Sławek Szelc - kucharz Sonika, nasz człowiek na Dakarze

- Bez ludzi z mojego zespołu nie zwyciężyłbym ani jednego rajdu. Choć ich wysiłek nie jest mniej istotny niż mój, pozostają w cieniu, bo splendor spływa na zawodnika - przyznaje quadowiec Rafał Sonik. Jedną z pozostających w cieniu osób jest krośnianin Sławek Szelc, który gotował dla Sonika podczas dwóch edycji Rajdu Dakar.

Gdy się spotykamy, ma na sobie szarą bluzę z wizerunkiem quadowca.
- Szef? - pytamy.
- Nie, ja u Rafała nie pracuję. To mój kolega - odpowiada.
Pochodzącego z Krosna Sławka Szelca na Rajd Dakar zabrał więc jego kolega Rafał Sonik, jeden z najlepszych polskich kierowców rajdowych, quadowiec, sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata, wielokrotny mistrz Polski i zwycięzca legendarnego Rajdu Dakar.

Sławek Szelc wiele razy trenował z Sonikiem. Od dwóch lat jeździ z nim na Dakar

Zabrakło niewiele

Poznali się pod koniec lat 90. Jako sędzia sportów motorowych Sławek brał udział w organizacji mistrzostw Polski w enduro. Wśród zawodników był Rafał Sonik. Zakolegowali się. Sonik kilkakrotnie zaprosił Szelca na treningi po Sardynii oraz pustyniach Dubaju i Maroka.

- Jedź ze mną na Dakar – zaproponował Sławkowi dwa lata temu. Krośnianin miał dołączyć do ekipy quadowca jako kucharz i "osoba do zadań nietypowych". Szelc, absolwent gastronomika, z powodzeniem łączył bowiem gotowanie z zamiłowaniem do sportów motorowych.

Pojechał. W styczniu 2016 roku wspierał Rafała w walce o obronę wywalczonego rok wcześniej tytuły mistrzowskiego. Wspólnie z nim przełknąć musiał gorycz porażki, bo z powodu poważnej awarii silnika quadowiec wycofał się z wyścigu. Wraz z zespołem zdecydował jednak, że przejedzie całą trasę rajdu. Chciał nabrać doświadczenia na kolejne lata.

W 2017 roku Sławek ponownie znalazł się w ekipie Sonika. Wspólnie przejechali prawie dziewięć tysięcy kilometrów, w większości po argentyńskich, paragwajskich i boliwijskich bezdrożach. Quadowiec ukończył trwający dwa tygodnie rajd na 4. miejscu. Do podium zabrakło niewiele. - Na początku rajdu Rafał miał wypadek. Stracił trochę cennego czasu i do kolejnego etapu startował z dalszej pozycji za innymi pojazdami. Jazda za nimi jest bardzo ciężka. Zostawiają za sobą wielkie koleiny i chmury kurzu, w których nie dasz rady szybko jechać – tłumaczy Sławek.

Boliwa, wjazd do La Paz. - Witano nas tu jak samego papieża - opowiada Sławek

Rosół na Dakarze

Choć apetyty były większe, lokaty tuż za podium nikt nie przyjął jako porażki. Dakar to piekielnie trudny rajd i samo jego ukończenie jest sukcesem. W tym sukcesie Sławek ma swój wielki udział. Na Dakarze zaufany kucharz to prawdziwy skarb. - Z ekstremalnymi warunkami zawodnicy sobie radzą, lepiej lub gorzej. Ale jak się zatrują i dostaną sraczki, to będzie naprawdę nieciekawie – krośnianin nie owija w bawełnę.

Do zatrucia wystarczy chwila nieuwagi: zjedzenie niesparzonego pomidora czy owocu ze skórką. Posiłki wydawane w stołówce nie do końca Rafałowi odpowiadają. Polega na Sławku, zwłaszcza jeśli chodzi o kolacje, bo rano niewiele je, raczej coś przegryzie. Gdy wraca, czeka na niego gorący posiłek. - Zazwyczaj jest to kurczak. Drób to najbezpieczniejsze mięso. Przygotowuję go na kilka sposobów, żeby nie było monotonii. Do tego jakieś ziemniaczki i lekka sałatka. Raz ugotowałem rosół, ale w polowych warunkach było to strasznie czasochłonne – opowiada Sławek.

Głównym zadaniem Sławka jest gotowanie. Aby cokolwiek upichcić, musi wyszukać najlepsze i najbezpieczniejsze produkty, dzięki którym quadowiec uniknie zatrucia

Drużyna wielozadaniowców

A czas ma na Dakarze kluczowe znaczenie, nie tylko dla zawodników. Gdy na trasę wyruszą sportowcy, ich ekipy zwijają się z tzw. biwaku i podążają za nimi. Jadą nieco inną, łatwiejszą i szybszą trasą. Muszą zdążyć na metę, rozłożyć się i czekać w gotowości. Nigdy nie wiedzą, jakich napraw wymagać będą pojazdy ani w jakim stanie dotrą do mety zawodnicy. Dlatego w ekipach znajduje się nawet po kilkunastu członków – oprócz kucharzy także mechaników czy masażystów.

Każdy z nich ma dodatkowe zadania. Oprócz gotowania i robienia zakupów, Sławek prowadzi również kampera, którym przemieszcza się ekipa. Na jednym z najtrudniejszych odcinków Rafał poprosił go także o poprowadzenie samochodu prasowego, volkswagena multivana. - Byliśmy wtedy w Boliwii. Miałem do przejechania 950 kilometrów, w tym 300 kilometrów odcinka specjalnego po górach, na wysokości prawie 4700 m n.p.m. To był mój Dakar, poczułem choć trochę te emocje, które czują zawodnicy – wspomina.

"Jeśli wydaję Ci się, że tam, gdzie jest horyzont, jest już koniec, to nieprawda. Za tym horyzontem jest następny horyzont" - cytuje słowa Rafała Sławek. I dodaje: "Dakar można porównać do życia: raz idzie ci lepiej, raz gorzej, ale musisz dążyć wytrwale do celu"

Przygoda życia

Sławek zapamiętał Boliwię z jeszcze jednego powodu - w niej przeżył chwile największego wzruszenia. - Na czas przejazdu rajdu prezydent dał Boliwijczykom dzień wolny. Gdy jechaliśmy do La Paz, przez dziesiątki kilometrów wzdłuż drogi stał szpaler wiwatujących ludzi. Dla nich to było prawdziwe święto, jakby witali samego papieża. Niezapomniane przeżycie – przyznaje.

- Dakar to moja przygoda życia, a przyjaźń z Rafałem to moje ogromne szczęście – mówi krośnianin. – To wielka osobowość, od której można się wiele nauczyć. Dla mnie największą lekcją było to, jak potrafi zorganizować pracę. Nie tylko na Dakarze, ale także w Polsce, gdy pod jego nieobecność w jego firmie wszystko działa jak w zegarku.

Do ekipy Rafała Sonika należy kilkanaście osób. W ekstremalnie trudnych warunkach rajdu zaufani ludzie są dla niego bezcenni

Każdy ma swój "Dakar"

Dakar z kolei nauczył Sławka pokory: - Wydaje ci się, że wszystko idzie zgodnie z planem, że widać już metę i nic złego się nie wydarzy. A tu niespodzianka, w momencie coś się psuje, zaczyna walić.

I wytrwałości w dążeniu do celu: - Każdy uczestnik Dakaru ma czerwony guzik. Gdy go naciśniesz, organizator pomoże ci i ściągnie cię z trasy, ale to oznacza koniec rajdu. Dlatego zawodnicy używają go naprawdę w ostateczności. W tym sensie każdy z nas ma swój "Dakar", w którym codziennie bierze udział. Aby coś w życiu osiągnąć, nie możesz się poddawać z byle powodu.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)