Weronika Wycisło pomimo ukończonych stu lat, cieszy się doskonałą pamięcią, zdrowiem i pogodą ducha. Swoje setne urodziny świętowała otoczona bliskimi. - Mama jest bardzo wrażliwą osobą, dobrą i rozmowną. Zawsze mi wpajała, żeby każdego szanować i z każdym żyć w zgodzie. Cieszymy się bardzo, że dożyła tylu lat w takim zdrowiu – mówi pani Irena, jej córka.
Stulatka przyszła na świat 29 sierpnia 1922 roku we wsi Barycz w powiecie brzozowskim w wielodzietnej rodzinie jako córka Elżbiety i Józefa Dymków. Miała czworo rodzeństwa: dwóch braci (Kazimierza i Michała) oraz dwie siostry (Katarzynę i Agatę). Jej tato walczył na wojnie, a później zachorował na tyfus i zmarł.
Mając 7 lat rozpoczęła naukę w szkole podstawowej, a w wieku 12 lat pracowała jako opiekunka do dziecka. Do pracy szła ponad 20 km. W trakcie II wojny światowej udało jej się uniknąć wywózki do Niemiec. Tyle szczęścia nie miała jej siostra Katarzyna i brat Kazimierz.
Pani Weronika w 1948 roku wzięła ślub z Janem Początkiem. W 1949 roku urodził im się syn Bronisław. Niestety 2 lata później mąż zmarł nie doczekawszy narodzin córki Ireny. Po jego śmierci sytuacja materialna rodziny była bardzo ciężka. Aby utrzymać siebie i dwoje małych dzieci, stulatka nie tylko pracowała na roli, ale również wyjeżdżała za zarobkiem w Bieszczady.
- Życie miałam skromne i ciężkie, ale pchałam je pomału do przodu – wspomina pani Weronika. – Nie mieliśmy dużej gospodarki. Kosą kosiłam zboże i trawy, raz wykopałam też studnię. Lubiłam taką pracę. Ważne, że Bozia dała zdrowie.
Wyszła ponownie za mąż za Stanisława Wycisło, z którym mieszkała w Baryczy do 1973 roku. W 1983 roku przeprowadziła się do domu przy ulicy Olejarskiej w Krośnie.
Pani Weronika pomimo ukończonych stu lat czuje się dobrze, ale przyznaje, że jest coraz słabsza. – W tym roku upadłam ze trzy razy i trochę się potłukłam, dlatego teraz niewiele robię. Czasami coś sobie ugotuję, ale częściej pomaga mi córka, do kościoła podwozi mnie zięć, wcześniej miałam grządki, o które dbałam. Teraz zazwyczaj modlę się na różańcu, lubię też oglądać telewizję. Przerażają mnie jednak informacje o wojnie w Ukrainie. Jest to dla mnie duże przeżycie, bo pamiętam jeszcze II wojnę światową i strach, który mi towarzyszył.
Pani Weronika zawsze lubiła proste, wiejskie potrawy. Kluski na mleku lub z serem, pierogi, kapusta czy kartofle – to według niej również sekret długowieczności.
Jubilatkę w dniu jej święta odwiedził Piotr Przytocki, prezydent Krosna. - Chyba nigdy do tej pory nie było jubilatki w naszym mieście w tak świetnej formie, życzę jeszcze długich lat w dobrym zdrowiu – mówił.
Obydwie Panie wygladają cudownie. Pani Weroniko, Pani Ireno gratuluję i zyczę duzo zdrowia.