- Od pewnego czasu zauważamy, że pracodawcom trudniej znaleźć pracowników o wymaganych kwalifikacjach – mówi Teresa Zając-Niziołek, kierownik Działu Usług Rynku Pracy w krośnieńskim PUP-ie. – Dotyczy to głównie osób z wykształceniem technicznym, ale także kandydatów do pracy w gastronomii, handlu i usługach.
Dlatego w Krośnie największe zapotrzebowanie występuje na takie zawody jak: fryzjer, farmaceuta, kelner, barman, kierowca, pielęgniarka i położna. Najmniejsze na pracownika administracji i biura, filozofa, historyka, politologa, kulturoznawcę, sprzątaczkę, pokojówkę, architekta krajobrazu i prawnika.
- Spora liczba bezrobotnych jest zainteresowana pracą w administracji, która nie wymaga specjalistycznych kwalifikacji – mówi kierownik. – Jednak takie oferty pracy pojawiają się u nas sporadycznie.
Problemy ze znalezieniem odpowiedniej kadry mają też krośnieńskie frmy produkcyjne. Anita Szydło, specjalista ds. personalnych w firmie eba sp. z o.o. zajmującej się obróbką metali i zatrudniającej 250 osób, zaznacza, że rynek pracy w Krośnie jest specyficzny głównie pod kątem świadomości ludzi i struktury demograficznej.
- W ebie zatrudniamy zarówno pracowników produkcyjnych, jak i nieprodukcyjnych. Jednak młodych gotowych podjąć pierwszą pracę jest zdecydowanie mniej niż w dużych miastach. Inaczej też trafia się do kandydatów – mówi.
W miastach takich jak Krosno do potencjalnych pracowników dociera się poprzez ogłoszenia na lokalnych portalach internetowych. Rekruterzy korzystają również z gazet lub radia.
Eba przede wszystkim szuka pracowników produkcyjnych np. w zawodzie malarza proszkowego. To ich najczęściej brakuje. – Najpierw szukamy osób z doświadczeniem i wiedzą na temat danych technologii. Potrzebujemy specjalistów, którzy znają się na obsłudze konkretnych maszyn, a takiego pracownika produkcji z kwalifikacjami ciężko zdobyć – mówi pani Anita.
Wykwalifikowanych kandydatów jest coraz mniej. Dlatego firma eba decyduje się zatrudniać osoby bez doświadczenia, które trzeba przyuczyć do zawodu. – Stawiając na rozwój technologii i automatyzację, kładziemy jednocześnie duży nacisk na dobrą kadrę, ludzi z wykształceniem, doświadczeniem oraz z potencjałem. Stawiamy też na osoby bez doświadczenia, ale wystarczająco pojęte, zmotywowane i ambitne, które bez problemu przyswoją nową wiedzę – zaznacza.
I tutaj, jak mówi pani Anita, trafiają się dwa typy młodych ludzi. Pierwsza grupa to osoby, dla których wykonywany zawód jest również pasją. – Ostatnio rozmawiałam z kandydatem, który właśnie wrócił z zagranicy. Wyjechał tuż po szkole ślusarskiej. Stwierdził, że chce szlifować, bo to lubi. Był świadomy, jakie warunki panują na tym stanowisku. I mimo że nie prowadziliśmy w tamtej chwili rekrutacji, to przyjęliśmy go. Stawiamy na takie zawody, bo w przyszłości będzie brakować pracowników.
Druga grupa to młodzi ludzie, którzy z wielu rzeczy nie zdają sobie sprawy. Brak im cierpliwości i pokory, chcą coś osiągnąć tu i teraz. Jeśli po 2-3 miesiącach nie awansują lub nie otrzymują podwyżek, zniechęcają się. – W głowach mają coraz popularniejsze wyrażenie „rynek kandydata”, a nie do końca rozumieją, że dotyczy to tylko wybranych zawodów – zaznacza pani Anita.
Chcąc uniknąć ewentualnych kłopotów z brakiem kadry w przyszłości, firma szuka pracowników, buduje świadomość młodych ludzi i zapoznaje ich z kulturą pracy. Jednym z tego typu działań jest nawiązywanie porozumień z lokalnymi szkołami, jak na przykład porozumienie o objęciu patronatu nad klasami technikum oraz zawodowymi Zespołu Szkół w Jedliczu.
– Zdecydowanie wolimy działać niż pozostawać biernymi w tej materii – zaznacza pani Anita. – Od początku mówimy jak wygląda ścieżka zawodowa, od jakich stawek zaczynamy, czego nowi pracownicy muszą się nauczyć, żeby zdobyć wyższe wynagrodzenie i stanowisko.
Dr Hubert Kotarski, socjolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego uważa, że krośnieńscy pracodawcy będą mieli kłopoty ze znalezieniem nowych pracowników. Wiąże się to z tendencjami, które pojawiają się w całym kraju.
- Obecnie narastającym problemem jest znalezienie pracownika, w którego można inwestować i który na dłużej zatrzyma się w jednej firmie – mówi. – Znalezienie pracy fizycznej, bez kwalifikacji nie sprawia większych trudności. Jednak firmy, które szukają osób ze specjalistyczną wiedzą, mają trudności. Istnieje też grupa, której pomimo wykształcenia i kwalifikacji, trudno będzie znaleźć pracę. Są to przede wszystkim administracja i usługi.
Hubert Kotarski zwraca uwagę, że spory wpływ na sytuację krośnieńskiego rynku pracy ma demografia.
- W Krośnie 1/4 mieszkańców to seniorzy, młodzi często opuszczają miasto, wyjeżdżając na studia lub szukają pracy w innym mieście, np. w Rzeszowie – mówi.
Pracodawcy w Krośnie są niedorozwinięci, nie potrafią sprecyzować kogo właściwie poszukują i czego wymagają, sprawiając wrażenie jakby właściwie nikogo nie szukali, nie potrafią podać wynagrodzenia jakie gotowi są zaoferować, a na końcu odrzucą kandydaturę nie mówiąc nawet dlaczego, marnują swój czas i kandydata.
I ja sie wypowiem do biednych poszkodowanych pracodawców - PŁAĆCIE LUDZIĄ WIĘCEJ , DAWAJCIE LUDZIĄ NORMALNE UMOWY A NIE ŚMIECIOWE, PRZESTAŃCIE PŁACIĆ "POD STOŁEM", TRAKTUJCIE ICH Z SZACUNKIEM - a wtedy sami zobaczycie ,że nie będziecie się mogli odpędzić od pracowników. Dziękuje za uwage, pozdrawiam
Jak będziecie płacić sensowne pieniądze to pracownicy sami do Was przyjdą ale jak Wy dajecie zarobić niewiele więcej niż MADKA POLKA 500+ z trójką dzieci to się nie dziwcie że pies z kulawą noga nie chce takiej roboty.
Kto ma dostać pracę ten dostanie a reszta chyba nie dostanie. Ja w sumie w urzędzie pracy figurowałem dobre 5 lat. Sytuacja jest taka że, ani szkoła ani strajkujący nauczyciele, ani zmęczeni profesorowie studenccy, ani pracodawca nie chcą zainwestować ogromnych pieniędzy w wykwalifikowanego pracownika- chcą gotowce.
Szanowni "rektuterzy": podawajcie stawki w ogłoszeniach a ubędzie wam 80% waszej marnej roboty. Nie róbcie z firmy nie wiadomo czego. Sami nad sobą się zastanówcie, zwłaszcza kiedy na ogłoszenie odpowiada ktoś kto aktualnie prace już ma. Nie marnujcie naszego czasu.
Bezrobocie spadło gdyż ludzie wyjechali i już nie wrócą na to nasze Ukrainowo, no chyba , że do pracy w BWI za minimalną .