Wasze sprawy: inwalidów problem z parkowaniem

Niepełnosprawni pacjenci szpitala w Krośnie skarżą się na problemy z parkowaniem. Miejsca parkingowe co prawda są, ale zwykle zajęte i to przez osoby do tego nieuprawnione. Czy stróże prawa mogliby tam częściej interweniować - pytają. Mamy związane ręce, bo oznakowanie pod szpitalem jest nieprawidłowe - odpowiadają.
Wojciech Blicharczyk apeluje, by na miejscach dla niepełnosprawnych nie parkowali zdrowi kierowcy. Na pewno nie chcieliby być inwalidami

Mariusz Blicharczyk z Odrzykonia od 13 lat choruje na dyskopatię, przeszedł 5 operacji na kręgosłup. W szpitalu jest częstym gościem. Problem w tym, że nie ma gdzie zaparkować auta.

- Jeśli dobrze się czuję, to rzadko parkuję na miejscu dla inwalidów, mogę sobie podejść. Ale kiedy mam atak, to zaparkowanie przed drzwiami jest dla mnie luksusem, nie muszę tyle iść, zwłaszcza po kamieniach - mówi.

Kiedy leżał w szpitalu całymi tygodniami, miał okazję obserwować parking i osoby stawiające na nim samochody. - Na 10 samochodów 6 jest nieoznakowanych. Nie mówimy o ludziach, którzy staną tam na moment, zaprowadzą kogoś na górę i odjeżdżają, wiadomo, że ludziom trzeba pomóc. Mówimy o ludziach, którzy świadomie stają tam po 3-4 godziny, są wśród nich także lekarze. To wstyd - twierdzi pacjent. - Nie chodzi mi o to, żeby od razu kogoś karać, wlepiać mandaty, ale żeby zmieniło się myślenie. W całym mieście nie ma problemu. Straż miejska, parkingowi, policja od razu reagują, wiele razy żądali ode mnie okazania karty. Ale tu przy szpitalu jest skandal.

Policja ma związane ręce, bo takie oznakowanie nie jest właściwe. Znaki nawzajem się wykluczają, a sama tabliczka nie jest prawidłowa

Co na to stróże prawa? Parking znajduje się poza drogą publiczną, jego zarządcą jest szpital. Do września 2010 roku policja w ogóle nie mogła tam działać. Od tego momentu już może, ale i tak jest problem.

- Nasza interwencja będzie bezpodstawna - mówi Marek Cecuła, rzecznik prasowy policji w Krośnie. Dlaczego? - Postawione pod szpitalem znaki nie są prawidłowe - podkreśla asp. Krzysztof Belczyk, specjalista Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Krośnie.

Pod głównym wejściem do szpitala stoi znak "zakaz ruchu", a zaraz pod nim tabliczka, która tak naprawdę nie wiadomo co oznacza, choć intencje stawiającego pewnie miały znaczyć: "nie dotyczy inwalidów". Według policji, oznakowanie to nie dość, że nieprawidłowe, to jeszcze wprowadza w błąd. - Wystarczyłby sam znak "zakaz ruchu", bo niepełnosprawni i tak nie muszą się do niego stosować - mówi Marek Cecuła, wyjaśnia na czym polega problem: - Tabliczka jest integralną częścią znaku. Ona zawiera dodatkowe informacje kogo lub czego znak dotyczy albo kogo lub czego znak nie dotyczy. Ta tabliczka, gdyby była prawidłowa, oznaczałaby, że inwalidzi nie mogą tu wjeżdżać, a każdy inny może. Wystarczyłoby zdjąć tabliczkę i mogliby tam wjeżdżać tylko inwalidzi.

Problem z parkowaniem jest - przyznaje szpital - zjawisko nasiliło się, gdy ruszyła budowa bloku operacyjnego

Postawione przy miejscach parkingowych tabliczki, chyba w zamiarze oznaczające miejsce dla niepełnosprawnych, również są policji obce. - Zupełnie nie wiadomo czego one dotyczą. W rozporządzeniu o znakach i sygnałach drogowych nie ma takich znaków - podkreśla Krzysztof Belczyk.

- Ponieważ to oznakowanie jest nieczytelne, niejasne, my nie możemy interweniować - mówią funkcjonariusze. - Warunkiem naszej interwencji jest to, żeby ustawiony przez zarządcę terenu znak był zgodny z przepisami.

Aby zaparkować na miejscu dla niepełnosprawnych trzeba przejechać dwie ciągłe linie - to też błąd w oznakowaniu

Policjanci zwracają uwagę także na inne błędy w oznakowaniu pod szpitalem: aby zaparkować na miejscu dla inwalidy, trzeba przejechać przez dwie ciągłe linie, na innym parkingu w ogóle brakuje oznakowania pionowego. - Jak spadnie śnieg, będzie kłopot - podkreślają. - Koledzy sygnalizowali problem kierownictwu szpitala, ale dotąd nie został on rozwiązany.

Na parkowanie pod szpitalem policjanci patrzą też po ludzku. - Tu nikt nie przyjeżdża dla swojego "widzimisię", są różne sprawy, trudne, życiowe. Trzeba podchodzić do tematu inaczej niż pod marketem - podkreśla Marek Cecuła.

- Jeśli zdarzają się takie sytuacje na innych parkingach na terenie miasta, na kierującego nakładany jest mandat w kwocie 500 zł - tyle przewiduje taryfikator - informuje asp. Krzysztof Belczyk. Dodatkowo trzeba liczyć się z punktami karnymi. Tych nie byłoby, gdyby policja chciała ukarać niesfornego kierowcę poza drogą publiczną, czyli np. pod szpitalem (gdyby oznakowanie było prawidłowe).

Takiego znaku w ogóle nie ma w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych.

Wojciech Zych, kierownik sekcji administracyjny-gospodarczej w szpitalu przyznaje, że z parkowaniem są problemy: - Może się tak zdarzyć, że znaki się wykluczają, ale to wynika z tego, że ciągle są jakieś zmiany pod szpitalem i nie nadążamy.

Informuje, że szpital pracuje właśnie nad zmianą organizacji ruchu w pobliżu placówki. - Współpracujemy z policją, zmiany będą już zgodne z jej sugestiami. Staną m.in. znaki "strefa ruchu", które zezwalają na karanie. Wystosowaliśmy już też pismo do prezydenta w sprawie zmiany lokalizacji przystanku. Wszystko jest w trakcie opracowywania, niebawem będzie zgodnie z obowiązującymi standardami.

Wojciech Zych zauważa też, że problemy z parkowaniem nasiliły się, kiedy ruszyła budowa nowego bloku operacyjnego. - Wyłączone z użytku zostały dwa potężne parkingi. Dlatego są takie utrudnienia. Ale przygotowujemy już kolejne dwa parkingi, żeby trochę rozładować ten problem. Chcemy je utwardzić jeszcze przed okresem zimowym. Może wtedy i niepełnosprawnym będzie lżej. Robimy wszystko co w naszej mocy - zapewnia.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)