Restauracja Piwnica Wójtowska, która mieści się w zabytkowej kamienicy przy ul. Rynek 7 w Krośnie, działa od lipca. Jest najstarszym tego typu lokalem w mieście. Jej tradycje gastronomiczne sięgają 1974 roku. W swojej historii miała kilka przerw. Teraz po paru latach na jej dalsze prowadzenie zdecydował się Mariusz Mastej, który w gastronomii działa od dłuższego czasu. Ma już jedną restaurację poza Krosnem. - Postanowiłem spróbować swoich sił na krośnieńskim rynku. Szukałem tutaj wolnego lokalu i znalazłem Piwnicę Wójtowską. Bardzo mi się spodobała – mówi.
Restauracja ma trzy sale w XV-wiecznej kondygnacji piwnic, w kamienno-ceglanym charakterze. Wystrój lokalu uległ nieco zmianie. Wymieniono oświetlenie i meble. Zmiana dotknęła głównie sali wejściowej, gdzie dawniej znajdowała się szatnia, a teraz można usiąść i coś zjeść oraz sali barowej, gdzie pojawiły się loże. – Na ile było to możliwe, to zmieniliśmy wnętrze tak, żeby było przytulniej.
Do dyspozycji gości w sezonie letnim jest też ogródek gastronomiczny.
Wizytówkę lokalu stanowi przede wszystkim dobre jedzenie. W menu znajdziemy zarówno dania oraz produkty tradycyjne, regionalne (w tym sery z lokalnego gospodarstwa z Lubli), jak i burgery, pizze czy tagliatelle, czyli klasyczny włoski makaron. Piwnica Wójtowska jest też otwarta na propozycje klientów. – Zwracamy uwagę na ich głosy, na to czego potrzebują i co by zjedli, dlatego kartę na pewno będziemy zmieniać i dopasowywać do nich.
Specjalnością restauracji są żeberka w sosie barbecue. Nowy właściciel stara się też wrócić do tego, co serwowano w Piwnicy Wójtowskiej dawniej, m.in. do słynnych placków po wójtowsku. – To placki z gulaszem wołowym, są często zamawiane przez klientów. Mamy również kotlet wójta (kotlet schabowy z karkówką, ziemniaki i kapusta zasmażana).
Najważniejsza dla właściciela i obsługi lokalu jest przede wszystkim jakość składników. – Pizzę robimy z włoskiej mąki, włoskich serów i szynek. Są to produkty naprawdę wysokiej jakości, co później przekłada się na smak. Wielu klientów chwali naszą pizzę.
W menu znalazły się również wina, a dla smakoszy piwo produkowane przez jeden z browarów rzemieślniczych w Polsce sprzedawane pod marką "Wójtowskie" w czterech smakach: jasne, miód-malina, jeżyna i miód. Propozycją lokalu są także regionalne drinki oraz kawy na zimno i ciepło. Natomiast jesienią restauracja dla gości przygotuje m.in. gorącą czekoladę, grzane wino i piwo, jesienne herbaty oraz dania z dyni, kasztanów, owoców i warzyw sezonowych.
Ceny w Piwnicy Wójtowskiej nie są wygórowane. - Na nasze jedzenie stać każdego – zapewnia pan Mariusz. Średnio za danie zapłacimy od 25 do 30 zł.
Restauracja swoją działalność miała rozpocząć wcześniej, ale z powodu epidemii ta data została przesunięta. Pan Mariusz z powodu całej sytuacji zastanawiał się, czy w ogóle otwierać lokal, ale podjął ryzyko. - Są różne głosy, że rynek umiera, a teraz dodatkowo z powodu koronawirusa odwołano miejskie imprezy na starówce. Mam obawy, to zrozumiałe, ale będziemy walczyć. Restaurację otworzyliśmy po to, żeby ją prowadzić. Klienci, którzy już nas odwiedzili, wracają. Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
Pan Mariusz w Piwnicy Wójtowskiej chce również organizować koncerty i spotkania tematyczne. Ich bohaterami mają być lokalni artyści. Wkrótce też zostaną uruchomione zamówienia i płatności online oraz dowóz jedzenia.
Restauracja jest czynna cały tydzień, od poniedziałku do soboty w godz. 12:00-22:00 oraz w niedziele: 11:00-22:00. Nowości można śledzić na stronie internetowej lub Facebooku.
Jadalimy tam placki po wójtowsku, ale były z pieczarkami, a z gulaszem były placki po węgiersku ..................... ach wspomnienia ............
Trochę tak było bo kwitło życie towarzyskie i czasami ciężko było się wcisnąć do lokalu większej klasy jak ta piwnica, jak również do lokalu mniejszej klasy jak tam gdzie była latami pizza Roma.
Doskonale pamiętam smaki Wójtowskiej z lat siedemdziesiatych 20wieku.Doskonałą przekąską wójtowskiej był tatar wołowy.Oczywiście placek po węgiersku z wołowiną i placek po wójtowsku z pieczarkami.Serwowano bardzo dobry barszczyk z uszkami i zapiekankę wołowo-makaronową.Mnie najbardziej pozostała w pamięci polędwica po angielsku z frytkami i pieczarkami oraz zestawem trzech prostych surówek .Lokal był miły i było to fajne miejsce do spędzenia czasu.