Trefne karty Wi-Fi i koła nie trafią do sprzedaży

Dzięki krośnieńskim celnikom na rynek nie trafi 500 sztuk podejrzanych sieciowych kart Wi-Fi. Znajdowały się w zgłoszonej do odprawy przesyłce. "Tymczasem policjanci zatrzymali na gorącym uczynku dwóch mężczyzn, którzy w Krośnie kradli koła samochodowe. Okazało się, że działali regularnie na terenie kilku powiatów. Sprawa jest rozwojowa.
Policjanci zatrzymali złodziei kół, natomiast celnicy zapobiegli sprzedaży chińskich kart Wi-Fi

W sobotę (15.02) krośnieńscy policjanci zatrzymali dwóch złodziei kół samochodowych. "Wpadli" na gorącym uczynku podczas odkręcania kół z pojazdu zaparkowanego w Krośnie.

- Zatrzymani to mieszkańcy powiatu rzeszowskiego w wieku 40 i 38 lat - informuje Beata Winiarska z krośnieńskiej policji. Policjanci zabezpieczyli też samochód, w którym znaleziono drewniane podpory służące do podstawiania pod podniesiony pojazd.

Kradzież w Krośnie to nie był jednorazowy wybryk zatrzymanych. Okazało się, że w ostatnim czasie kilkakrotnie kradli na terenie powiatu krośnieńskiego, rzeszowskiego, sanockiego, dębickiego i tarnowskiego. - Pod osłoną nocy demontowali komplety kół z pojazdów zaparkowanych na osiedlowych parkingach zostawiając je na drewnianych kołkach - mówi Beata Winiarska.

Sprawcy przyznali się do kradzieży. Zastosowano wobec nich dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Sprawa ma charakter rozwojowy. Pracują nad nią policjanci wydziału dochodzeniowo-śledczego krośnieńskiej i rzeszowskiej komendy.

Tymczasem, dzięki funkcjonariuszom Służby Celnej z Krosna na rynek nie trafią sieciowe karty Wi-Fi, które nie spełniają wymagań, a co za tym idzie, ich zastosowanie może okazać się niebezpieczne dla sprzętu, w którym będą wykorzystywane.

10 lutego krośnieńscy celnicy przeprowadzali kontrolę przesyłki, w której znajdowało się 500 pochodzących z Chin kart sieciowych w wersji USB. Karty zgłoszone zostały do procedury dopuszczenia do obrotu. Ich odbiorcą była jedna z podkarpackich firm, prowadząca sprzedaż internetową.

W paczce było 500 kart. Nie spełniają wymagań, by trafić na rynek Unii Europejskiej

Zarówno kraj pochodzenia towaru, a także sposób oznakowania towaru wzbudziły niepokój celników co do jego jakości. Brakowało ponadto wymaganej instrukcji w języku polskim czy tzw. deklaracji zgodności. Wątpliwości funkcjonariuszy potwierdził Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Karty nie spełniały określonych wymagań, które pozwoliłyby im trafić na rynek.

- Służba Celna prowadzi w tej sprawie postępowanie, zaś zakwestionowane karty, w zależności od wyników tego postępowania, mogą być albo wywiezione z powrotem za granicę, albo zniszczone - informuje Edyta Chabowska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu.

Nadzorowanie czy wprowadzane na rynek produkty nie stanowią zagrożenia dla zdrowia, bezpieczeństwa i innych kwestii z zakresu ochrony interesu publicznego należy do obowiązków służby celnej.

- Towary wprowadzane do obrotu na terytorium UE powinny być oznakowane znakiem zgodności CE. Konsument ma wtedy pewność, że kupuje produkt bezpieczny, spełniający odpowiednie wymagania, który nie zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu użytkownika - wyjaśnia Edyta Chabowska. - Natomiast zakup towaru, który nie posiada tego rodzaju oznakowania, często zakup towaru z niepewnego lub nielegalnego źródła wiąże się z dużym ryzykiem dla potencjalnego nabywcy i użytkownika.

Celnikom zdarzało się już zatrzymać chodziki dla dzieci grożące ich wypadnięciem, toksyczne zabawki i kosmetyki czy maszyny budowlane, których wadliwa konstrukcja stwarzała realne zagrożenia życia dla obsługujących ich pracowników.

- Tylko w 2013 r. służba celna na Podkarpaciu stwierdziła 35 przypadków potencjalnie niebezpiecznych towarów. Wśród nich były maszyny i wyroby budowlane, urządzenia kosmetyczne, w tym ponad 1 tys. igieł do pielęgnacji skóry, kosmetyki, quady, farby drukarskie, koncentraty lakierów, grille, zegarki, ponad 15 tys. szt. okularów przeciwsłonecznych - wylicza Edyta Chabowska.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)