Skatepark w Krośnie to kolejna inwestycja, o której powiedziano już chyba wszystko, ale do tej pory słowa nie zamieniły się w czyny. Były tylko plany - niektóre bardzo realne - jednak z różnych powodów dotychczas nie zostały zrealizowane. Wyjaśniamy przyczyny i zdradzamy szczegóły nowej koncepcji, która jeszcze w tym roku pozwoli miłośnikom jazdy na deskorolkach i rowerach ziścić swoje marzenia o skateparku z prawdziwego zdarzenia.
Temat skateparku jest obecny w mieście już od dobrych kilku lat. O grupie młodzieży, która usilnie starała się przekonać władze miasta do swojego pomysłu, stało się głośno dwa lata temu, kiedy to z braku widoków na profesjonalny skatepark sami zrobili sobie jego namiastkę. Na boisku należącym do Miejskiego Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi chłopcy sami zaprojektowali i wybudowali prowizoryczny skatepark. Nie nacieszyli się jednak zbyt długo jazdą na swoich przeszkodach, bo nie pozwoliła na to dyrekcja szkoły. Skatepark musiał zostać zlikwidowany. - Przenieśliśmy się na parking Lidl-a. Tam jest równo i na razie się nikt nie czepia - mówi Dariusz Kozak, jeden ze skate'ów.
Lobbująca na rzecz skateparku młodzież słyszała zapewniania od władz miasta, że taki obiekt na pewno będzie. Co pewien czas zmieniała się koncepcja jeśli chodzi o jego lokalizację. Najpierw miał powstać przy ul. Bursaki, na planowanych terenach sportowo-rekreacyjnych na zakolu Wisłoka. Niedawno mówiło się o innym pomyśle - skatepark miał zostać wybudowany w zmodernizowanym Parku Jordanowskim przy ul. Grodzkiej. Teraz koncepcja jest jeszcze inna. Skąd te zmiany? Na sesji Rady Miasta (18.07) wyjaśniał je prezydent.
Po pierwsze: konieczność monitorowania obiektu. Wielu mieszkańców Krosna pamięta rampę, która kilka lat temu została postawiona na terenie MOSiR-u, w pobliżu lodowiska. Brak monitoringu, opieki nad obiektem sprawiło, że teraz nie nadaje się już do niczego. Z tego samego powodu - braku możliwości monitorowania - skatepark nie może na razie powstać w tzw. strefie wolnego czasu na zakolu rzeki.
Po drugie: specjaliści odradzają lokalizowanie urządzeń pod drzewami liściastymi - dlatego skatepark nie może być na terenie zmodernizowanego Parku Jordanowskim przy ul. Grodzkiej. - Kiedy jest jesień, spadają liście, utrudnione jest korzystanie z powierzchni skateparku z racji wypadkowości. Ci, którzy prowadzą tego typu przedsięwzięcia doradzili nam, żeby nie organizować takiego obiektu w otoczeniu drzew liściastych - wyjaśnia prezydent.
Dlatego powstała koncepcja, aby skatepark powstał na obecnie niezagospodarowanym terenie w niewielkiej odległości do basenu krytego i Miejskiego Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi. - To jest taka niecka pochylona w stronę ulicy Powstańców Warszawskich, w dolinie tej niecki płynie strumyk - opisuje teren Piotr Przytocki. - Lokalizacji skateparku w tym miejscu jest ze wszech miar trafiona - zapewnia.
Monitoring zainstalowany na potrzeby dozoru krytej pływalni, parkingu i terenów w bezpośrednim jej sąsiedztwie, będzie rozbudowany i obejmie swym zasięgiem obszar skateparku. - Kwestia dorobienia kolejnego okablowania nie stanowi wielkiego problemu - mówi prezydent.
- Bardzo się cieszymy, że w końcu, po tylu latach starań będziemy mieli skatepark - mówi Dariusz Kozak. Dodaje, że dla niego i jego kolegów lokalizacja jest sprawą drugorzędną, byle można było bezpiecznie jeździć. - Ale w tym miejscu będzie dobrze, bo prawie wszyscy, którzy jeżdżą, będą mieli blisko. A że będzie monitoring, oświetlenie, ogrodzenie i osoba, która się będzie tym zajmować - to tylko korzyść dla nas - cieszy się.
Z tego, że nareszcie budowa skateparku nabiera realnych kształtów rada jest również Anna Dubiel - radna, która już od blisko 7 lat wspiera młodzież w staraniach o taki obiekt. - Wystarczy tylko przejechać się po Krośnie. Widać gdzie i ile tych osób jeździ na rowerach, łyżworolkach i deskorolkach. W różnych, bardzo nieciekawych miejscach - mówi podczas sesji do pozostałych radnych. - To dla nas ujma, że te dzieci są przeganiane z różnych placów, parkingów, ponieważ nie mają do tego zorganizowanego miejsca.
Anna Dubiel zapewnia, że wielu rodziców pozwoliłoby dzieciom na uprawienie takiego sportu, ale na razie nie było do tego warunków. - Czekają aż będzie to zorganizowane pod dozorem i w dobrych warunkach. Jest przyzwolenie społeczne na tego typu inwestycję - wyjaśnia pokazując listy z podpisami popierającymi budowę skateparku. - W ciągu czterech dni zebraliśmy 2,5 tys. podpisów - informuje Darek.
Projekt skateparku będzie konsultowany z samymi zainteresowanymi. Młodzież będzie miała swój głos w doborze urządzeń. W zależności od ich ustawienia, wysokości itp. ze skateparku będą mogły korzystać osoby jeżdżące na BMX-ach, deskach czy rolkach. - Obecnie jeździ około 50 osób, ale chętnych jest znacznie więcej. Nie jeżdżą, bo nie ma gdzie - mówi Dariusz Kozak.
Niebawem to się zmieni. Skatepark powstanie jeszcze w tym roku. Jego budowa będzie kosztować około 200 tys. zł. Decyzję o przekazaniu środków na ten cel podjęli radni na piątkowej (18.07), nadzwyczajnej sesji.