28 zł za placek po węgiersku? Ryzykowne w takim biednym mieście... Jeśli będzie bardzo dobry, to ok, jeśli bylejaki jak w większości krośnieńskich jadłodajni to ludzie zjedzą raz i tyle... Dzisiaj klienci wymagają, zapłacą, ale muszą w zamian dostać coś, czego nie ma nigdzie indziej albo jeśli jest to będzie bardzo dobre, wtedy regularnie odwiedzają daną restaurację...
@krosniakimp
Nie no najlepiej wpierdzielac w macdonald albo KFC za te 25 zł gdzie nie ma smaku, świeżości oraz tego nie można nazwać obiadem. Według mnie 25 zł za taką porcje jest to cena troszkę za wysoka ale do przeżycia :)
Jadalimy tam placki po wójtowsku, ale były z pieczarkami, a z gulaszem były placki po węgiersku ..................... ach wspomnienia ............
Trochę tak było bo kwitło życie towarzyskie i czasami ciężko było się wcisnąć do lokalu większej klasy jak ta piwnica, jak również do lokalu mniejszej klasy jak tam gdzie była latami pizza Roma.
Doskonale pamiętam smaki Wójtowskiej z lat siedemdziesiatych 20wieku.Doskonałą przekąską wójtowskiej był tatar wołowy.Oczywiście placek po węgiersku z wołowiną i placek po wójtowsku z pieczarkami.Serwowano bardzo dobry barszczyk z uszkami i zapiekankę wołowo-makaronową.Mnie najbardziej pozostała w pamięci polędwica po angielsku z frytkami i pieczarkami oraz zestawem trzech prostych surówek .Lokal był miły i było to fajne miejsce do spędzenia czasu.
Byłem tam cztery razy w ciągu ostatnich trzech tygodni. Z sentymentu. Raz placek był gumowaty i słabo wysmażony z niedogotowanym gulaszem. Drugi raz lepszy ale wjechał na stół prawie całkiem zimny. Zupę borowikową było czuć jakąś chemią - kostką rosołową czy inną magą. Raz piwo ledwie schłodzone, kiedy indzień brakło lodu do wòdki. Obsługa zagubiona, przypadkowa i sprawiająca wrażenie wiecznie zmęczonej. Mimo szczerych chęci już tam nie wrócę.