Trzej bracia: Wiesław, Zygmunt i Janusz Nowak od wielu lat pasjonują się motoryzacją. Sami usprawniali swoje samochody, dzięki czemu np. podczas silnych mrozów mogli bez problemu jeździć po całej Polsce, kiedy inni kierowcy nawet nie odpalili swoich aut. Od kilku lat swój czas poświęcają innowacyjnym urządzeniom zwiększającym bezpieczeństwo kierowców i pasażerów samochodów. Pomysły na wynalazki podsunęło samo życie.
- Często słyszy się o wypadkach. Jeździliśmy po kraju i Europie, sami byliśmy ich świadkami. Chcieliśmy zrobić coś, co zapobiegnie niepotrzebnym śmierciom, które są wynikiem tego, że samochód staje się pułapką, poszkodowani nie mogą się z niego szybko wydostać - mówi Janusz Nowak. - Zastanawialiśmy się jak otworzyć zakleszczone drzwi i uwolnić osoby z zablokowanych pasów. Przyszły nam do głowy siłowniki pirotechniczne - tłumaczą bracia.
W ciągu kilku lat pomysły urzeczywistniły się. Wiele prób, testów i analiz pokazało, że krośnianie opracowali urządzenia, których zastosowanie może odbić się szerokim echem na rynku motoryzacyjnym w dziedzinie bezpieczeństwa. Nie są to wynalazki skomplikowane, jednak nikt na świecie na nie jeszcze nie wpadł. - Najtrudniej wymyślić coś prostego - żartują. - Niektóre firmy motoryzacyjne zaczynają powoli stosować rozwiązania, ale podchodzą do tego okrężną drogą, np. w niektórych modelach jest możliwość wyjścia przez bagażnik albo przez odstrzelone przednie i tylne szyby - wyjaśnia Wiesław Nowak.
Tak powstały urządzenia do awaryjnego otwierania drzwi pojazdu (AEDO) tuż po wypadku oraz do przecinania pasów (SBC), umożliwiające pasażerom opuszczenie samochodu.
Jak działa urządzenie do otwierania drzwi? Po wypadku aktywuje się jeden z ładunków pirotechnicznych zamontowanych w siłowniku teleskopowym, który jest umieszczony np. w słupku drzwiowym, progu lub drzwiach pojazdu. Wysuwające się tłoczysko najpierw zwalnia zamek drzwiowy, potem otwiera drzwi.
Wynalazek był konsultowany w profesorami z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz osobami z branży motoryzacyjnej, technicznej. Z obliczeń wynika, że urządzenie może być skuteczne w 90 procentach przypadków. - Najbardziej skuteczne będzie w samochodach nowo projektowanych - nawet w 95 procentach. Jednak można go też stosować do pojazdów już użytkowanych - informuje pan Janusz.
- Wypadek nigdy nie jest taki sam, dlatego jest to urządzenie inteligentne, przygotowane na różne sytuacje - podkreślają wynalazcy. Istotną częścią jest tu zasilany niezależnymi źródłami energii układ elektroniczny, składający się z kilku czujników elektronicznych, m. in. czujnika zderzenia, ruchu, wstrząsów, przechyłu, pożaru, wody i czujnika czasowego. Po wypadku czujniki przekazują impuls elektryczny do aktywowania ładunku pirotechnicznego, system zaczyna działać. Zwalnia się zamek, drzwi się lekko otwierają.
W sytuacji, gdy zakleszczone przez zdeformowaną karoserię pojazdu lub zablokowane przez ciśnienie wody drzwi pojazdu nie zostaną otworzone, układ ponowi próbę otwarcia drzwi aktywując następny ładunek pirotechniczny. W razie potrzeby mogą być aktywowane kolejne ładunki, a siłownik z coraz większą siłą będzie wywierał nacisk na drzwi aż do skutecznego ich otwarcia.
Jeśli w wypadku drzwi nie zostaną uszkodzone, urządzenie również ich nie zniszczy. Spowoduje tylko otwarcie zamka i lekkie uchylenie.
Po wymianie ładunków pirotechnicznych wynalazek nadaje się do kolejnego użycia. Może być stosowany w całej gamie samochodów: od bardzo małych, typowo miejskich aut, po większe, ciężarowe, a nawet wojskowe.
Urządzenie może też otwierać drzwi wyjść awaryjnych w budynkach użyteczności publicznej, np. hale widowiskowo-sportowe, dyskoteki, kina, hipermarkety - wówczas gdy zaczyna działać czujnik pożaru.
Drugi wynalazek to urządzenie do przecinania pasów. Fachowo - układ przecinający pasy bezpieczeństwa po wypadku (SBC). Gdy samochód przestanie się przemieszczać, wynalazek ma za zadanie automatycznie przeciąć taśmę zapiętego pasa bezpieczeństwa.
W tym przypadku układ czujników elektronicznych przekaże impuls do urządzeń zamontowanych przy zapiętych pasach bezpieczeństwa. Wtedy przez aktywowane ładunki pirotechniczne zostanie wprawione w ruch ostrze przecinające zapięte pasy bezpieczeństwa.
Stosowanie tego urządzenie może wpłynąć na świadomość kierowców, co być może zwiększy liczbę osób zapinających pasy. - Są ludzie, którzy nie zapinają pasów bezpieczeństwa. Mają w świadomości to, że te pasy mimo wszystko stanowią zagrożenie, bo nie można się z nich szybko wydostać - tłumaczy Zygmunt Nowak. Według statystyk każdego roku w Unii Europejskiej z powodu niezapinania pasów bezpieczeństwa ginie 4 tys. osób. - Jeżeli ludzie wiedzieliby, że ich samochód ma urządzenie, które samo przetnie pasy i one nie będą stanowiły zagrożenia, na pewno zapinaliby je. Rocznie można by uratować kilkaset osób - dodaje.
Zastosowanie w samochodach tego przecinaka ma jeszcze jedną zaletę - po wypadku powoduje konieczność wymiany pasa. - Pasy zawsze powinny być wymienione po wypadku. Ludzie często tego nie robią, a takie pasy działają potem jak stalowa obręcz. Są niepełnowartościowe. Nasze urządzenie spowoduje, że ludzie będą wymieniać pasy - podkreślają autorzy wynalazku.
Na rynku motoryzacyjnym tego typu urządzenia są nowością. Gdyby było inaczej, wynalazki krośnian nie otrzymałyby patentów. - Mamy już patenty w Polsce i Stanach Zjednoczonych. Czkamy na patent Unii Europejskiej - potwierdza Janusz Nowak. Prawa patentowe do wynalazków posiada firma innowacyjno-wdrożeniowo-handlowa NWTECH, prowadzona przez Wiesława Nowaka.
Kiedy będzie można kupić samochód wyposażony w te nowości? - Są już firmy zainteresowane produkcją i montażem urządzeń, ale musimy jeszcze zdobyć odpowiednie certyfikaty - informują krośnianie. - Mamy nadzieję, że te urządzenia wejdą do masowej produkcji. To tylko kwestia czasu.