Pani Waleria urodziła się dokładnie 16 czerwca 1909 roku. Mieszka z córką w mieszkaniu przy ul. Krakowskiej, sama pochodzi z Wojkówki. Pracowała w Krośnie jako nauczycielka.
Jubilatka jest bardzo sprawna i komunikatywna. Podczas spotkania z gośćmi, m.in. prezydentem miasta i przedstawicielami ZUS-u, sama chętnie opowiadała o swoim życiu. - Strasznie szybko minęło te 100 lat. Poza wojną nic takiego nadzwyczajnego się nie zdarzyło - stwierdziła.
Pamięta pierwszą wojnę światową, drugą przeżyła. W 1939 roku wyszła za mąż, drugiego dnia po ślubie małżonek - Tomasz poszedł na wojnę. - Wrócił po trzech tygodniach, spotkałam go na drodze - wspomina Waleria Urbanek. - W 1943 roku mąż został wywieziony na Syberię, trzy lata był w tej katordze.
Żona została w domu z dziećmi - dwiema córkami: Anną i Krystyną. Mąż zmarł w 1997 roku, był znaną postacią w Krośnie, przez 30 lat dyrygował chórem "Echo".
Jubilatka jest w bardzo dobrej kondycji, pomimo sędziwego wieku stan jej zdrowia jest zadowalający - Zdrowa się urodziłam i zdrowa jestem - żartowała. - Choróbska były, ale takie podstawowe, które można było przeżyć. Przykładnie stosowałam leki - mówiła. Forma pani Walerii zaskakiwała nawet lekarzy, którzy kontrolowali jej stan zdrowia. - Jedna pani doktor była przekonana, że w dacie urodzenia jest błąd, sugerowała, że chodzi o 1929 rok - dodała córka.
Długowieczność jest w genach rodziny pani Walerii. Mama dożyła 90 lat, brat zmarł w wieku 97.
Jubilatka doczekała się już trojga wnuków i dwóch prawnuczek, niebawem na świat przyjdzie jeszcze jeden potomek.
To już trzecia krośnianka, która w tym roku obchodzi setne urodziny. W maju świętowała je pani Janina Łosiak, a w lutym Barbara Zając.