Rekord Guinnessa w ćwiczeniu z ratowania życia

Około 120 osób pojawiło się w poniedziałek (17.10) na dziedzińcu PWSZ w Krośnie, aby przyłączyć się do ogólnopolskiej akcji bicia rekordu Guinnessa w jednoczesnym prowadzeniu resuscytacji krążeniowo-oddechowej. O wiele ważniejsze niż rekord było jednak pokonanie strachu przed ratowaniem życia. Zobacz instruktaż udzielania pierwszej pomocy.
Aby bez obawy udzielić pierwszej pomocy, niezbędne jest utrwalanie jej zasad i regularny trening. To właśnie drugie dno poniedziałkowej akcji

Ogólnopolską akcję jednoczesnej resuscytacji od 4 lat organizuje Fundacja WOŚP, w ramach programu edukacyjnego "Ratujemy i uczymy ratować". Biorą w niej udział przede wszystkim uczniowie, od szkół podstawowych po ponadgimnazjalne, oraz studenci. Polega ona na 30-minutowym, nieustannym prowadzeniu na fantomach resuscytacji przez osoby zgromadzone w instytucjach, które włączyły się w wydarzenie. Ze zgłoszeń, które dotarły do WOŚP wynika, że w poniedziałek (17.10) w akcji udział wzięło ponad 85 tys. osób, co wystarczyć ma do ustanowienia rekordu Guinnessa. Aktualny, należący do Niemców rekord ustanowiło niespełna 12 tys. osób.

Organizatorzy akcji poczekać muszą na oficjalne potwierdzenie ustanowienia rekordu, ale wydaje się to być jedynie formalnością - liczba osób biorących udział w próbie była kilkakrotnie wyższa niż w obecnym rekordzie

W Krośnie w akcję bicia rekordu włączyło się kilka szkół. Na dziedzińcu PWSZ w Krośnie przy ul. Kazimierza Wielkiego, gdzie do studentów uczelni dołączyli uczniowie "Naftówki" oraz liceum katolickiego, zgromadziło się około 120 osób, prowadzących resuscytację na 18 fantomach. Własne akcje zorganizowały także "Budowlanka" oraz ZSP nr 2.

Wydarzenie ma jednak drugie dno, o wiele ważniejsze niż wpis do księgi rekordów. Te najważniejsze resuscytacje nie są bowiem prowadzone na fantomach, w grupie rówieśników i w rytm sączącego się w tle, zagrzewającego do wspólnego wysiłku utworu "Stayin' Alive" Bee Geesów, ale w sytuacjach realnego zagrożenia życia. To właśnie wtedy wykazać się trzeba umiejętnością udzielania pierwszej pomocy oraz odwagą w jej udzielaniu.

A z tym wciąż bywa różnie, ubolewa dr n. med. Renata Rabiasz, dyrektor Instytutu Zdrowia i Gospodarki na krośnieńskiej PWSZ, koordynatorka akcji bicia rekordu, według której powody niepodejmowania akcji ratowania życia są dwa: albo nie mamy w tym wprawy, albo boimy się konsekwencji prawnych. - Z wiedzą na temat zasad prowadzenia resuscytacji jest coraz lepiej, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Aby jednak sprawnie i bez strachu do niej przystąpić, trzeba ją regularnie utrwalać i przynajmniej raz do roku przećwiczyć. Jeśli ktoś ćwiczył ją powiedzmy 20 lat temu, to w nagłej sytuacji może go sparaliżować strach – przestrzega Renata Rabiasz. - Zaś osoby, które mają opory przed ratowaniem życia z obawy przed konsekwencjami prawnymi, powinny pamiętać, że komuś, kto właśnie umiera, nic gorszego nie może się już przytrafić.

Dr n. med. Renata Rabiasz, koordynator akcji na dziedzińcu PWSZ

Półgodzinną wspólną resuscytację poprzedził instruktaż przeprowadzony przez Agatę Zbylut, specjalistę pielęgniarstwa ratunkowego, która przypomniała zasady udzielania pierwszej pomocy. - Jeśli osoba poszkodowana nie oddycha, to, po wezwaniu pomocy, zaczynamy uciskać klatkę piersiową: kładziemy dłonie na środku klatki, splatamy palce, prostujemy ręce w łokciach i wykonujmy 30 uciśnięć na głębokość 5-6 cm, z częstotliwością 100-120 uciśnięć na minutę. Następnie udrażniamy drogi oddechowe, zaciskamy skrzydełka nosa i wykonujemy dwa wdechy ratownicze. I tak na zmianę, aż do momentu przyjazdu ratowników medycznych – tłumaczyła.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)