Można było ugasić ten pożar w inny sposób - poprzez ''uduszenie'' go. Można to było zrobić, bo pomieszczenie było zamknięte, ogień nie palił się na zewnątrz budunku. Prostszą metodą gaszenia jest usunięcie tlenu lub utleniacza z otoczenia pożaru. Będzie to możliwe przez podanie do pomieszczenia, gdzie powstał pożar gazu obojętnego lub innego roztworu, który spowoduje obniżenie zawartości tlenu w otoczeniu pożaru do wartości mniejszej niż 16%. Spowoduje to samoistne wygaśnięcie pożaru. Najprostszym przykładem jest doświadczenie ze szklanką i świecą. Płonącą świecęnakrywamy szklanką, płomień po chwili przygasa. W momencie podniesienia szklanki płomień rośnie, wzrasta jego wielkość i intensywność palenia. Po dłuższym przykryciu świeca gaśnie. Zaobserwowana sytuacja jest spowodowana zanikiem “dostaw” tlenu, który jest podstawowym czynnikiem podtrzymującym proces palenia.
W czasie akcji gaśniczej używano do wytworzenia piany środków pianotwórczych, które po zmieszaniu z wodą wytwarzają pianę właściwą. Środki te muszą spełniać rygorystyczne wymagania dotyczące biodegradowalności, tzn . tlenowego lub beztlenowego rozkładu związków organicznych na związki proste. W procesie tym biorą udział organizmy żywe takie jak bakterie, pierwotniaki, promienice, glony i grzyby. Materiał jest uznawany za biodegradowalny, jeśli mikroorganizmy mogą go rozłożyć w sposób biologiczny. Szczegółowe bardzo rygorystyczne wymagania dotyczące pian gaśniczych i stosowania środków pianotwórczych określa Polska Norma PN-EN 1568:2018. Norma obowiązuje do 04.06.2018 czyli od 6 lat. Żywotność środków pianotwórczych wynosi ok. 10 lat. Ciekaw jestem jakie i ile ich zostało użyte w czasie akcji gaśniczej Merkury-Marketu. Przecież z uwagi na skalę pożaru lano tam wszystko co było pod ręką, czyli także środki które były na stanie magazynowym bez względu na to czy miały zgodność z normą czy nie. Dodatkowo, kto dozował stężenie środków w tym całym zamieszaniu? A tak dodatkowo to czemu MM nie ma zbiornika i instalacji do wytwarzania piany (patrz: Leroy Merlin, Vivo, Panmar).
W poprzednim artykule była mowa, że z sieci wodociągowej pobrano 11 tys. m3 wody czyli równowartość 4 basenów olimpijskich plus woda pompowana z rzeki Lubatówka i Wisłok. Większość tej wody spłynęła kanalizacją do rzeki. Na logikę nie ma technicznej możliwości wyłapać i zneutralizować (oczyścić) takiej olbrzymiej ilości wody przed dostaniem się do rzeki. Na chwilę obecną należy podjąć działania w celu szybkiego przywrócenia rzeki do stanu sprzed dnia pożaru.
Pismo wystosować do właściciela Merkurego (skoro zarabia milion dziennie ze sklepów w całej Polsce) niech odda dniówke na oczyszczenie i zarybienie. Sprawa jest prosta.
Dawno nie było tak rzetelnego i szczegółowego artykułu. Brawo.
Ale trzeba pochwalić za świetnie przygotowany artykuł. Było przy tym trochę pracy.
Kormorany i Wilki...najwięksi dewastatorzy przyrody!Wnioskuję o dochodzenie prokuratorskie;-(
Zapomniałem podziękować redaktorowi artykułu za kawał dobrej roboty. Oby takich więcej.