wszystkie sceny kręciliśmy w jednym pokoju. Za każdym razem ja i kierownik planu Dominik Golowski przedstawialiśmy cały pokój, żeby wyglądał inaczej – wspomina Weronika. Plenery powstawały w korczyńskich lasach. - Na polu mojego sąsiada rozgrywała się wojna.
Plany filmowe potrafią być trudne i wyczerpujące. Praca na nich trwa kilkanaście godzin lub kilka dni. - Często jest zimno, bo kręcimy w opuszczonych domostwach, pada deszcz, nie można utrzymać kamery. To nie jest kolorowa bajka, jak wydaje się ludziom. Oczywiście atmosfera jest super, ale poza tym to ciężka praca – mówi Weronika. – Zdarza się, że co weekend jeździmy na plan, a później w poniedziałki niewyspani idziemy na lekcje czy zajęcia.
Tworzenie filmów w połączeniu z niskim budżetem bardzo pobudza kreatywność. – Na przykład robimy dzień w nocy. Raz chłopcy przez godzinę ustawiali światła wokół domu w Lubatowej, żeby zrobić dzień. Jak ogląda się te sceny, to wydaje się, że faktycznie jest środek dnia – mówi Weronika. – Albo robienie deszczu z podziurawionej butelki.
Długo czeka się też na montaż filmu, który może trwać miesiąc, dwa albo rok. - Za to satysfakcja po skończonym projekcie jest niesamowita – dodaje Kuba.
Karolina Mazur, która zajmuje się social mediami i rekrutacją, zaznacza, że grupa filmowa to specyficzne środowisko. – Niektórzy mogą uważać, że działamy jak kółko w szkole. Prawda jest taka, że to ciągła praca, a nasza rzeczywistość toczy się od projektu do projektu. Spotykamy się wszyscy razem raz czy dwa w miesiącu, aby omówić projekty.
Jedną z ważniejszych produkcji dla grupy jest „Opowieść viartywna 2”. Jak mówią, film jest bardzo eksperymentalny. Bohaterem jest Maciek Gdowik, który swoje przygody przeżywa we śnie. Tam też spotyka innych członków ViArtu. W tej produkcji przenikają się różne gatunki filmowe. – Ten film jest najbardziej wszechstronny i sądzę, że każdy z nas znalazł w nim swojego „konika”. Był wymagający, ale tworzenie go było piękne – mówi Karolina.
- Bardzo wzruszająca była scena wigilii, gdy do domu naszego kolegi przyjechało ponad 20 osób. To było tak, jakbyśmy faktycznie świętowali – dodaje Weronika.
Aktualnie grupa ViArt zakończyła pracę na planie westernu, który ma być 10-minutową, fabularyzowaną reklamą Ośrodka Domków Wypoczynkowych „Magiczna Dolina” w Posadzie Górnej.
W trakcie realizacji jest też serial „Xology”, którą grupa ViArt realizuje wspólnie z grupą filmową z Pomorza. Współtwórcą scenariusza jest Nikodem. - „Xology” to grupa filmowa, która po wygranym konkursie postanawia pozbyć się jednego ze swoich członków. Uznany za zmarłego mężczyzna po kilku latach powraca z zamiarem zemsty – opowiada fabułę.
Akcja rozgrywa się w fikcyjnym mieście Odskok. - Na potrzeby produkcji stworzyliśmy też oryginalne marki alkoholu i rejestracje samochodowe - dodaje. Serial swoją premierę będzie miał w czerwcu przyszłego roku na YouTube.
Grupa w swoim krótkim istnieniu doczekała się swojego festiwalu. Duża w tym zasługa Weroniki, która szukała sposobów, jak rozwinąć ViArt. To ona natrafiła na program „ObudźMY Miasto!” realizowany przez Biuro Wystaw Artystycznych w Krośnie. – BWA wyciągnęło do nas rękę i pomogło zrealizować Krosno VisualArt Festival w ramach programu „ObudźMY Miasto” – mówi.
W jego ramach w tamtym roku grupa zrealizowała warsztaty i pokazy filmowe. Swój festiwal stworzyli dla tych, którzy nie mogą zaprezentować się nigdzie indziej. – Chceliśmy po prostu pokazać czyjąś twórczość. Na ma u nas wygranego czy przegranego. Wszyscy są docenieni – mówi Karolina.
Organizacja Krosno VisualArt Festival okazała się momentem przełomowym. Krosno dało ViArtowi możliwość, aby się rozwinąć i nawiązać współpracę z innymi młodymi twórcami i grupami. Dlatego grupa w tym roku organizuje jego kolejną edycję. Więcej na ten temat tutaj.
Działalność Grupy Filmowej ViArt można śledzić na Facebooku.