Nowości pojawiły się kilka tygodni temu. Zakupione zostały przez Komendę Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie i przekazane jednostkom w terenie, w tym Komendzie Miejskiej PSP w Krośnie.
System zarządzania flotą - bo o to chodzi - stosowany często przez firmy zatrudniające przedstawicieli handlowych, pozwala monitorować ruch pojazdów. Kontroluje jazdę samochodu, jego prędkość czy miejsce postoju. W przypadku straży pożarnej śledzić pojazdy może dyżurny, ale też stanowisko koordynacji ratownictwa w Rzeszowie.
Nowy system został zamontowany na pokładzie 4 samochodów PSP w Krośnie: dwóch gaśniczych i dwóch ratownictwa drogowego. To te auta, które najczęściej wyjeżdżają do akcji.
Najważniejszą częścią nowych rozwiązań są te specjalnie przeznaczone dla straży pożarnej. Ułatwiają kontakt między strażakami w akcji a dyżurnym na stanowisku kierowania. Wszystkie czynności od momentu zgłoszenia zdarzenia rejestrowane są w systemie.
Jak to wygląda w praktyce, tłumaczy Paweł Gaj - dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej: - Ktoś dzwoni, że jest pożar. Dyspozytor ma obowiązek zebrać jak najwięcej informacji, potwierdzić adres, nazwisko zgłaszającego, numer telefonu. Wtedy zakłada kartę wyjazdową, automatycznie wysyła odpowiedni samochód, który ma wziąć udział w akcji. Załoga po ogłoszeniu alarmu, ubraniu się, wsiada do samochodu. Tam na ekranie już wyświetla się adres zdarzenia, kierunek jazdy.
Dowódca akcji ma z kolei obowiązek informowania centrali o każdym etapie działania, tzw. statusie. Zgłasza wyjazd do akcji, przyjazd na miejsce, opanowanie sytuacji i wreszcie zakończenie działań, powrót do bazy. Przedtem wszystko meldował za pomocą łączności radiowej, teraz tylko przyciska odpowiednie ikony na monitorze. Każdy komunikat od razu wyświetla się dyżurnemu na stanowisku kierowania i rejestruje się w systemie komputerowym. Cała dokumentacja, co do minuty, jest automatycznie sporządzana.
- Zróżnicowanie terenu powodowało, że czasami nie było łączności radiowej lub występowały zakłócenia. A teraz za pomocą satelity możemy np. wysłać informację tekstową, poinformować stanowisko kierowania, że potrzebne są dodatkowe siły - tłumaczy Paweł Gaj. - Ten system jest przydatny - przyznaje.
Jesteśmy świadkami, kiedy zgłaszający wybuch pieca w Machnówce dopytywał, czy pomoc jest jeszcze daleko. Aby odpowiedzieć na to pytanie, dyżurny - asp. Marcin Kijowski nie musiał kontaktować się z kolegami w terenie. Patrząc tylko na monitor mógł przekazać: - Jedziemy, jesteśmy w drodze, już za Zręcinem. Strażakom w akcji zgłosił z kolei uzyskane dodatkowe informacje, że podczas wybuchu nic się nikomu nie stało, występuje tylko duże zadymienie. - Dziękuję, zrozumiałem - zakończyła się konwersacja.
Nowe wyposażanie zawiera też automapę, jednak - co chyba każdy z użytkowników nawigacji potwierdzi - trzeba mieć do niej ograniczone zaufanie. Takie samo zdanie mają o niej strażacy. - Czasem wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie, nie wybiera najlepszej, najszybszej drogi dotarcia - oceniają.
Mimo że nawigacja jest nowoczesna, nie uwzględnia ulic większości miejscowości w powiecie krośnieńskim, kieruje tylko do ich centrum. Najlepiej opisane są Dukla i Krosno, choć i tu automapa czasem sama się gubi. - Ulice Niepodległości, Tkacka, Grodzka w Krośnie od dawna są już dwukierunkowe, a automapa nadal pokazuje, że są jednokierunkowe - podaje przykład dowódca. - Nie można jej ufać. Lepiej zdać się na własne doświadczenie i znajomość terenu - podkreśla.