Niedawna tragedia w podkarpackiej Tryńczy wstrząsnęła całą Polską. W wypadku zginęła piątka młodych ludzi - wszyscy utonęli, po tym jak kierowane przez 24-letniego pijanego mężczyznę tico wjechało do Wisłoka.
Nasz czytelnik zwraca uwagę, że w Krośnie oraz w Krościenku Wyżnym są odcinki dróg, gdzie o podobny dramat nie trudno. Chodzi o fragmenty ul. Asnyka oraz ul. Wisłoczej (Krościenko Wyżne). - Zero jakiegokolwiek zabezpieczenia! W każdej chwili może dojść do niespodziewanego zdarzenia drogowego – kolizji, utraty panowania nad autem, czy zasłabnięcia - i pojazd, lub pojazdy, w sekundzie znadzie się w wodzie, bez szans na ratunek. Dlaczego nikt tego nie zabezpiecza? - pyta.
Udaliśmy się we wskazane miejsca i rzeczywiście odcinki dróg o łącznej długości kilkuset metrów nie mają kompletnie żadnej ochrony w razie sytuacji opisanych przez czytelnika, oraz wielu innych, które mogą się wydarzyć.
Z tego coś widać na tym filmie jest tam naturalnej zabezpieczenie czyli drzewa a jeżeli chcą robić bariery na tamtym odcinku niech robią tylko mądrze bo pieniądze wydane w błoto my podatnicy będziemy musieli oddać
Jeżdżę tamtędy dość często. Po długich opadach deszczu czy w czasie topnienia sniegu poziom wody jest tak wysoki że auto kryje. Na Asnyka jest chociaz krawężnik i jakaś szansa że auto sie od niego odbije. Na Wisłoczej juz nawet krzaki wycięli, prosta droga do wody. Można jechac ostroznie i wolno ale w przypadku kolizji z innym autem wszystko się moze zdarzyć.
Najlepiej postawmy barierki/bariery/ekrany wszędzie gdzie się da a nie gdzie są konieczne. Nie da się myśleć za każdego kierowcę/pieszego/rowerzystę. Dochodzimy do absurdów, za chwilę obarierujemy każdą drogę, chodnik, drogę rowerową, wszystko wyłożymy asfaltem/betonem/kostką/płytami a przy -15 stopniach Celsiusza ogłośmy stan klęski żywiołowej, zimę 1000-lecia, zlodowacenie czy inny kataklizm.
Należałoby też rozdzielić barierami chodnik od ścieżki rowerowej bo jak ktoś wymyślił rozdział kolorem/kształtem kostki (czasem nawet asfaltu) to bezpieczeństwa nie zapewnił.
Tak się składma że mieszkam całkiem niedaleko ul Asnyka i moim zdaniem to jest skandal ! Że do tej pory nie powstała tu żadna bariera ochronna. I tak sobie nieraz myślę że nie zrobią tu żadnego zabezpieczenia dopuki nie dojdzie kiedyś do tragedi.Przy niskiem stanie wody ryzyko utonięcia jest niewielki ale po opadach czy topniejącym sniegu Wisłok robi się naprawdę niebezpieczny! Jeśi wtedy własnie dojdzie do nieszcześliwego wypadku to tragedia gotowa. Auto wpadnie do wody i po chwili śladu po nim nie będzie.Jężdzę trochę tu i tam i nieraz widziałem że przy o wiele mniejszych rzekach czy potokach są barierki a tu nic...
Przy normalnym poziomie wody, głębokość wisłoka na tym odcinku nie przekracza 60-80cm. Tico nie zatopi :P Ale jeśli Miasto zdecyduję się zamontować tam ekrany dzwiękochłonne, mur , barierki itp itd to wsumie tez dobrze. Stworzą mi lepsze warunki do łowienia ryb :)
O ile pamięć mnie nie myli, panowie (kierowca i pilot) byli pijani. Może zacznijmy owijać pojazdy Renault słomą, bo w zeszłym roku, w Raniewie w woj Pomorskim, pijany kierowca BMW wjechał weń czołowo i materią zgniecionej blachy, pogrzebał żywcem cztery osoby...
Pewnie, najlepiej odgrodzić się od świata, ekrany dźwiękochłonne, barierki, siatki, a do tego betonowe płyty starówek, betonowe skwery, sztuczne palmy w kraju, gdzie palmy rosną tylko w doniczkach, albo palma ludziom odbija... Odgrodzić się od wszystkiego co naturalne, bo to łatwiejsze, niż cymbałów nauczyć jeździć, a może ktoś kto jest zwolennikiem tych zagród, to może ma w rodzinie albo sam jest jakimś ex-ZOMO i kraty dają mu szczęście...
Ludzie, postęp postępem, ale nie popadajcie w paranoję. Jak na Asnyk nie było barierek przez tyle lat i tryńczą nie groziło, to nagle teraz będziemy wszystkie dołki, stawy, rzeki i głębokie kałuże odgradzać, bo jakiś młody ćpun chce poszaleć autem i trzeba go chronić? Niech się utopi, będzie jednego mniej, a i więcej tlenu zostanie do oddychania tym normalniejszym!