Zdrowe pieprzenie. Konferencja o ziołach

Nawet stosowany popularnie w kuchni pieprz pełni funkcje lecznicze. Naukowcy twierdzą, że nie należy się bać ziół i leków roślinnych - są tanie i mają szerokie zastosowanie. W Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej odbyła się (18-19.04) międzynarodowa konferencja o ziołolecznictwie, biokosmetykach i żywności funkcjonalnej.
W kampusie PWSZ w Suchodole spotkało się prawie 200 naukowców z całej Polski

Świat roślin składa się z co najmniej 400 tys. sklasyfikowanych gatunków, ok. 40 tys. z nich uważa się za lecznicze, a tylko 4 tys. dokładniej przebadano. W Europie uprawia się tylko 130 gatunków ziół, a rynek leków roślinnych na świecie szacuje się na 30 mld dolarów. - Te liczby pokazują jaki to jest potencjał. Leki roślinne są interesujące, można oczekiwać szybkiego postępu naukowego w tej dziedzinie - twierdzi prof. dr hab. Iwona Wawer z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Naukowcy, którzy przybyli na konferencję twierdzą, że rządy i urzędy powinny traktować je z życzliwością. - Unia Europejska nie powinna ingerować w regulacje dotyczące roślin tradycyjnie stosowanych. Powinna być wolność zielarska i ziołolecznicza - mówi dr n. biol. Henryk Różański - prezes Polskiego Towarzystwa Zielarzy i Fitoterapeutów, wykładowca w PWSZ, organizator konferencji.

Dr hab. prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego Łukasz Łuczaj

Znany krośnieński botanik dr hab. prof. URz Łukasz Łuczaj opowiada o doświadczeniach z podróży: - Na targach w Afryce czy Azji jest pełno różnych ziół mniej lub bardziej niebezpiecznych. Ludzie to piją, jedzą. Wiadomo, są różne przykre przypadki, ale jest to w obrocie i nic się nie dzieje.

Twierdzi, że poziom wiedzy ludzi o ziołolecznictwie jest bardzo niski. Według niego spowodowane jest to odejściem ludzi od natury. - Ludzie znają nie więcej jak 10-20 ziół. Wymieniają najczęściej pokrzywę, podbiał, lipę, dziurawiec, jaskółcze ziele. Kiedyś używano ich więcej, zanikła ta wiedza ludowa. Z różnych powodów wycofuje się pewne gatunki, bo coś tam może szkodzić komuś, a kiedyś były używane i nic się nie działo.

Tymczasem - przekonuje prof. Iwona Wawer - zioła i leki ziołowe to nasze dziedzictwo kulturowe. O tym, jak ważne jest to, co jemy, niech świadczy przykład medycyny tybetańskiej: - Jej zasadą jest, że leczenie zaczyna się od leków na trawienie, bo za początek wszelkich chorób uważana jest zła dieta. Dopiero po uregulowaniu trawienia i prawidłowym odżywianiu zaczyna się leczenie innych "wtórnych" chorób. Żaden z leków stosowanych przeciwko chorobie nie jest tak skuteczny jak środki zmobilizowane przez własny organizm - podkreśla.

Pieprz


W XXI wieku pieprz przeżywa renesans. Znudzeni monotonią "fast food" odkrywamy zalety kolorowego pieprzu. Pikantne, pachnące dania kuchni greckiej i arabskiej pozwalają zrozumieć, dlaczego Portugalczycy pożeglowali do Indii. Pieprzem interesowali się naukowcy, badając fizjologiczne efekty jego składników. Jego główny bioaktywny składnik to piperyna. Stymuluje ona aktywność enzymów trzustki i wątroby, poprawiając trawienie.

(z wykładu prof. Iwony Wawer)

Dr Henryk Różański

Dr Henryk Różański też przekonuje do stosowania leków roślinnych: - Kiedyś nie było antybiotyków, a jednak ludzie żyli, radzili sobie z ranami wojennymi i chorobami zakaźnymi.

Dr Łukasz Łuczaj: - Zioła powinny zastąpić dostępne w aptekach leki. Na co dzień stosuję zioła w dużych ilościach. Sam suszę, zbieram i używam kilka gatunków, które mam pod ręką w ogrodzie. Przez zimę piłem razem z córką chińską mieszankę wzmacniającą z ośmiu ziół i bardzo dobrze się czuliśmy, nie chorowaliśmy ani razu.

Prof. Iwona Wawer zwraca uwagę, że leki roślinne to leki wielocelowe: - Przez 20-30 lat w chemii leków niepodzielnie panował paradygmat - "jedna choroba, jeden gen, jeden cel molekularny, jeden lek". Rozwój biologii systemów i pogłębienie wiedzy o złożoności molekularnej chorób przekonują o konieczności stosowania leków oddziałujących na wiele elementów ludzkiego organizmu, tj. leków wielocelowych - wyjaśnia.

Zioła wykorzystywane są masowo w Ameryce Południowej, Azji i Chinach

Naukowcy, którzy zebrali się na konferencji chcą też "odgrzebać" dawne receptury i wiedzę o roślinach, które zostały zapomniane. - Są wiadomości o roślinach znanych, popularnych z farmakopei lub urzędowego spisu leków, natomiast informacji o piżmaczku wiosennym, ostrożeniu warzywnym, jasnocie białej jest mało. A ta wiedza jest, tylko zadawniona - mówi dr Henryk Różański z PWSZ.

Jak zatem zwykli ludzie mają stosować ziołolecznictwo? - Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Trzeba nauczyć się podstawowych ziół, zacząć o nich czytać i je zbierać. Są książki, strony internetowe, ludzie, którzy się na tym znają, babcie, które znają podstawowe zioła. To jest tylko kwestia woli, świadomości i otwarcia się - zachęca dr Łukasz Łuczaj.

Miłorząb japoński - preparaty z jego liści mają zastosowanie w zaburzeniach krążenia

W konferencji w krośnieńskiej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej udział wzięło prawie 200 osób, w tym wszyscy znaczący naukowcy z branży farmakognozji (dział farmacji, nauka o substancjach pochodzenia roślinnego) oraz botaniki farmaceutycznej. Naukowcy debatowali o złym wpływie dyrektyw unijnych na przemysł zielarski oraz badania naukowe związane z roślinami leczniczymi. Celem konferencji była też popularyzacja wiedzy o ziołach, naturalnych kosmetykach i żywności, która ma właściwości prozdrowotne.

- To pierwsza taka duża konferencja, zamierzamy ją organizować w Krośnie co dwa lata - zapowiada dr Różański. To jednak nie koniec związków PWSZ z wykorzystaniem roślin leczniczych: - W Zakładzie Towaroznawstwa PWSZ mamy możliwości badania surowców zielarskich. Planujemy otworzyć nowe kierunki: biotechnologię farmaceutyczną i kosmetologię.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)