Sensoplastyka, czyli poznawanie sztuki przy udziale wszystkich zmysłów, z wykorzystaniem wyłącznie produktów spożywczych, to swego rodzaju edukacja sensoryczno-plastyczna. Jest świetną zabawą dla wszystkich, zarówno dla dzieci jak i dorosłych.
- Oddziałuje na każdego. Ma też szerokie zastosowanie terapeutyczne w szpitalach i różnych ośrodkach – mówi Katarzyna Solińska, historyk sztuki, która prowadzi zajęcia Sensoplastyka dla dzieci w wieku 3–6 lat i ich rodziców w Biurze Wystaw Artystycznych w Krośnie przy ul. Portiusa 4.
Zaczyna się od najbardziej podstawowych odczuć i wniosków. Na pierwszym spotkaniu z serii warsztatów na uczestników czekały dwie góry mąki, dzbanek z wodą i szereg miseczek wypełnionych fasolą, ryżem, kaszą, barszczem i przyprawami. Podłogę starannie zabezpieczono folią malarską.
- Na zajęciach nie dążymy do końcowego efektu, jakiegoś określonego i skończonego "dzieła" – mówi Katarzyna Solińska. - Ważne jest samo poznawanie składników, tworzenie i doświadczanie różnych faktur, konsystencji, barw i zapachów. To zajęcia, które różnią się od typowych prac plastycznych w przedszkolu. Gdy pani mówi: „dzisiaj rysujemy drzewo”, dzieci wiedzą, że zostaną pochwalone za rysunek drzewa. Natomiast Sensoplastyka ma wzbudzać większą kreatywność. Cokolwiek powstanie na zajęciach, będzie właściwe.
Jedna z dziewczynek ugniata lepką masę, przypominającą ciastolinę. - A ja gotuję zupę – stwierdza chłopiec, nalewając wody po krawędzie miski. To nic, jeśli się wyleje. Dzieci doświadczą płynności bosymi stopami. Na ich twarzach widać zafascynowanie, radość, gdy przechadzają się po zrobionym ze składników sensorycznym dywanie. - Można też spróbować elementów z zajęć we własnym domu, jednakże zazwyczaj jest się wtedy zmuszonym do wyznaczania granic takich działań, bo coś się rozlewa, rozsypuje, brudzi... A poznawanie powinno być swobodne, ma ekscytować, co możliwe jest w naszej sali, która zaprojektowana została z myślą między innymi o takich zajęciach – mówi Katarzyna Solińska.
Choć Sensoplastyka ucieka od reguł i scenariuszy zajęć, zasada jest jedna: nie podpowiadać dziecku kolejnych czynności, nie ograniczać mówieniem: „Nie brudź się”. Prowadzący może, poprzez entuzjastyczny ton wypowiedzi lub przykład, zasugerować działanie, co do którego ma przeczucie, że wzbudzi ciekawość uczestnika. Najważniejsza jest jednak możliwość wyboru. - Zobaczcie, dodaję tego płynu – mówi prowadząca, zabarwiając swoją mieszaninę barszczem. Niektóre dzieci po niego sięgają, inne nie.
Na kolejnych zajęciach Katarzyna Solińska ma w planach włączenie do zabawy barwników spożywczych, nazywanie kolorów i kojarzenie ich z emocjami. W Sensoplastyce można korzystać z sensorycznych produktów spożywczych: kisieli i galaretek, usztywnianej żelatyną pianki, dekoracyjnych kuleczek cukrowych. Strużkami oleju da się nawet wymalować galaktykę na mleku. Wszystkie składniki są bezpieczne, o ewentualnych uczuleniach dziecka należy wcześniej poinformować organizatora zajęć.
- Niewykluczone, że na zajęciach będziemy odwoływać się do aktualnych wystaw prezentowanych w BWA. Dzieci mogą wtedy usiąść w sali wystawowej na kolorowych poduszkach i swobodnie spotkać się ze sztuką, poznając ją poprzez zabawę – mówi prowadząca.
Zgłoszenia na zajęcia są przyjmowane pod numerem telefonu: 13 43 261 87 lub mailowo: galeria@bwakrosno.pl. Sensoplastyka w BWA odbywa się raz w miesiącu (w drugą środę o godzinie 17), koszt zajęć to 30 zł. Ubiór dziecka powinien być swobodny, przeznaczony „do wybrudzenia”. Zajęcia potrwają do końca roku. Na 2020 rok planowana jest kolejna ich edycja.
(Sensoplastyka jest zastrzeżonym znakiem towarowym. Autorem i właścicielem prawnym nazwy i metody pracy jest Inkubator Inspiracji).
No to wszystko w porządku....
Tak właśnie jest - BWA dysponuje obecnie wieloma salami, w tym salą na tego typu warsztaty.
Zajęcia są OK.Edukują,oswajają z kulturą.
Mam jedno pytanie: BWA jest jedyną profesjonalną placówką kultury w Krośnie,powinno umożliwiać kontakt z najlepszymi zjawiskami sztuki współczesnej.To jest jego główne statutowe zadanie,bo działalnością amatorską zajmują się domy kultury..
Załóżmy, że w sali wisi wystawa,którą trzeba wysoko ubezpieczyć ( np. Wilhelm Sasnal..hmm...) .Co wtedy? Sok z buraków może się okazać dość kosztowny.
I co,kiedy ktoś chce spokojnie obejrzeć wystawę?
Edukacja jest super,tylko może " zajęcia ekstremalne" w specjalnym pomieszczeniu?