WSK PZL - Krosno (WSK - Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego, PZL - Państwowy Zakład Lotniczy) obecnie zajmuje się głównie produkcją cystern i schładzalników mleka i to z tą działalnością kojarzy tę firmę większość mieszkańców. Jednak początki jej powstania sięgają 1945 roku, kiedy po wojnie była zakładem remontującym szybowce i małe samoloty, a następnie produkującym szybowce drewniane. W latach 60. działalność lotniczą wstrzymano na rzecz chłodniczej, ale powróciła jeszcze w latach 70., kiedy firma zasłynęła w kraju i na świecie produkcją podwozi do samolotów i śmigłowców.
Przemysł lotniczy WSK szczególnie rozwinął się, gdy na początku lat 80. w Aeroklubie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej wystąpił problem braku sprzętu do masowego szkolenia szybowcowego.
Wówczas produkcją lotniczą zajmował się głównie zakład w Bielsku-Białej, jednak z powodu jego przeciążenia Ministerstwo Obrony Narodowej skierowało zamówienie do WSK PZL - Krosno.
Prace projektowe rozpoczęto w 1982 roku. Zaczęto od koncepcji, wykonywania obliczeń i tworzenia projektów. Dyrektorem zakładu był wówczas Jan Czerniecki, a głównym konstruktorem Stanisław Kustroń. Powołano zespół konstrukcyjny pod kierownictwem Jerzego Krawczyka, w jego skład wchodzili: Paweł Smarzowski, Eugeniusz Pelczar, Jan Mrozek, Tadeusz Smak i Józef Brzęczek.
Większość konstruktorów dwa lata wcześniej kończyła studia na kierunku lotniczym na Politechnikach: Rzeszowskiej, Warszawskiej i Kijowskiej, ale żaden z nich nie brał wcześniej udziału w tak poważnym projekcie.
– To się udało też dlatego, że nie uznaliśmy, że jesteśmy najmądrzejsi na świecie. Współpracowaliśmy z Państwowymi Zakładami Szybowcowymi w Bielsku-Białej, z Politechniką Rzeszowską oraz z najlepszymi, doświadczonymi konstruktorami - wspomina Eugeniusz Pelczar, jeden z konstruktorów.
Koncepcja zakładała, że będzie to szybowiec do szkolenia podstawowego, dwumiejscowy, łatwy i bezpieczny w pilotażu, tolerancyjny na błędy młodych adeptów lotnictwa, prosty, tani i łatwy do naprawy. Szybowcami, które wcześniej zyskały sławę były: drewniane „Czapla” i „Bocian”, skonstruowane w latach 50. oraz laminatowy „Puchacz”, który był drogi w wykonaniu. Aeroklub sugerował, aby zrobić drewniany szybowiec na wzór Czapli, co nie podobało się konstruktorom, którzy chcieli iść z duchem czasu. Ostatecznie udało im się przekonać zleceniodawcę i powstał projekt metalowego szybowca o nazwie „KR-03 Puchatek”.
W 1983 roku rozpoczęły się pierwsze prace warsztatowe. Zaczęto projektować i wykonywać oprzyrządowania do wykonywania elementów i struktur szybowca. Kierownikiem zespołu wykonującego został Jan Krzysztyniak, główne przyrządy montażowe projektował Jan Czerniecki, a głównym technologiem był Czesław Maciąg.
Łącznie przy „Puchatku” pracowało około 60 osób, składających się na dział konstrukcyjny, technologiczny, oprzyrządowania, kontroli i warsztat.
- Pamiętam, że panowała dobra atmosfera w pracy, wszyscy wzajemnie się uzupełnialiśmy i chociaż w kraju panowała komuna, przysparzając wielu zmartwień w życiu codziennym, my nie mieliśmy czasu o tym myśleć – mówi Eugeniusz Pelczar.
Pierwszą próbę w locie wykonano w połowie lipca 1985, jednak oficjalny oblot szybowca odbył się 1 sierpnia 1985 roku. Trwał 7 minut, a wykonał go pilot doświadczalny Jerzy Śmielkiewicz. Lot zakończył się pomyślnie, jednak konstrukcja skrzydeł Puchatka wymagała poprawek.
Po udoskonaleniu szybowca nadano mu nazwę „KR-O3A Puchatek” i w takiej postaci poddano kolejnym próbom oraz wystąpiono o nadanie certyfikacji. "Puchatek" otrzymał polski certyfikat pod koniec 1987 roku i wtedy rozpoczęto produkcję seryjną. Szybowiec był wówczas jedynym projektem lotnicznym zrealizowanym na czas.
Gdy "Puchatek" cieszył się dobrą sławą na terenie całego kraju, podjęto próby promowania go na świecie. Z sukcesem zajmowało się tym Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego PEZETEL.
- Produkcja na skalę światową była dodatkowym wyzwaniem. Istniała bariera językowa, a trzeba było zbudować zaufanie u zagranicznego inwestora - wspomina Eugeniusz Pelczar, który w tamtym czasie był głównym konstruktorem.
"Puchatek" zyskał certyfikaty australijski, nowozelandzki, kanadyjski i amerykański. Do każdego z krajów sprzedano kilka sztuk. Jeden trafił także do Jugosławi.
"Uważam, że KR-03A może z powodzeniem pełnić funkcję szybowca szkolnego. Posiada dobre charakterystyki w locie i manewrowaniu po ziemi, będąc równocześnie bardziej trwałą i naprawialną strukturą metalową" – napisał amerykański pilot Bruce Beddow w swojej ocenie w sierpniu 1992.
Z początkiem lat 90. gospodarka zaczęła słabnąć. Aeroklub Polski nie był już tak wspierany przez rząd, więc przestał zamawiać szybowce. Produkcję "Puchatka" wstrzymano, a zespół go tworzący zaczął się rozdzielać, szukając zatrudnienia w innych firmach. Przez kilka lat pracownicy mieli nadzieję, że produkcja zostanie wznowiona, jednak już nigdy do niej nie powrócono.
Razem powstało 61 "Puchatków". W Polsce zostało 21, znajdziemy je prawie w każdym Aeroklubie, z czego w Krośnie są dwa, zdatne do lotów. Poza Polskę sprzedano 40. Kiedy wstrzymano produkcję w WSK, zostało ich kilka sztuk, część z nich wymagała dokończenia.
- Aeroklub Polski nie miał pieniędzy na ich zakup. Próbowaliśmy sprzedać kilku polskim firmom pozostałe "Puchatki" z całą dokumentacją i oprzyrządowaniem, ale ich dalsza sprzedaż w polskim lotnictwie była tak niepewna, że nikt nie chciał się tego podjąć - mówi Janusz Duszkiewicz, obecny dyrektor handlowy WSK.
Na ratunek firmie pojawił się inwestor ze Stanów Zjednoczonych. W 2001 roku firma Barry Aviation z Florydy kupiła 2 kompletne szybowce , 4 niedokończone do końcowego montażu, oprzyrządowanie produkcyjne, dokumentację oraz licencję do ich produkcji, a co za tym idzie, przejęła obowiązek naprawy wszystkich szybowców "Puchatek", które są na świecie.
- Według naszych informacji w Stanach dokończono te kilka sztuk, ale nie uruchomiono seryjnej produkcji – dodaje Janusz Duszkiewicz.
W lutym oraz lipcu tego roku twórcy "Puchatka" spotkali się po ponad 30 latach i odświeżyli swoje wspomnienia, nie kryjąc dumy i przywiązania do tego projektu.
Zobacz też film o legendarnym szybowcu na kanale YouTube "Zabytki Nieba":