W programie Krośnieńskich Spotkań Teatralnych musi się znaleźć coś dla osób lubiących się pośmiać i coś dla tych, którzy od teatru oczekują znacznie więcej (Małgorzata Baranowska-Mika, teatrolog, nazywa to coś "podnietą intelektualną"). Pasuje, aby było też coś dla dzieci i młodzieży. I koniecznie przynajmniej jeden tzw. wypas! Spektakl z rozbudowaną scenografią i wielkimi nazwiskami.
Tak było w poprzednich latach, tak też będzie i tym razem. O programie XXXVI Krośnieńskich Spotkań Teatralnych opowiada Małgorzata Baranowska-Mika.
- Będzie kilka komedii: "enVogue", "Mayday", "Długi łykend" oraz "Czechow żartuje". To spektakle w bardzo dobrej obsadzie, gwarantującej salwy śmiechu i świetne aktorstwo. Genialna jest zwłaszcza obsada "Czechowa": Grabowski, Dereszowska i Malajkat.
- Warszawski Teatr Montownia wystawi z kolei "Trzech muszkieterów" - spektakl dla ludzi, którzy lubią bardzo inteligenty kabaret. Aktorzy Montowni zaproponowali zupełnie nową, wyborną wersję bestselleru Aleksandra Dumasa. Taką, która wymaga od widza coś więcej niż tylko poczucia humoru.
- "Skąpca" - klasykę - ściągnęliśmy z myślą o szkołach średnich. To będzie takie trochę niegrzeczne, nowoczesne jego wystawienie, które ma nam uświadomić, że opowieść o pogoni za dobrami materialnymi jest cały czas aktualna.
- W tym roku mamy prześliczny spektakl dla dzieci - "Ładne kwiatki" Teatru Groteska. Żaden ich spektakl nie jest przypadkowy, one są dopieszczone do granic możliwości. W "Ładnych kwiatkach" są bajeczne stroje, wizjonerska scenografia, piękna muzyka. Magia, w której można się zatopić. Jeżeli chcemy wychować publiczność teatralną, to zacznijmy to robić od małego. Na ten spektakl spokojnie mogą przyjść dwulatkowie.
- "Skazany na bluesa" - na spektakl o historii Ryśka Riedla z Dżemu na pewno będzie tłum, dlatego pokażemy go dwa razy. Spektakl jest ogromny, ekipa liczy 60 osób, w tym zespół muzyczny. Wypatrzyłam go jeszcze przed premierą, gdy zaczynali próby i od razu dogadywałam się z Teatrem Śląskim. Udało się ich ściągnąć do Krosna, ale niestety w tle tego spektaklu jest tragedia. Grający główną rolę Tomek Kowalski miał wypadek i jest sparaliżowany od pasa w dół. Jest zastępstwo, ale ja wiem, że dubler gra z ogromnym obciążeniem. My - publiczność - musimy mu pomóc
- Fascynuje mnie aktorstwo Adama Ferencego, dlatego w programie jest trochę "prywaty" w postaci "Komedii" w jego reżyserii i z jego udziałem. Ferency to tytan sceny. Był u nas w 2009 r., grał wówczas rolę pedofila, potwora. Gdy po zakończeniu spektaklu poszłam mu podziękować i gdy go zobaczyłam, powiedziałam mu: "Proszę się do mnie nie zbliżać, ja się jeszcze pana boję!". Odparł, że to najlepsza recenzja, jaką kiedykolwiek dostał.
Ferency nie potrzebuje kostiumów i rozbuchanej scenografii. Wystarczy mu stół i krzesło. Ogromny talent. Zapraszajmy takich właśnie, wielkich aktorów, niech dla nas grają, póki jeszcze są.
Małgorzata Baranowska-Mika opowiada nie tylko o programie Spotkań. Opisuje także, jak odbierana jest impreza wśród goszczących w Krośnie aktorów. - Bardzo lubią Krosno. Ci, którzy już tu byli, chętnie wracają.
To przede wszystkim efekt świetnej organizacji, gościnności i profesjonalizmu ekipy technicznej. Na poparcie tych słów rozmówczyni przytacza historię z zeszłorocznej wizyty giganta sceny Piotra Fronczewskiego. Próba przed spektaklem była potwornie długa, bo wszystko musiało być perfekcyjnie przygotowane. Po spektaklu aktor podszedł osobiście do każdego i podziękował. W pewnym momencie przyszła menadżerka i zaczęła nalegać, aby udał się już do hotelu. Powiedział do niej: "Nie pożegnałem się jeszcze z panem Januszem".
Rozmawiamy również o ogromnej popularności imprezy, a zwłaszcza o kolejkach do kas, o których krążą legendy. Aby dostać bilet, część osób czeka w nich kilka godzin. Małgorzata Baranowska-Mika przyznaje, że od kilku lat próbuje rozgryźć fenomen popularności Spotkań, zwłaszcza, że poza nimi, Krosno aż tak bardzo teatrem się nie interesuje. - Proszę sobie wyobrazić, że w zeszłym roku, miesiąc przed Spotkaniami, zaprosiłam do Krosna Andrzeja Seweryna z monologami Szekspira. Klasa światowa. Obdzwoniłam znajomych i powiedziałam, żeby ekspresowo kupowali bilety. Spodziewałam się tłumów, a sprzedaliśmy 170 biletów. Trochę więcej niż 1/4 sali. Miesiąc potem, na farsę "Boeing, Boeing", nic jej nie ujmując, widzowie szturmowali kasy. Nie wiem skąd bierze się ta popularność. Może to trochę tak jak ze święconką w Krakowie? Krakus, taki z krwi i kości, musi święcić w kościele Mariackim, bo tam kardynał święci. Święcił Wojtyła, Macharski, teraz Dziwisz. Może te spotkania to taka właśnie teatralna święconka? Trzeba na nich być i już.
- A dlaczego tylko jedno? Mam kilka teatralnych marzeń, które chciałabym zrealizować w Krośnie.
Największym marzeniem Małgorzaty Baranowskiej-Miki jest jednak festiwal monodramu (monodram to spektakl z udziałem tylko jednego aktora). Spektakli byłoby pięć, a wystąpiliby w nich: Janusz Gajos, Wojciech Pszoniak, Andrzej Seweryn, Jerzy Trela i Teresa Budzisz-Krzyżanowska. - To jest wybitne aktorstwo, takie 24-karatowe złoto artystyczne. Za 10 lat już go nie będzie. Jeśli widz zobaczyłby coś takiego, to byłaby to wspaniała lekcja teatru, która wsiąkłaby w niego i została na całe życie. Nie tracę nadziei, może kiedyś się uda.
Sprzedaż biletów na XXXVI Krośnieńskie Spotkania Teatralne rozpoczyna się w poniedziałek (13.10) w kasie RCKP (ul. Kolejowa 1). Szczegóły pod numerem: 13 432 18 98 wew. 159.