Od kilku tygodni kierowców poruszających się ul. Podkarpacką straszą trzy maszty fotoradarów. Dwa ustawione są na skrzyżowaniu ulic: Podkarpackiej, Zręcińskiej i Pużaka oraz jeden na Podkarpackiej, Czajkowskiego i Składowej (docelowo będzie tam dwa). Na razie jeszcze nie działają, ale ich uruchomienie jest kwestią dni.
- Są to urządzenia stacjonarne rejestrujące wjazd na czerwonym świetle i mierzące prędkość samochodów przejeżdżających przez skrzyżowanie bez względu na kolor sygnalizatora - mówi Tomasz Wajdowicz, komendant straży miejskiej w Krośnie. - Prędkość będzie zmierzona każdemu autu.
Urządzenia są ustawione tylko w ciągu drogi krajowej nr 28, będą rejestrować wykroczenia pojazdów jadących zarówno od strony Jasła, jak i Sanoka. Zdjęcia będą robione tylko z przodu. Zarejestrowane zostaną samochody, które przekroczą dozwoloną prędkość co najmniej o 11 km/h (włącznie).
Cała procedura trwała blisko rok. Zgodę na ustawienie urządzeń rejestrujących wydał Główny Inspektor Transportu Drogowego w Warszawie. Wybór miejsca montażu fotoradarów nie był przypadkowy - to skrzyżowania, na których często łamane są przepisy, kierowcy wjeżdżają na nie ze zbyt dużą prędkością lub zapalonym już czerwonym świetle. Przekonali się o tym nawet będący na wizji lokalnej sami inspektorzy ITD. - W ich obecności pięć rozpędzonych samochodów wjechało na skrzyżowanie przy czerwonym świetle - podkreśla Tomasz Wajdowicz.
Obsługą urządzeń, obróbką zdjęć i ustalaniem sprawców wykroczeń zajmować się będzie straż miejska.
Kiedy fotoradary zaczną działać? - Trwają prace, by ruszyły jak najszybciej - podkreśla. Zakończył się już montaż pętli indukcyjnych w asfalcie, które będą sprzężone z sygnalizacją świetlną. - Całe urządzenie musi zostać jeszcze zalegalizowane przez Okręgowy Urząd Miar, aby nie było niedokładności w pomiarach - dodaje. O urządzeniach będą informować znaki "Fotoradar. Pomiar prędkości".
Komendantowi straży miejskiej zależy, by informacja o fotoradarach dotarła do wszystkich kierowców, chce uniknąć zarzutów, że całe przedsięwzięcie to "polowanie" na kierowców.
- Chcemy wyeliminować przypadki wjeżdżania przy czerwonym świetle, bo to stwarza poważne zagrożenie - twierdzi komendant. Zdaje sobie sprawę, że nie brak przeciwników fotoradarów i działań straży miejskiej, ale podkreśla, że ukarani kierowcy będą sami sobie winni. - Zła nie jest straż miejska, a ci, którzy popełniają wykroczenia.
Za przejechanie na czerwonym świetle grozi mandat od 300 do 500 zł oraz 6 punktów karnych. Za przekroczenie prędkości możemy otrzymać od 50 do 500 zł. Trzeba się też liczyć z punktami karnymi - maksymalnie możemy dostać ich 10 (za przekroczenie prędkości o 51 km/h i więcej).