Przystanek Rodzinka to blog tworzony przez rodzinę czteroosobową: mamę Marysię, oligofrenopedagożkę i logopedkę; tatę Marcina – projektanta usług chmurowych (chmura to sieć serwerów, służących do przechowywania danych, z dostępem z każdego urządzenia połączonego z internetem), pierwszoklasistę Adama oraz pięcioletniego Rafała.
Blog powstał w 2019 roku z potrzeby młodych rodziców dzielenia się doświadczeniami związanymi z rozsądnym wychowaniem dzieci. Początkowo traktował głównie o rodzicielstwie i logopedii. - Jestem zwolenniczką tego, by w trakcie terapii logopedycznej rodzic był obecny z dzieckiem. Miałam sporo pomysłów na ćwiczenia z dziećmi i powtarzałam je wciąż nowym rodzicom. Postanowiłam, że je spiszę – mówi Marysia.
Z biegiem czasu do grona tematów poruszanych na Przystanku Rodzinka dołączyły podróże oraz recenzje książek i gier planszowych. - Wszystkie zagadnienia wynikają z naszego życia – mówi Marcin. - Czytamy bardzo dużo. Codziennie rano i wieczorem, a także podczas jazdy samochodem. Rodzina Rybaków zdecydowała się prowadzić dzieci w edukacji domowej. Z jakich pomocy korzystają? O tym również piszą na blogu.
- Na pierwszy dłuższy wyjazd z dziećmi wybraliśmy się do Chorwacji, zaraz po otworzeniu granic po pierwszej fali pandemii – wspomina Marysia. Co było największym wyzwaniem w trakcie miesiąca spędzonego na workation (połączenie pracy z wyjazdem wakacyjnym) z dziećmi? - Znalezienie kwatery z dobrym wi-fi. To było wymaganie firmy, w której pracuję – mówi Marcin. Na wyjazdach tego typu chłopcy mają swoją rutynę: śniadanie, wycieczka lub odpoczynek na plaży, obiad, kolejne wyjście, kolacja. Zwiedzanie w rytmie slow pozwala zobaczyć więcej i nie przebodźcować się.
Miesiąc "Przystanek Rodzinka" spędził również na Malcie, a 5 miesięcy w ubiegłym sezonie jesienno-zimowym, na Teneryfie. To z tego wyjazdu powstało najwięcej wpisów: o sekretnych miejscach, atrakcjach dla dzieci, a także szlakach spacerowych, które nie zmęczą nadto małych stópek. - Bardzo miło wspominamy rozdanie książek i gier, które zorganizowaliśmy tuż przed naszym powrotem do Polski wśród rodaków, których na Teneryfie jest sporo - mówi Marysia.
Marcin jest krośnianinem, Marysia pochodzi z Małopolski. Oczekując na przyjście na świat pierwszego syna, przeprowadzili się do Krosna. Głównie dla powietrza. Czy oceniają nasze miasto jako przyjazne rodzinom? - Właściwie niczego nam nie brakuje, bo często podróżujemy – mówi Marysia. W mieście, wraz z chłopcami, chętnie korzysta z oferty kulturalnej RCKP i Oddziału dla Dzieci Krośnieńskiej Biblioteki Publicznej. - Mnie brakuje miejsca, w które można zabrać dzieci, gdy pada deszcz – mówi Marcin.
Spacerując po Parku Leśnym "Dębina", zatrzymujemy się w interesujących miejscach. Odwiedzamy szałas, odbudowywany przez chłopców każdego roku; obserwujemy przechadzające się po ścieżce żuki, gasimy ognisko pozostawione po czyjejś sobotniej imprezie i asystujemy przy przechodzeniu po pniu powalonego drzewa, który leży nad strumykiem. Zwracamy uwagę na to, że każdy z tych przystanków to okazja, by dowiedzieć się więcej o przyrodzie i naszej z nią relacji.
Uważam, że nie ma jednej recepty na dobre wychowanie dziecka. Moim zdaniem najważniejszy jest czas
– kwituje Marysia. I zdradza, że dopinają szczegóły kolejnego długiego wyjazdu. Oczywiście, całą rodziną – chłopcy rozpoczną edukację w hiszpańskiej szkole, a Maria rozpocznie praktykę jako polski logopeda na Teneryfie.
Ich wpisy można śledzić:
Super pomysły na czas wolny, pozdrawiam Marysię, Marcinka, Adama i Rafała.
Takie już jest nowoczesne rodzicielstwo. Chociaż wielu pamięta jeszcze rodziców z szarych czasów "klucza na szyji" w stylu "masz co jeść? masz, więc bądź cicho".