Od kilku lat robią w Polsce furorę. Szczególnie popularne są na Węgrzech i w Japonii. Pokoje zagadek (escape rooms), bo o nich mowa, najbardziej kochają osoby uzależnione od adrenaliny. - Wcale nie trzeba skakać na bungee, żeby dostarczyć sobie ekstremalnych emocji – podsumowuje na forum internetowym jeden z regularnych bywalców escape roomów.
Bardzo dużo firm w celu integracji pracowników, funduje im wizytę w pokoju zagadek. W pojedynkę ciężko się z niego wydostać – trzeba więc współpracować z „towarzyszami niedoli”.
W Krośnie to nie pierwsza atrakcja tego typu. W 2016 r. rzeszowska firma wydostansie.pl otworzyła na ul. Lwowskiej dwa pomieszczenia: "Zakładnicy" i "PRL-ove". Po pewnym czasie jednak je zamknęła.
- Postanowiłem zaryzykować i stworzyć coś zupełnie na własnych zasadach. Cenię sobie wolność i niezależność. W Krośnie w tym momencie czegoś takiego nie ma, podczas gdy w innych rejonach Polski escape roomów przybywa jak grzybów po deszczu – tłumaczy Michał Kotys, 34-letni pomysłodawca i właściciel „Domu z ulicy Wiązów”.
Wchodząc do jakiegokolwiek escape roomu trzeba zabrać ze sobą: kreatywność, spostrzegawczość, umiejętność kojarzenia faktów i analityczne myślenie. Siła fizyczna czy zwinność nie na wiele się w nim zdadzą. W „Domu z ulicy Wiązów” uczestnicy muszą poprawnie rozwikłać 12 łamigłówek, żeby odnaleźć klucz do drzwi wyjściowych.
Michał sam napisał scenariusz gry i zaprojektował wnętrze pomieszczenia. Jako zagorzały fan horrów, podczas tworzenia inspirował się klasycznymi filmami grozy. „Dom z ulicy Wiązów” kinomanom nie przez przypadek może skojarzyć się z "Koszmarem z ulicy Wiązów" - kultowym amerykańskim horrorem z lat 80.
- Zanim otworzyłem pokój dla mieszkańców, przetestowałem go na swoich znajomych. Ich uwagi i sugestie uwzględniłem w finalnym planie. Jak dotąd, odwiedziło mnie kilka grup w różnym wieku. Wszyscy wyszli zadowoleni - podsumowuje Michał.
„Dom z ulicy Wiązów” jest monitorowany, a Michał (tzw. Mistrz Gry) komunikuje się z uwięzionymi przez walkie-talkie. Czasem udziela im dodatkowych wskazówek. - Jeśli widzę, że ktoś zbyt długo nie może sobie poradzić z jakąś łamigłówką, włączam się do gry z pomocnymi uwagami. Zależy mi na zadowoleniu gości, a problem ze znalezieniem rozwiązania może w końcu doprowadzić do frustracji i znudzenia – dodaje krośnianin.
W odróżnieniu od reszty escape roomów, na Czajkowskiego nie ma limitu czasowego. Zagadki są przede wszystkim tekstowe. Trzeba je czytać z uwagą i do końca.
Do pomieszczenia może wejść maksymalnie 4 osoby (powyżej 16. roku życia). Ceny biletów różnią się w zależności od wielkości grupy: 4 osoby zapłacą 100 zł ,3 - 80 zł, a 2 - 60 zł. Studenci i licealiści po okazaniu legitymacji szkolnej otrzymają 20% zniżki (promocja dotyczy tylko 4-osobowych ekip).
W celu umówienia się na sesję najlepiej kontaktować się z właścicielem poprzez Facebooka: tutaj lub telefonicznie.
"Dom z ulicy Wiązów" mieści się na ul. Czajkowskiego 54.
Michał ma już kilka pomysłów na kolejne pomieszczenia.
Bardzo fajne, poprzedni pokój ucieczki odwiedził kazdy kto miał odwiedzić i tyle.