@rafal_krosno - jakie waunki należy spełnić by przyleciał helikopter do tak błahej sprawy. Czy poszkodowany wiedział o tym ,że zadysponowano AŻ helikopter? W sensie - może to ustawka by dostać zlecenie i by LPR miała określoną ilość godzin do wylatania jak piszesz. Jeżeli chodzi o kasę , to czuję w tym przypadku nadużycie i to grube do zastosowanych środków wobec tak błahych okoliczności - tu nie ma żadnych wątpliwości. Wykorzystanie helikoptera w celu "nabicia" godzin itp. to się tak zwanej kupy nie trzyma. Piszę z ciekawości , bo wiem że czasami zwykła tzw. karetka nie chce zaglądnąć do pewnych przypadków , a tu mamy zadysponowany helikopter. Ciekawa sprawa , która nie powinna mieć miejsca
Po to są helikoptery, żeby nimi latać i ratować zdrowie lub życie. Minęły już te czasy, że wieziono chorych furmanką do doktora.
Czyli można ze smutkiem przyznać , że u nas nie ma takich specjalistów od poważnych i precyzyjnych złamań . No chyba ,że są ale na urlopie
LPR (Lans Public Relations), a wszystko to ze środków publicznych za publicznym przyzwoleniem.
Mam mieszane uczucia--taka akcja to zagrożenie dla innych uzytkownikow placu. Gdyby to był przypadek zagrożenia życia-owszem helikopter miał tutaj sens. Kiedys tego sprzetu zabraknie dla naprawde zagrożonego pacjenta np. w Magurskim Parku Narodowym czy innym trudno dostepnym terenie.Helikopter to nie transport do dentysty!
@Stojgniew zespoły LPR mają określoną ilość godzin do wylatania aby utrzymać licencję. Często latają do przypadków niezagrażających życiu właśnie żeby te normy godzinowe wyrabiać i dzięki temu LPR w Sanoku otrzymuje finansowanie.
Ale raz na jakiś czas zdarzy się coś naprawdę poważnego, gdzie jest ograniczona ilość zespołów, trudny dojazd karetką i liczy się czas dotarcia do odpowiedniej placówki medycznej. Transport pacjenta do, powiedzmy, centrum urazowego w Rzeszowie trwa o wiele krócej niż karetką.
podobno był to krośnieński eksperyment żeby zobaczyć ile gapiów potrafi się zebrać w krótkim czasie.
@Stojgniew Nie wiem czy ten konkretny przypadek był błachy, uraz mógł być rzeczywiście paskudny, a zawiezienie go do szpitala i z tamtąd wysłanie karetki do Rzeszowa wydłużyłoby sam transport dziecka do odpowiedniego specjalisty dziecięcego. Może źle napisane, że "często" są to loty do przypadków nie zagrażających życiu ale tak jak w przypadku wyjazdów karetek, po przybyciu na miejsce czasem okazuje się że poważnego zagrożenia życia nie ma. A jak już są na miejscu to się zajmą.