Złapać Pokémona. Krosno gra w światowy hit

Jeśli jeszcze nie wiesz, dlaczego od pewnego czasu grupy przesiadujących na starówce osób co chwilę łapią za telefony i stukają w ich ekrany, spieszymy z odpowiedzią: łapią Pokémony. Przyglądnęliśmy się pokémonowemu szaleństwu w Krośnie.
O co chodzi w bijącej rekordy popularności grze Pokémon GO?

"Pokémony pojawiły się na Ziemi! Masz szansę odszukać i złapać te wokół ciebie! Więc załóż buty, wyjdź z domu i przemierzaj świat w ich poszukiwaniu!" - zachęcają twórcy hitowej gry Pokémon GO.

Poké łowy

W idealnie wakacyjne popołudnie szukamy w centrum Krosna tych, którzy szukają Pokémonów. Bułka z masłem. Na ławce przy placu Konstytucji 3 Maja w skopiowanej pozie siedzi trzech młodzieńców: głowy pochylili nisko nad telefonami, które trzymają w podpartych o kolana lewych rękach, zaś palce wskazujące prawych dłoni energicznie podskakują i kręcą po ekranach telefonów piruety.

Właściciele skocznych palców mają na imię Alan, Kuba i Mikołaj. Dwóch z nich ma 15, jeden 16 lat.

- Pokémony to japońska gra stworzona 20 lat temu przez Nintendo. Grano w nią na Game Boyu. Była bardzo popularna, dlatego na jej podstawie powstał później serial, tzw. anime. Teraz stworzono nową wersję gry – Pokémon GO, która stała się hitem. Po jej premierze akcje Nintendo wystrzeliły w górę jak szalone – Mikołaj służy historyczno-ekonomicznym wstępem.

Od lewej: Kuba, Alan i Mikołaj

Z wyjaśnieniem podstawowych zasad gry spieszy Alan: - Pokémony to "kieszonkowe potworki". Jest ich wiele rodzajów – wodne, lądowe czy latające, i mają różną siłę. Trzeba je łapać i kolekcjonować. Pojawić się mogą właściwie w każdym punkcie miasta. Aby wiedzieć, gdzie się pojawiają, potrzebujesz telefonu z dostępem do internetu. Ściągasz aplikację, łączysz się z GPS i masz mapę całego Krosna. O, tu jestem ja, widzisz – wskazuje na animowaną postać drepczącą po wyświetlonej na ekranie smartfona siatce ulic. - Ale nie musisz cały czas gapić się w telefon. Gdy Pokémon pojawi się w pobliżu, telefon zawibruje. Wtedy rzucasz w niego Poké Ballem, taką piłeczką do łapania Pokémonów. Najwięcej Pokémonów pojawia się w Poké Stopach, które najczęściej znajdują się w miejscach publicznych, na przykład przy placach lub w pobliżu zabytków.

Telefon Kuby zawibrował. Kuba od razu zerka w ekran i stuka w niego palcem. - Spójrz, właśnie złapałem Pokémona! – cieszy się radością wędkarza wyciągającego z wody pokaźną sztukę.

- Oprócz łapania są jeszcze walki – ochłonął nieco po udanych Poké łowach i może kontynuować. - W mieście są Gymy, areny, na których toczy się rywalizacja między Pokémonami poszczególnych zawodników, podzielonych na drużyny – niebieskich, czerwonych i żółtych. My jesteśmy niebiescy. Gdy podszedłeś do nas, właśnie toczyliśmy walkę. Wygraliśmy i przejęliśmy Gym. Z kim walczyliśmy? To mógł być każdy na placu, być może oni – zakotwicza wzrok o przechodzącą obok trójkę trzech ściskających smartfony w dłoniach chłopców. Ci odwzajemnią się porozumiewawczym spojrzeniem, a następnie siadają na ławce za nami i przyjmują dobrze znaną pozycję.

- W tym łapaniu, kolekcjonowaniu i rywalizacji między Pokémonami jest cała frajda – puentuje Alan.

Łapanie, kolekcjonowanie i rywalizacja to trzy najważniejsze elementy gry Pokémon GO

Poké integracja

Chłopacy twierdzą, że najlepsze miejsce do łapania Pokémonów to fragment ulicy Piłsudskiego na wysokości kościoła farnego. Tłumaczą, że tłumek przesiadujący tam całodobowo od mniej więcej połowy lipca, czyli od daty premiery gry w Polsce, nie przyszedł na kebaba ani pizzę. Zwabiły go tam dwa Poké Stopy i przyciągające Pokémony Lury – wabiki rzucane w tym miejscu przez bardziej zaawansowanych graczy.

Tłumek jest niezawodny. Rozsiadł się na ławeczkach, oparł o pręty kościelnego ogrodzenia i przycupnął na schodach wieży farnej. Przez większość czasu toczy rozmowę, zawieszaną za każdym razem, gdy zawibrują telefony.

- Pokémony wyciągnęły ludzi z domów, bo nie da się w nie grać siedząc przed ekranem komputera. Trzeba wyjść i chodzić po mieście – Milena, 15-letnia cząstka tłumku, uważa to za ogromną zaletę gry. - Gdy jest ładna pogoda, to jestem w stanie przez cały dzień chodzić po mieście. Wracam tylko, aby naładować telefon. No chyba że masz powerbanka, jak tamci – wskazuje na chłopców, którym z kieszeni wystają kable, przez które niczym wężykami kroplówek płynie do rozładowanych smartfonów zapasowa energia.

- Można przy tym poznać nowych ludzi – dopowiada siedząca obok Klaudia. - Podchodzimy do siebie, pytamy się, z jakich jesteśmy drużyn i opowiadamy sobie ile i jakie Pokémony udało nam się zebrać.

Trzecią zaletę gry wymienia Kacper: - Grając zwiedzasz miasto, jego najważniejsze zabytki i atrakcje, bo to przy nich najczęściej znajdują się Poké Stopy.

Od lewej: Kacper, Klaudia i Milena

Poké skala

- Gra przynajmniej połowa, a może nawet dwóch na trzech naszych znajomych – szacują chłopacy z placu.

- Prawie wszyscy znajomi – przelicytowuje ich grupa spod kościoła. - Ale nie tylko młodzi grają. W grę wciągnęli się także ci, którzy pamiętają pierwszą wersję Pokémonów, tamtą sprzed 20 lat.

Poké rozsądek

Złodziej czasu, złodziej rozumu, złodziej życia – to najczęściej padające pod adresem gry zarzuty.

- Tak czy siak używamy smartfonów, tabletów i komputerów. Chyba lepiej, że robimy to poza domem, a nie zamknięci w czterech ścianach, prawda? - polemizuje Klaudia.

- To nie wina gry, że ktoś tam wpadł pod samochód szukając Pokémonów lub łapał je w muzeum w Oświęcimiu – oburza się Mikołaj. - To wina nieodpowiedzialności graczy. Trzeba zachować rozsądek i wiedzieć, gdzie jest granica. I to przecież nie tylko grając w Pokémony.

Pokémony wyciągają ludzi z domu, integrują i wiodą ich pod największe atrakcje miasta. W gonitwie za Pokémonami przyda się jednak zdrowy rozsądek
KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)