Nie dalej jak kilka dni temu informowaliśmy, że ekipa pracująca przy rozdziale sieci kanalizacyjnej na Starówce zamknęła pierwszy etap prac i przeniosła się na ul. Sienkiewicza, trasę bezpośrednio prowadzącą do Rynku.
Wykonawca zdążył jednak tylko oznakować miejsce wykopów i zdjąć kostkę z objętego wykopami fragmentu płyty Rynku. Właścicielka narożnej kamienicy Kamila Bogacka-Brożyna zaprotestowała przeciwko używaniu maszyn. - Kiedyś w sposób wadliwy przeprowadzono tu prace wymiany kostki brukowej i remontu studzienki kanalizacyjnej. Dlatego jestem wyjątkowo uczulona na każde drgnięcie tutaj. I proszę się nie dziwić, bo jestem też wielopokoleniowym właścicielem tej kamienicy.
Kamila Bogacka-Brożyna twierdzi, że nie tylko nie została poinformowana o rozpoczęciu prac (o tych planach pisaliśmy już w maju br.), ale też nikt z nią nie rozmawiał o sposobie ich wykonania. Jest też zbulwersowana faktem, że mimo decyzji konserwatora o wstrzymaniu wjazdu sprzętu ciężkiego, nazajutrz jedna z koparek wykonawcy zdzierała nawierzchnię Rynku. - Jestem jak najbardziej za tym, aby te prace były wykonane. Zwracam tylko uwagę na to, jako właścicielka substancji zabytkowej, aby były one prowadzone z zachowaniem prawa budowlanego, a przede wszystkim prawa o ochronie zabytków. To nie tylko moja nieruchomość, ale przede wszystkim wielkie dziedzictwo kulturowe tego miasta.
Właścicielka mówi, że na własny koszt stara się prowadzić proces ratowania kamienicy. Niektórzy architekci twierdzą, że sama kamienica ma błędy konstrukcyjne, bo piętro nadbudowane po pożarze w latach 20. XX wieku może być zbyt dużym obciążeniem dla całej konstrukcji obiektu.
Na prace przy użyciu sprzętu, ale pod nadzorem archeologów, zezwoliła pierwotnie Delegatura Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Krośnie. Teraz zdanie zmieniła. Skąd ta zmiana decyzji, pytamy Grażynę Stojak - Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
- Precyzyjnie tego nie wyjaśniałam, ale proszę zrozumieć, że to zawsze są sprawy trudne - odpowiada. - Konserwatora postawiono na straży dziedzictwa i ja muszę tego dziedzictwa chronić.
- Mamy do czynienia z miastem niebagatelnym, o poważnej historii, to jednak mały Kraków. Trzeba być czujnym, bo może się okazać, że mamy do czynienia ze znaleziskami - kontynuuje Grażyna Stojak. - To jest wyższość interesów. To nie jest najlepsza decyzja, aby po Starówce jeździł ciężki sprzęt, prace powinny być przeprowadzone ręcznie, łopatami.
- Rozumiemy tę decyzję, nam też zależy, by szanować dziedzictwo kultury - komentuje Bronisław Baran, zastępca prezydenta miasta Krosna. Jednak zmiana decyzji komplikuje całą sprawę. Wzrosną koszty, wydłuży się też czas pracy na Starówce. - W pierwszej decyzji konserwator pozytywnie opiniował sposób prowadzenia prac. Warunkiem było tylko to, że muszą być prowadzone pod nadzorem archeologicznym, co wykonawca spełniał. Gdyby ta pierwsza decyzja w swojej treści zawierała wszystkie warunki, jakie mamy spełnić, to uwzględniałaby je specyfikacja przetargowa, zakładałaby również inne terminy. Będziemy negocjować z wykonawcą - dodaje Bronisław Baran.
Zmianami decyzji zdziwieni są przedstawiciele inwestora - Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. - Wcześniej wszystko było uzgodnione. Całe przedsięwzięcie jest finansowane z funduszy unijnych. Ta zmiana może nas narazić na konsekwencje finansowe - mówi prezes spółki Janusz Fic.
Zapewnia, jako realizator prac, że chce doprowadzić do kompromisu: - Chcemy wypracować z konserwatorem zabytków i panią Bogacką takie rozwiązania, które zadowolą wszystkie strony. Będziemy realizować te roboty w taki sposób, żeby niczego nie naruszyć, pod ścisłym nadzorem konserwatora zabytków i inspektorów.
W poniedziałek (8.08) prace mają być wznowione. Jeśli na miejscu nie będzie żadnych znalezisk archeologicznych, roboty planowo zakończą się przed końcem sierpnia, kiedy to na Rynku odbyć ma się Wyszehradzki Festiwal Win i Turystyki oraz Karpackie Klimaty.