- Zdajemy sobie sprawę z tego, że zwolnienia w KHS to duży problem społeczny. Te bolesne zmiany są jednak konieczne, aby to przedsiębiorstwo, które stanowi pewien element wizerunkowy miasta, utrzymało się - mówił Jacek Sołtys do radnych miejskich podczas sesji jeszcze przed końcem roku (30.12). Raz jeszcze tłumaczył przyczyny złej sytuacji zakładu i zamiary właściciela.
Wzrastające koszty wytwarzania szkła ręcznego po wejściu Polski do UE - taki główny powód redukcji zatrudnienia w KHS podał prezes zarządu. - Dlatego już od 2005 roku zaczęliśmy ograniczać zatrudnienie w tej części produkcji - przypominał. Do tego teraz dochodzi jeszcze załamanie na rynku mieszkaniowym. - Nasze wyroby, które są dobrami luksusowymi, trafiają na wyposażenie mieszkań. W momencie, kiedy rynek mieszkaniowy się łamie, jest to zagrożenie dla funkcjonowania tej części przemysłu - tłumaczył.
Narzekał, że z punktu widzenia Warszawy sektor szkła nie wygląda tak źle, ponieważ razem z hutami szkła takimi jak Krosno, bierze się pod uwagę przemysł szkła płaskiego, czyli szyby okienne oraz szkło opakowaniowe, np. butelki i słoiki. - Ten przemysł w tydzień produkuje tyle, co my w całym roku. Jak się patrzy na liczby globalne sektora przemysłu szkła, to można powiedzieć, że to zupełnie inaczej wygląda - wyjaśniał. - Staraliśmy się naświetlić ten problem, ale i tak dla ratowania prywatnych przedsiębiorstw nie ma środków. Są środki dla przedsiębiorstw w trakcie procesu upadłościowego, a nie w procesie restrukturyzacji.
Pod koniec 2008 roku rada nadzorcza spółki przyjęła program zmian organizacyjnych i finansowych w KHS, który zakłada dostosowanie potencjału produkcyjnego do aktualnej sytuacji na rynku. Zmiany m.in. oznaczają ograniczenie produkcji ręcznej oraz koncentrację produkcji mechanicznej. Program zakłada też sprzedaż znacznej części majątku.
- Chcemy dojść do zatrudnienia na poziomie 1600 osób, czyli jeszcze około 800 osób może stracić pracę, z tego około 500-600 osób z zakładu w Krośnie. Może - bo chcemy reagować na to, co obserwujemy na rynku. Chcemy zejść z poziomu kosztów, aby stabilność finansową uzyskać na przełomie I i II kwartału - podkreślał Jacek Sołtys. - Równocześnie sprzedajemy nieproduktywne części majątku trwałego. Na koncentrację produkcji mechanicznej, czyli przeniesienie maszyn z miejsca na miejsce też potrzeba trochę pieniędzy - tłumaczył.
Oprócz tych złych wiadomości z KHS są też dobre. Dotyczą one zakładu produkcji mechanicznej i sprzedaży na rynku krajowym. W przeciwieństwie do konkurencji w Polsce i za granicą ten zakład ma się dobrze. - Od trzech lat robimy dużo, żeby dbać o rynek krajowy. W tym czasie zwiększyliśmy sprzedaż w Polsce z 3 do 9 mln w kraju. To sprzedaż, która jeszcze nie dawno była sprzedażą niewyobrażalną na tym rynku. W niektórych segmentach jesteśmy monopolistami - informował Jacek Sołtys. - Będziemy robić dużo, żeby ta sprzedaż była jeszcze większa - zapewniał.